Staszek był wielkim pasjonatem motorów. Miał Harleya - najważniejszą rzecz w swoim życiu!
Dbał o niego, pucował wazeliną do połysku, niemalże nosił na rękach, bez mała spał z nim nawet.
Któregoś dnia, dziewczyna zaprosiła go na niedzielny obiad do swojego domu.
- Stasiu - powiedziała - znamy się już dwa tygodnie. Chciałabym, żebyś poznał moich rodziców.
- Czemu nie - odparł Staś.
Nadeszła niedziela, Staś wyprowadził motor z garażu, wyciągnął pudełko z wazeliną, szmatkę i dalejże glancować!
I tak przy tym wazelinowaniu zastało go południe.
Jeszcze tylko ostatni rzut oka na motocykl, mała poprawka wazelinką ... i .... Staś z Harley'em byli gotowi!
Podjechał pod dom dziewczyny, ustawił motor przed oknem salonu i zapukał...
- Witaj Stasiu - dziewczę promieniało szczęściem - Wejdź, zaraz będzie obiad.
Muszę cię jednak uprzedzić o pewnym zwyczaju, panującym od dawna w naszej rodzinie.
Otóż przy obiedzie, kto się pierwszy odezwie, ten garnki zmywa.
- Nie martw się - Staś nie był w ciemię bity - jestem małomówny z natury.
Zasiedli do stołu. Mama, tata, dziewczę i Staś. Rozmowa nie "kleiła się", co zresztą było do przewidzenia.
Matka patrzy na Stasia i myśli:
- Ale wstyd! Taki sympatyczny chłopiec, a my tu ani słowa z nim nie zamieniamy! Co sobie o nas pomyśli?
Zapytałabym go o rodzinę, o mamę, tatę, o ogród, o rodzeństwo, ale nie mogę, bo będę garczki zmywać ...
Ojciec siedzi, ani be ani me i myśli:
- K***a obora jak h**! Zagadałbym do chłopaka, zapytałbym gdzie pracuje, czy lubi piwko, sport i wędkarstwo, ale jak???
Powiem coś, to mnie stara do garów wypieprzy...
Panienka siedzi jak na szpilkach i myśli:
- Niechże ktoś coś powie wreszcie i pójdzie myć te gary, a my wtedy na górę i ramtaramtamtam...
Staś dzielnie siedzi i milczy!
Nie mówi nic, bo garnczków myć też nie lubi... a tu nagle... patrzy w okno... a za oknem pada deszcz!!!!!!!
- Jezuuuuuu, o zgrozo - myśli Staś - MOTOR!!!!!
Nie wie co robić. Nie przeprosi, bo pójdzie do garów, a Harleya rdza zeżre!
Rozejrzał się Stach... i dawaj panienkę na stół! Kieckę w górę i jedzie ją od tyłu.
- Ktoś pęknie i coś powie - myśli - on do garów a ja do motoru!!!!!
Skończył Stasiek, siada i... nic! Cisza jak makiem zasiał... Dziewczę zawstydzone oczy spuściło i myśli:
- Co ten Stasiek taki napalony??? Mógł przecież poczekać aż pójdziemy na górę ....jak ja się teraz wytłumaczę rodzicom?
I kiedy mam to zrobić? Przecież nie teraz, bo jak się odezwę, to pójdę garnczki myć... poczekam...
Matka siedzi, oczom nie wierzy i myśli:
- Co to za bydle moja córka do domu przyprowadziła??? Jak on mógł moja córeczkę tak potraktować???
Powiem mu co o nim myślę, ale później, bo jak się pierwsza odezwę, to będę musiała garnki myć...
Ojciec siedzi, ślepia wlepił w Staśka i myśli:
- O ten sk***yn j***y, ch*j pie*****ny w d**e k***y...
!!!!!! Przecież go sk**yna za***ję!
Powiem mu co o nim myślę, ale później bo jak się mam pierwszy odezwać???
Deszcz leje jak z cebra, Staszek załamka całkowita, nie wie co począć... na dodatek grad się zaczął wali w Harleya jak w bęben...
- CO ROBIĆ
!! ? myśli - Idę na całość!!!
I dalejże matkę na stół, kieckę matce w górę i jedzie ja od tyłu.
- Stary nie wytrzyma i coś mruknie przynajmniej - myśli Stach - tary do garów, a ja do motoru!!!
Skończył, siadł... i dalej cisza... nic...
Dziewczyna patrzy na tacha i myśli:
- Co za potwór z niego, samiec niewyżyty!!!??? Najpierw mnie, potem moja matkę???
Zrywam z nim ale powiem mu to po obiedzie, bo będę musiała gary myć, jak się odezwę pierwsza...
Matka siedzi, czerwona jak buraczek i myśli:
- Nawet niezły ten chłopak... i jaki... Prężny... źle go oceniłam... co sobie jednak mój stary pomyśli???
Powinnam się jakoś wytłumaczyć... ale może później, bo będę musiała garnki myć....
Ojciec siedzi, oczy przeciera, piana na pysku, ale twardziel z niego więc milczy i tylko myśli:
- Zabije go, to pewne. Ale po obiedzie, bo teraz jak się odezwę, to pójdę gary myć...
A za oknem grad, ulewa, burza z piorunami, wichura przewróciła motor Stacha prosto w potężną kałuże, pełną błota, wody i wszelakich śmieci.
Stach oczami duszy widzi rdzę pożerającą jego ukochanego Harleya...
NIE WYTRZYMAŁ! WSTAŁ I MÓWI:
- Macie może wazelinę?
Ojciec zrobił oczy jak denka od kufla, wstaje i mówi przerażony:
- To ja już pójdę te gary pozmywać!