VN 1600 Classic - oględziny moto
: pt lip 19, 2013
Nie lubię pisać takich postów jaki właśnie zamierzam, ale czasami życie zmusza do tego.
Pojechałem oglądać motocykl Kawasaki VN 1600, kilka razy rozmawiałem z właścicielem, zapewniał mnie, że stan jest bardzo dobry itp. mowa-trawa. Po przyjechaniu na miejsce pierwsze wrażenie pozytywne, zadbany, ładny i od motocyklisty. Usiadłem, przymierzyłem się i chce stawiać na kosę, ale właściciel uparcie pcha swoją stopę pod moto, zaintrygowało mnie to. Poprosiłem ładnie żeby się przesunął. Bezpiecznie postawiłem motocykl i mimochodem zerkam co on tą stopą chciał przydeptać, pomyślałem, że to olej, ale cieknąc z silnika powinien być czarny, a plama była jasna. Dotknąłem palcem, wącham – faktycznie olej. Pomacałem silnik od spodu – moją dłoń była cała umazana olejem.
Olej przez te moto przepływa jak jedzenie przez kaczkę, o tym zapomniał mi sprzedający powiedzieć, był baaardzo zdziwiony. Zdziwił się także, jak mu wskazałem, że tylni błotnik jest pognieciony (za tablicą). Ma motocykl od roku i widziałem na moto resztki pasty do czyszczenia chromów. Podczas ich czyszczenia nie zobaczył, że ma pognieciony błotnik?
Pod koniec jeszcze zerknąłem na podłogę garażu (malowana farba) był pełna tłustych plam – oczywiście wytartych. Sprzedający próbował tłumaczyć, że to od auta itp..
Naraził mnie na koszty, zrobiłem zupełnie bez sensu 400 km i jedyne co mogę teraz zrobić to opisać tą sytuację, podać link do aukcji i ostrzec innych zainteresowanych przed tym motocyklem.
http://otomoto.pl/kawasaki-vn-M3647757.html
Pocieszające jest to, że była ładna pogoda i pojechałem w ostatnia trasę moim vn 800, po przyjeździe do domu odstawiłem moto do nowego właściciela
W sobotę następne podejście - skorzystam z okazji i zapytam, czy ktoś z vulkanistów mieszka w okolicy Żmigród? i chciałby ewentualnie zerknąć na moto?
Pojechałem oglądać motocykl Kawasaki VN 1600, kilka razy rozmawiałem z właścicielem, zapewniał mnie, że stan jest bardzo dobry itp. mowa-trawa. Po przyjechaniu na miejsce pierwsze wrażenie pozytywne, zadbany, ładny i od motocyklisty. Usiadłem, przymierzyłem się i chce stawiać na kosę, ale właściciel uparcie pcha swoją stopę pod moto, zaintrygowało mnie to. Poprosiłem ładnie żeby się przesunął. Bezpiecznie postawiłem motocykl i mimochodem zerkam co on tą stopą chciał przydeptać, pomyślałem, że to olej, ale cieknąc z silnika powinien być czarny, a plama była jasna. Dotknąłem palcem, wącham – faktycznie olej. Pomacałem silnik od spodu – moją dłoń była cała umazana olejem.
Olej przez te moto przepływa jak jedzenie przez kaczkę, o tym zapomniał mi sprzedający powiedzieć, był baaardzo zdziwiony. Zdziwił się także, jak mu wskazałem, że tylni błotnik jest pognieciony (za tablicą). Ma motocykl od roku i widziałem na moto resztki pasty do czyszczenia chromów. Podczas ich czyszczenia nie zobaczył, że ma pognieciony błotnik?
Pod koniec jeszcze zerknąłem na podłogę garażu (malowana farba) był pełna tłustych plam – oczywiście wytartych. Sprzedający próbował tłumaczyć, że to od auta itp..
Naraził mnie na koszty, zrobiłem zupełnie bez sensu 400 km i jedyne co mogę teraz zrobić to opisać tą sytuację, podać link do aukcji i ostrzec innych zainteresowanych przed tym motocyklem.
http://otomoto.pl/kawasaki-vn-M3647757.html
Pocieszające jest to, że była ładna pogoda i pojechałem w ostatnia trasę moim vn 800, po przyjeździe do domu odstawiłem moto do nowego właściciela
W sobotę następne podejście - skorzystam z okazji i zapytam, czy ktoś z vulkanistów mieszka w okolicy Żmigród? i chciałby ewentualnie zerknąć na moto?