hej przygodo, czyli na szwagra zawsze mozesz liczyć :-)
: sob kwie 23, 2011
Cześć. Przydarzyło mi się więc podzielę się tym z wami:-)
Przyznam, że jeździłem dziś maszyną ale to była późna pora (21-sza) i nie był to wyjazd rekreacyjny. I tu wynikła ciekawa sytuacja. Wyciągnąłem Vulcana z garażu i pojechałem do Fast gdzie mam pracownię reklamy. Wstawiłem moto do środka i zacząłem montować skawy i centralny kufer. W między czasie wpadł do mnie szwagier, który przyniósł parę puszek piwa, które powoli zaczął obalać:-)
Po instalacji centralnego kufra ostatnim elementem do zamontowania był skórzany uchwyt na napoje który ostatecznie wylądował na owym kufrze za plecami. Było OK. Pożegnałem się chwilę później , wsiadłem na rumaka i pognałem przez miasto w kierunku domu. I tu się zaczyna cała historia. Na jednych ze skrzyżowań (podczas oczekiwania na zielone światło jakiś gość który zrównał się ze mną otworzył okno i zaczął coś do mnie krzyczeć. Widziałem, że facet jest zdenerwowany, gestykulujący i po chwili wyjmuje komórkę i zaczyna gdzieś dzwonić. Krzyczałem będąc w kasku o co mu chodzi, ale nie szło się dogadać. Gość musiał siedzieć za kółkiem pijany ponieważ czułem zapach browara. Może był też naćpany bo kto normalny gestykuluje i nerwowo krzyczy do gościa na motocyklu, który jechał zapewne przepisowo. Zielone światło i jazda do przodu. 5 minut później parkuję Vulcana w garażu, schodzę z niego i moim oczom ukazuje się wetknięta do połowy uchwytu otwarta puszka browara mojego szwagra :-) Zalany kufer wali piwem na kilometr a mnie pozostało dopić resztki i przeprosić Pana z fiata Pandy, że nazwałem jego pijakiem i narkomanem :-)
Już w domu na spokojnie zastanawiałem się gdzie dzwonił kierowca pandy. Chyba na policję, ale jakoś nikt do mnie jeszcze nie zapukał:-) Takie rzeczy tylko w erze :-)
Jutro zrobię foto uchwytu z browarem na pamiątkę pierwszej mojej jazdy "po alkoholu" ;-)
Przyznam, że jeździłem dziś maszyną ale to była późna pora (21-sza) i nie był to wyjazd rekreacyjny. I tu wynikła ciekawa sytuacja. Wyciągnąłem Vulcana z garażu i pojechałem do Fast gdzie mam pracownię reklamy. Wstawiłem moto do środka i zacząłem montować skawy i centralny kufer. W między czasie wpadł do mnie szwagier, który przyniósł parę puszek piwa, które powoli zaczął obalać:-)
Po instalacji centralnego kufra ostatnim elementem do zamontowania był skórzany uchwyt na napoje który ostatecznie wylądował na owym kufrze za plecami. Było OK. Pożegnałem się chwilę później , wsiadłem na rumaka i pognałem przez miasto w kierunku domu. I tu się zaczyna cała historia. Na jednych ze skrzyżowań (podczas oczekiwania na zielone światło jakiś gość który zrównał się ze mną otworzył okno i zaczął coś do mnie krzyczeć. Widziałem, że facet jest zdenerwowany, gestykulujący i po chwili wyjmuje komórkę i zaczyna gdzieś dzwonić. Krzyczałem będąc w kasku o co mu chodzi, ale nie szło się dogadać. Gość musiał siedzieć za kółkiem pijany ponieważ czułem zapach browara. Może był też naćpany bo kto normalny gestykuluje i nerwowo krzyczy do gościa na motocyklu, który jechał zapewne przepisowo. Zielone światło i jazda do przodu. 5 minut później parkuję Vulcana w garażu, schodzę z niego i moim oczom ukazuje się wetknięta do połowy uchwytu otwarta puszka browara mojego szwagra :-) Zalany kufer wali piwem na kilometr a mnie pozostało dopić resztki i przeprosić Pana z fiata Pandy, że nazwałem jego pijakiem i narkomanem :-)
Już w domu na spokojnie zastanawiałem się gdzie dzwonił kierowca pandy. Chyba na policję, ale jakoś nikt do mnie jeszcze nie zapukał:-) Takie rzeczy tylko w erze :-)
Jutro zrobię foto uchwytu z browarem na pamiątkę pierwszej mojej jazdy "po alkoholu" ;-)