KARUZO8 pisze:nie widzę za grosz optymizmu
Moje doświadczenie życiowe wskazuje, że nie trzeba zaliczyć Oxfordu z ekonomii by stwierdzić, że jak jest tylko ocet na półkach w sklepie to znaczy, że coś jest nie tak. I społeczeństwo to widzi i jednoznacznie interpretuje.
Nie umniejszając potrzeb istnienia poszczególnych służb wszyscy widzą, że infrastruktura komunikacyjna drastycznie nie nadąża za potrzebami. Innymi słowy ludzie radzą sobie znacznie lepiej niż państwo. Do tego widać jak na dłoni, że mówiąc b. skrótowo, koszty życia, w tym podatki, opłaty na rzecz państwa rosną, a średnia prędkość podróżna spada. Jak to pogodzić? Olewając oszołomów i pijaków za kierownicą ( tępić bez litości ! ) reszta użytkowników, którzy jeżdżą by zarobić na chleb będzie dalej walczyć z czasem na drogach. Już nawet w mediach przebija się prawda, że podstawową przyczyną tragedii na drogach jest stan dróg. Nie tylko nawierzchnia, ale organizacja, złe i nieprzepisowe oznakowanie, brak synchronizacji świateł itd. Równolegle widać patologię w rozszerzaniu uprawnień represyjnych w stosunku do kierowców. Nie długo kominiarze będą dawać mandaty kierowcom. Ordynarne i perfidne działania lokalnych samorządów ustawiających pułapki na przejezdnych wskazują, że kierowcy są dla państwa, a nie odwrotnie To ludzi oburza i słusznie. Niestety kierowcy są w całej UE niemiłosiernie opodatkowani i to wielokrotnie za to samo. Tylko, że oni zarabiają netto wielokrotnie więcej od nas.
Przyczyna podstawowa tego stanu rzeczy ma oczywiście charakter polityczny, ale tutaj o polityce nie dyskutujemy. Nie ma w tym nic z pesymizmu tylko koń jest jak każdy widzi.
Dodam jeszcze tylko, że za czasów niesłusznych odległość w W-wy do Poznania ( z Ochoty do centrum ) zdarzało mi się zrobić w 2 h 40 min przy pomocy pożeracza przestrzeni zwanego Polonezem. Bez autostrad. Zróbcie to dzisiaj trasą przez Sochaczew, Konin.