Czego brakuje Wam w "nowych" motocyklach??
: sob maja 07, 2016
Siemano wszystkim,
Naszło mnie na jakieś wspominki, bo wypiłem 4 browary. Generalnie- czego "nowe" wg. was motocykle (wtrysk paliwa itd.) nie mogą zaoferować w porównaniu z klasykami?? Może zacznę od siebie:
1) Miękkość pracy- motocykle na gaźnikach, które miałem (K-750, Savage, VF750C, VS1400, Ogar 200, Jawa Mustang, WSK 125, WSK 175) lub którymi jeździłem (niezliczone) miały tą właściwość, że nie było praktycznie reakcji na zmianę obciążenia. Puszczenie i dodanie gazu nie powodowało "pyknięcia" czy szarpnięcia. W przypadku motocykli zasilanych wtryskiem paliwa, którymi jeździłem puszczenie i dodanie gazu powoduje jakby gwałtowne przejście z trybu hamowania silnikiem do trybu zasilania silnika paliwem i czuć wtedy mniejsze lub większe szarpnięcie.
2) Jakość wykonania- moja Magna z 1984 stała np. 3 tygodnie bez pokrowca na deszczu, a mimo to nie pojawiła się na niej nawet kropka rdzy- nawet wgłębienia na klucz imbusowy wyglądały jak nowe bez cienia rudego nalotu. Rocket III z 2005 roku mimo przechowywania w cieplarnianych warunkach nabawił się rdzy na niektórych elementach ramy. Dwójka Kawasaki jest wyjątkiem- jak na nowoczesny motocykl jest wykonana bardzo solidnie, ale i tak Magna była lepsza- motocykl z 1984 roku wyglądał w 2006 jakby przed chwilą był wycięgnięty z pudełka. To samo z resztą tyczy się Intrudera z 1994- cały czas wyglądał jak nowy.
3) Dźwięk pracy- klasyczne motocykle mają po prostu brzmienie z pazurem. Porównajcie se 4 cylindrowe silniki rzędowe z np. Yamahy XJ600 z lat 80' i jej ochrypłe brzmienie z nową XJ6 i jej bzyczeniem- nie ma porównania. I tak najlepszy dźwięk nie do podrobienia miała moja K-750 z 59' i jej dolnozaworowy silnik- potężne basowe dudnienie, które czuć było w płucach i jelitach, że aż zabierało oddech, mimo "tylko" 750ccm pojemności. Vulcan 2000 mimo 2,5 raza większej pojemności i chamskich wydechów tylko lekko "ociera się" o to brzmienie- szyby w oknach garażu co prawda również wibrują, ale nieporównywalnie słabiej niż w przypadku K 750.
4) Komfort jazdy- starsze motocykle z lat 80' i 90' którymi miałem okazję jeździć były na ogół mniej sprężyście zawieszone, co powodowało dużo większy komfort jazdy. Jechało się jak na łóżku wodnym (VF750C, XJ600, XJ900, XBR600, CX500, VS1400) i nadgarstki oraz kręgosłup prawie w ogóle nie odczuwały stanu nawierzchni. Mimo miękkiego zawieszenia jakoś nie bujało nimi w złożeniu, a prędkości wchodzenia w zakręty były prawie takie same jak w nowszych motocyklach, które zamiast wybierać nierówności po prostu całe podskakują. Do tego czasem były ciekawe bajery jak np. układ Anti-Dive z Magny- jak ustawiłem śrubę anti-dive'a na poziom 4 to nawet przy ostrym wciśnięciu przedniego hamulca zawieszenie nie uginało się nawet o milimetr- ciekawe uczucie.
Naszło mnie na jakieś wspominki, bo wypiłem 4 browary. Generalnie- czego "nowe" wg. was motocykle (wtrysk paliwa itd.) nie mogą zaoferować w porównaniu z klasykami?? Może zacznę od siebie:
1) Miękkość pracy- motocykle na gaźnikach, które miałem (K-750, Savage, VF750C, VS1400, Ogar 200, Jawa Mustang, WSK 125, WSK 175) lub którymi jeździłem (niezliczone) miały tą właściwość, że nie było praktycznie reakcji na zmianę obciążenia. Puszczenie i dodanie gazu nie powodowało "pyknięcia" czy szarpnięcia. W przypadku motocykli zasilanych wtryskiem paliwa, którymi jeździłem puszczenie i dodanie gazu powoduje jakby gwałtowne przejście z trybu hamowania silnikiem do trybu zasilania silnika paliwem i czuć wtedy mniejsze lub większe szarpnięcie.
2) Jakość wykonania- moja Magna z 1984 stała np. 3 tygodnie bez pokrowca na deszczu, a mimo to nie pojawiła się na niej nawet kropka rdzy- nawet wgłębienia na klucz imbusowy wyglądały jak nowe bez cienia rudego nalotu. Rocket III z 2005 roku mimo przechowywania w cieplarnianych warunkach nabawił się rdzy na niektórych elementach ramy. Dwójka Kawasaki jest wyjątkiem- jak na nowoczesny motocykl jest wykonana bardzo solidnie, ale i tak Magna była lepsza- motocykl z 1984 roku wyglądał w 2006 jakby przed chwilą był wycięgnięty z pudełka. To samo z resztą tyczy się Intrudera z 1994- cały czas wyglądał jak nowy.
3) Dźwięk pracy- klasyczne motocykle mają po prostu brzmienie z pazurem. Porównajcie se 4 cylindrowe silniki rzędowe z np. Yamahy XJ600 z lat 80' i jej ochrypłe brzmienie z nową XJ6 i jej bzyczeniem- nie ma porównania. I tak najlepszy dźwięk nie do podrobienia miała moja K-750 z 59' i jej dolnozaworowy silnik- potężne basowe dudnienie, które czuć było w płucach i jelitach, że aż zabierało oddech, mimo "tylko" 750ccm pojemności. Vulcan 2000 mimo 2,5 raza większej pojemności i chamskich wydechów tylko lekko "ociera się" o to brzmienie- szyby w oknach garażu co prawda również wibrują, ale nieporównywalnie słabiej niż w przypadku K 750.
4) Komfort jazdy- starsze motocykle z lat 80' i 90' którymi miałem okazję jeździć były na ogół mniej sprężyście zawieszone, co powodowało dużo większy komfort jazdy. Jechało się jak na łóżku wodnym (VF750C, XJ600, XJ900, XBR600, CX500, VS1400) i nadgarstki oraz kręgosłup prawie w ogóle nie odczuwały stanu nawierzchni. Mimo miękkiego zawieszenia jakoś nie bujało nimi w złożeniu, a prędkości wchodzenia w zakręty były prawie takie same jak w nowszych motocyklach, które zamiast wybierać nierówności po prostu całe podskakują. Do tego czasem były ciekawe bajery jak np. układ Anti-Dive z Magny- jak ustawiłem śrubę anti-dive'a na poziom 4 to nawet przy ostrym wciśnięciu przedniego hamulca zawieszenie nie uginało się nawet o milimetr- ciekawe uczucie.