Strona 1 z 1

Ku przestrodze...

: pt paź 22, 2010
autor: VKC
Post motocyklisty z mojego miasta z forum częstochowskich motocyklistów - pamiętajmy że początek i koniec sezonu zbiera największe żniwo -

Bądźcie ostrożni -i ... szerokości..,.

"


Wysłany: 14-10-2010, 23:54 Tak było dwa lata temu...
dwa lata temu o tej godzinie jestem już po tomografie i odwieziony na salę w szpitalu w Piekarach Ślaskich. Częściową przytomność odzyskam dopiero koło 00:30 jak przyjedzie Ojciec z Bratem...
Brat wychodząc zapyta czy kupić mi coś do czytania.
Odpowiem całkiem poważnie: "Tak, Świat motocykli..."
Podobno strasznie się o to wkurwił ale nic nie powiedział.
Jutro odwiedzą mnie chłopaki - Bracia a pojutrze przeniosą mnie na salę z dwoma innymi motocyklistami. Łukaszem i Rafałem.
Łukasz właśnie zdał maturę. Wyniosło go na zakręcie na krawężnik. Ma dobre rokowania. Przy odrobinie szczęścia i wytrwałej rehabilitacji ma szanse odzyskać czucie w nogach za parę lat. Ale i tak gość jest optymistą. Uśmiecha się cały czas i dużo gada.
Rafał leży po mojej prawej stronie. Miał wypadek jakieś pół roku wcześniej ale nie wiem w jakich okolicznościach. Nie miałem odwagi pytać. Kręgi strzeliły mu w karku. Wcześniej leżał już 4 miesiące na intensywnej terapii pod respiratorem. Teraz ma dreny w płucach i podłączony aparat do odsysania wydzieliny.
Większość dnia siedzi przy nim mama. Ma 26 lat. Nie rusza niczym od głowy w dół. I raczej już nie będzie ruszał...
A pośrodku leżę ja ze złamanym szóstym kręgiem piersiowym ale bez uszkodzenia rdzenia. Przychodzi rehabilitant i mówi, że mimo wszystko mogę i muszę wstać bo istnieje ryzyko zakrzepów przy tak rozległych obrażeniach wewnętrznych. Powoli wstaję przy pomocy wyciągu, zakładam gorset i idę małymi kroczkami na fajkę do kibla. Cały czas sztywny jak pal. Wszystko boli potwornie, ale chodzę. Okropne uczucie radości pomieszanej ze wstydem, że ja mogę a oni nie...
Co prawda i tak później przez 3 miesiące będę leżeć przez około 90% dnia w łóżku . Ale chodzę...

Mija właśnie dwa lata. Jeżdżę od nie dawna znowu i nie słucham pierdolenia typu: "limit szczęścia wyczerpany".
Ja nie winię motocykla.
Jeździć będę do końca życia... faker
"

: pt paź 22, 2010
autor: SAURO
Taka jest prawda.... 8.12.2002 roku miałem podobne przeżycie ale to było kolano a nie kręgosłup. Po półtora roku odzyskałem 75% sprawności kolana i tak zostało do dzisiaj. Poprostu to musiało się zdarzyć i już.

: pt paź 22, 2010
autor: Piotr_Classic
Trudno człowieka sądzić (wiadomo stereotypu się załączają że za szybko, że przecinak i że wogóle motocyklista) ale sądzę że w tym przypadku dostał lekcję życia..... dosyć bolesną

tyle tylko że "...jeździć będę do końca życia..." złote słowa "bikera" i gniewnego młodego - oby nigdy nie musiał się już więcej pokazywać na tym oddziale, który opisywał......

tak samo jak w puszce... na drodze trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie przeceniać swoich możliwości a reszta..... przyjdzie z czasem

: sob paź 23, 2010
autor: Luzak
Kiedyś Zasada (ten od Merca oczywiście) powiedział: jeżeli jedziesz autkiem (czytaj: motkiem), jest fajnie, elegancko i wydaje Ci się, że sobie ze wszystkim na drodze poradzisz to zwolnij o połowę.

Staram się o tym pamiętać.