Nagle, w środku poranka rozległ się dźwięk telefonu. Pierwsza myśl, " no tak, dzisiejszy, przez Liw, wypad na lody do Jadowa odwołany ",.....
trzy razy dopytywałem się, myśląc, że to dowcip, nie mogąc uwierzyć kto dzwoni..aż poznałem Go po głosie..
U Zombiego i Jego Skarbów wszystko w porządku, chociaż troszkę, jak już wiecie pogoda nie taka.. 47 st. F ( 8,3 st. C ) , w deszczyk, droga, brrrrrr. Miejmy nadzieję, że już jutro będzie lepsza.
Pewnie dlatego nie mówił zbyt wiele o 66 , pejzażach, o jej blaskach i cieniach..
Z uwagi na wygodę swoich plecaczków Zombie postanowił dosiadać HD Elektra i trochę narzekał..
, ale dokupił spacerówki i teraz jest o wiele lepiej.
Jak wiecie, nasz globtroter nie jest na 66-tej pierwszy raz, dlatego też, nałożono na Niego pewne ciężkie, aczkolwiek miłe obowiązki..
Prowadzi drugą, bardziej zaawansowaną grupę zdobywców 66. Jak mówił, są dobrymi jeźdźcami, zdyscyplinowanymi, mają dużą wiedzę o poruszaniu się w kolumnach. Np. na otwartych przestrzeniach trzymają się normalnie, w zasięgu wzroku, ale gdy przebijają się przez miasta, dystans między motocyklami maleje do minimum i do rozerwania grupy nie dochodzi.
Ogólnie jest super, pozdrawia nas wszystkich,
troszkę zmęczeni pogodą, ale szczęśliwi...
Tak trzymać
P.S.
Ja tu do Jadowa przez Liw, a tam Zombie na Mother Road...
Ale tam i tu toczą się koła naszych motocykli, tam i tu czujemy we włosach wiatr. Czujemy się tak samo wspaniale. LwG
Teraz już wiem, czym wolność jest...
Zawsze patrz na jasną stronę życia...