Po reakcjach widzę, że moje zboczenie nie jest takie rzadkie, co mnie bardzo pociesza.
Jeśli chodzi o te maszyny robione w warsztacie przez amatorów / bo tak się reklamują / , nie musi być tego dużo większy koszt niż zwykłego V-twina. Silniki V8 w stanie do użytku można kupić za grosze i jeszcze wszystkie potrzebne ewentualnie części. Ramę, trochę większą i tak trzeba skombinować przy pomocy spawania. Reszta dobierana z junk-yard-u, picowana i malowana. Czyli składak. Nie sądzę, że kosztuje fortunę jak firmowe maszyny tego typu np. Boss Hoss. Opona musi nieco kosztować, a z tym dymieniem nie przesadzałbym, najlepsze przyspieszenia są bez poślizgu koła.
Tak czy inaczej chłopaki dobrze się bawią.
Czyli podobało się.
