Wakacje 2011

Trasy, drogi, wycieczki. Gdzie byliśmy, co polecamy, a co stanowczo odradzamy.
Awatar użytkownika
Dzidzia
Posty: 2580
Rejestracja: pn lip 12, 2010
Miejscowość: Warszawa
Motocykl: VN800A
VROC: 0

Post autor: Dzidzia » śr cze 22, 2011

Mówisz 50 litrów Louis.. i ma całe 50litrów dla siebie wow!!! super!!!!
Naprawdę super klasa ta Twoja Anula!!!! Całuski dla Was
I'm Member Queens of Roads !!!!!! http://www.queensofroads.pl/

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » śr cze 22, 2011

:yeee: Dzień 8.
Ruszamy na Rzym . Śmigamy fajną krajówką wzdłuż zachodniego wybrzeża . Po drodze odwiedzamy Orbitello . Fajne miasteczko sto parę kilometrów od wiecznego miasta na takim śmiesznym cypelku . Zajeżdżamy tam na małe zwiedzanko i odpoczynek . Rok temu nasza córka Julka spędzała wakacje pracując i bardzo jej się podobało . Nam też . Spotykamy rodaka pracującego tam , chwila rozmowy w normalnym języku , mały objazd miasta , troszkę fotek i ruszamy dalej . Czekają na nas znajomi z Vulcanerii , u których mamy troszkę pobyć i się pointegrować . " Krzysiu " jest bezbłędny i doprowadza nas pod sam dom Sławka i możemy zrzucić ubranka drogowe . Małe zakupki i nocne Polaków rozmowy . Kilka fotek z tego dnia
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... acje20118#

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » śr cze 22, 2011

Dzień 9 .
Jesteśmy w Rzymie . Ale na początek jedziemy poszukać miejsca do spania w Ostii , bo na zlot się nie zapisaliśmy i chcemy mieć coś w razie "W". Fajne nadmorskie miasteczko , pełno hoteli ale zbyt dużo gwiazdek . Znajdujemy hostel , ale bliżej mu do slamsu i poradzieckiej jednostki niż do miejsca gdzie można zamieszkać . Szukamy dalej zlotowiska , ale ciężko się dogadać z Włochami . Każdy gada co innego i pokazuje w inną stronę . Ale to u nich podobno normalne i lepiej polegać na mapie , gps-ie i przewodnikach , niż pytać miejscowych . Dajemy sobie spokój . Chcemy zobaczyć Tivoli . Wbijamy adres " Krzysiowi i ruszamy . Dojeżdżamy do pierwszego skrzyżowania i .... jest Camping Cantry Club którego szukaliśmy . Śmiejemy się z siebie i zajeżdżamy obejżeć teren . Zasięgamy języka , co nieco już wiemy , no to jedziemy dalej . Tivoli . Piękne miasto na wzgórzu nad Rzymem . Fajna droga z winkielkami i widok na cały Rzym . Szwędamy się , Anula pstryka fotki i idzie zobaczyć Wille Este i bajeczne ogrody z fontannami i bajerami . Wstęp 11 euro , więc ja idę do knajpy na pizzę i małe jasne , a Ania szleje wśród fontan i krzaczorów. Sporo tam rodaków , więc ma jej kto pstryknąć fotkę . Kręci też filmik i wraca szczęśliwa . Zaczyna kropić , ale taki deszcz to nie deszcz . Jeszcze rundka po okolicy i jedziemy do miasta . Fajne miejsce gdzie widać cały Rzym - Zodiak . Jedziemy zobaczyć to cudo - naprawdę warto . Troszkę prostujemy nogi . Setki zapiętych kłódek , kurcze o co chodzi ? A to taki miejscowy zwyczaj . Zakochani ślubują sobie miłość , zapinają kłódkę , a klucz wyrzucają w krzaki . Sporo tego złomu , ciekawe czy wszyscy co zapięli je tam dalej są ze sobą . Wracamy do miasta . Jedziemy na dobre lody ( mamy namiary ) i telefon od Sławka . Wpadnijcie do warsztatu . Składają tam jego sprzęta po półrocznym postoju , bo jutro zaczyna się zlot i trzeba na czymś jeździć . Foty są z 21.oo . Nie wierzyłem , że to będzie rano jeździć . Ania wierzyła !! Dobrze , że się myliłem . Wracamy do domu , gdzie Asia czeka na nas z pyszną kolacją . Mule , małże , cotze . Jednym słowem robaki z morza . Pycha . Jeszcze takich nie jadłem . Idziemy spać , a o 3 w nocy budzi nas Sławek z bananem na gębie i na swoim Vulcanie . Ale jaja ! I znów zarwana noc , bo trzeba gardło przepłukać i troszkę pogadać . I fotki : https://picasaweb.google.com/1126441646 ... acje20119#
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201110# i coś dla Sauro : https://picasaweb.google.com/1126441646 ... e20111102#
Miłego oglądania !!! :moto:

Konrad
Posty: 4986
Rejestracja: czw mar 17, 2011
Miejscowość: Lublin
Motocykl: VN1700 NOMAD
VROC: 34019

Post autor: Konrad » śr cze 22, 2011

Big Stach :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: rewelka :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Pozdrawiam Konrad

VROC #34019

Awatar użytkownika
Dzidzia
Posty: 2580
Rejestracja: pn lip 12, 2010
Miejscowość: Warszawa
Motocykl: VN800A
VROC: 0

Post autor: Dzidzia » śr cze 22, 2011

czekamy na dalszą relację!!!
I'm Member Queens of Roads !!!!!! http://www.queensofroads.pl/

Awatar użytkownika
Jaskul
Posty: 114
Rejestracja: czw sty 06, 2011
Miejscowość: Jelcz-Laskowice
Motocykl: VN2000
VROC: 33292

Post autor: Jaskul » śr cze 22, 2011

wypas gratulacje

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » czw cze 23, 2011

Dzień 10 .
Kolejny dzionek w Rzymie . Jedziemy poszukać miejsca do spania , bo może być potrzebne . Zabieramy Sławka na przewodnika i ruszamy w miasto . Jeździmy , szukamy i zwiedzamy . Hostele są dwa , ale jakiś miejscowy dezinformuje nas oczywiście i mimo tłumacza ( Sławek ) nic nie wiemy . I dobrze . Włoski film . Tego dnia Włosi mają święto państwowe , Sławek zabiera nas na punkt widokowy i podziwiamy miasto i paradę lotniczą . Pogoda piękna , cieplutko i słonecznie . Sławek opowiada nam o wszystkim dookoła . Tu chyba każdy kamień ma historię . Szkoda , że w każdym mieście , które odwiedzamy nie ma takiego Sławka , by nas oprowadził , pokazał i opowiedział , bo czasami nasze zwiedzanie to haos i spontan , a wtedy wielu rzeczy się niestety nie zobaczy . Gościu jest zajebisty ! i jeszcze jeździ Vulcanem . Sławek jeszcze raz wielkie dzięki . Po paradce jeszcze mały objazd miasta , wizyta w podobno najlepszej lodziarni w Rzymie i trzeba się pakować . Nadciąga Vulcaneria i jedziemy im na spotkanie , by razem ruszyć na zlot . Troszkę fotek z tego wydarzenia . Takie spotkanie w drugim końcu Europy . Jeszcze tylko wizyta na lotnisku , mała sensacja i zamieszanie , gdzie odbieramy koleżankę Dorotkę i już w komplecie walimy na zlot . Po małych negocjacjach Sławka , dostajemy domek do spania i chwilę tam pobędziemy . Wieczór to spotkania integracyjne , zlotowa kalacja i nowe znajomości . Poznajemy Marinę - rosjankę z Krymu i Asię z Polski . Obie związały się z Włochami i mieszkają tam na stałe . Marina w " obcasie " a Asia nad Gardą . Atmosferka jest fajna , jedzonko dobre , zapijamy piwkiem i winkiem , i przyglądamy się zwyczajom panującymi na zlotach w innych krajach . Trochę inna bajka niż u nas . Idziemy spać , bo rano czeka nas wiele atrakcji .
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201112#
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201113#

Awatar użytkownika
SAURO
Posty: 2157
Rejestracja: pn maja 03, 2010
Miejscowość: ZAMOŚĆ, CIECHANÓW, RZYM
Motocykl: VN 1500 Nomad
VROC: 30956

Post autor: SAURO » czw cze 23, 2011

Stachu zaje....e foty i relacja z każdego dnia. Najlepsze są te foty z warsztatu. Pozdrawiamy
BAWMY SIĘ W MOTOCYKLE A NIE POLITYKĘ

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » czw cze 23, 2011

Anula wiedziała co robi . Mówiła , że napewno ucieszą Cię te fotki i miała rację . :thumbup:

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » czw cze 23, 2011

Dzień 11 .
Jesteśmy na zlocie Vulcanerii w Ostii . Na dzisiaj zaplanowano wiele atrakcji . Jedziemy na wycieczkę po rzymskich wzgórzach . Kierunek Castel Gandolfo . Rusza paradka i ponad 100 Vulcanów . Robi wrażenie . Pogoda dopisuje , banany na gębach i zajebista atmosfera . Super obstawa , miejscowi dają radę i jest bezpiecznie . Pierwszy postój w winnicy jednego z organizatorów . Poczęstunek miescowymi wyrobami i w prezencie flaszka winka na łebka z okolicznościową nalepką . W dobrych humorkach ruszamy dalej . Parę kilometrów i jesteśmy na wielkim parkingu u stóp Castel Gandolfo . Miejsowi zakotwiczają w okolicznych knajpach a my mamy Sławka ! Jedziemy dalej by zobaczyć więcej . Zajeżdżamy pod letnią chatę Papieża . Podziwiamy widoki , pstrykamy foty i troszkę łazimy po uliczkach . Sławek snuje opowieści , ale zaczyna burczeć w brzuszkach . No to lecimy dalej . Tam dają pyszne żarełko . Prosiaczek upieczony z przyprawami w całości . Sympatyczna Włoszka kroi dwie pajdy pysznej buły , do tego konkretny plaster mięsiwa i wcinasz taką kanapkę , aż uszy się trzęsą . Pychota . A na deser małe oberwanko chmury i kawka z ciastem z poziomkami i truskawkami i lodziki w tych smakach . Odbywa się tam festiwal fagoli i fragolinek ( truskawek i poziomek ) i jest to wielkie święto tego miasteczka . Jak szybko zaczęło padać , tak szybko się skończyło . Jeszcze jedna atrakcja . Wracamy powolutku w kierunku zlotowiska , jeszcze tylko zakupki w markecie na wieczór , bo mamy jubilatów i solenizantów . 9 godzin zwiedzania i przygód chyba starczy . Po powrocie prysznic , mały drinio i idziemy na zlotową obiado kolację . 4 dania , piwko , winko i super atmosferka . Gadania nie ma końca . Skąd tyle tematów , a mamy dwoje uszów i jedne usta , by więcej słuchać niż gadać , ale wśród motocyklistów napewno to nie obowiązuje . Jeszcze tylko urodzinkowo - imieninowa wódeczka przy bungalowach i zmęczni padamy . A to największa galeria w całej naszej wycieczce . Miłego oglądania :
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201114# :moto:

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » pt cze 24, 2011

Dzień 12 .
Dla nas zlot się kończy . Wstajemy , by pożegnać się ze wszystkimi . Vulkanejros ruszają na Rzym , a my w górę . Cel jezioro Garda , ale nie na raz . Chcemy omijać autostrady płatne , pojeździć i gdzieś przenocować . Jedziemy jakąś krajówką w poprzeg Italii , kilometry uciekają , pogoda fajna i pewnie tak by było jeszcze długo , gdyby nie remont wiaduktu . Droga zamknięta i jedziemy objazdem . Zajefajnie . Góra , dół , w prawo , w lewo . Skąd to znamy . Ale fajne urozmaicenie prostej i nudnej krajówki . Jest tylko jeden problem . Przebieg dzienny zmniejsza się o połowę , średnia wychodzi 50 km/h i ...... ? No ale wszystkie objazdy się kończą i znowu mkniemy przed siebie 130/h. Jest ciepło , ale nad nami chmurki troszkę gęstnieją . Intensywne poprzednie dni zaczynają dawać o sobie znać . Wspomagacze nie pomagają , dziwnie szumi w uszach , oczy coraz cięższe i rozsądek nakazuje zjechać . Zalegam na trawce i odlatuje . Niecała godzinka i jestem jak nowo narodzony . Fajurka i lecimy dalej . Zaczyna nieźle dmuchać i kropić nam na głowę . Przed nami Peruggia , a w nim hostel , więc decyzja może być tylko jedna . Dużo nie przejechaliśmy tego dnia , ale przecież nigdzie się nam nie śpieszy . Lokum fajne , dogadujemy się po rosyjsku i mieszkamy . Jest dosyć wcześnie i chętnie zwiedzilibyśmy miasto , ale niestety wygrał deszcz . Robimy więc sobie kolację i postanawiamy odespać trochę poprzednie dni , a miasto zobaczyć rano . Dobranoc !
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201115# :moto:

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » sob cze 25, 2011

Dzień 13 .
Wstajemy raniutko , śniadanko hostelowe , nawet , nawet i ruszamy zwiedzać Peruggie . Jest niedziela 8 z minutami . Ulice puste , a my śmigamy by jak najwięcej zobaczyć . Mamy czas do 11.oo żeby opuścić pokój , więc trzeba się sprężać . Przepiękne stare miasto , jak zwykle spore różnice poziomów , wąziutkie uliczki i niezła zabawa z jazdy . Anula wczepia się w moją kurtkę i chwilami ma lekutkiego pietra . Mi się podoba . Zwiedzamy , oglądamy , pstrykamy fotki i czas ruszać dalej . Pakujemy się i w drogę . Kierunek Garda . Pogoda motocyklowa , więc kilometry uciekają . Zostało nam kawałek drogi , więc decyzja . Zamieniamy krajówkę na autostradę . Wszystko byłoby fajnie , gdyby nie niedziela i powroty Włochów z weekendu . Wszyscy tą samą drogą co my . Trzy pasy i koooreeek ! Na szczęście jest pas awaryjny i zasuwamy 100 , mijając ten cały bałagan . I za co tu płacić ? Dojeżdżamy do Verony i przez roztargnienie zapominamy uiścić opłatę . Może następnym razem . Przed nami parę kilometrów i zaczynamy jechać wzdłuż jeziorka . Ale tu zajepięknie . Podziwiamy miasteczko po miasteczku , tylko te czarne chmury przed nami . Ale mamy jeszcze kilkanaście kilometrów , więc po co się wbijać w kondony . Z przeciwka jadą motorki i wszyscy ładnie ubrani , mijamy jeden , drugi motorek i ludzie ubierają ciuchy , a my jedziemy . Widoki i ładna pogoda przez prawie 2 tygodnie uśpiły naszą czujność . Mijamy górą miejscowość Salo i Anula zapragnęła je zobaczyć . Zawracamy i wjeżdżamy na drogę dojazdową z serpentynkami w dół by zobaczyć co tam ciekawego . Zaczyna padać . Damy radę , jedziemy . Ta czarna chmura jest już nad nami . Oberwanie chmury i gradobicie . Droga jest biała od kulek . Chowamy się pod drzewa , ale dają niewiele schronienia . Jesteśmy mokrzuteńcy do gatek , w butach woda , ale przeciwdeszczówki suchutkie . Zjeżdżamy do miasta , znajdujemy schronienie i postanawiamy się ubrać . Do celu jeszcze parę kilometrów więc może .. jedziemy w kierunku Riva del Garda . Kamyk !! gdzie te pensjony po 10 euro . Od gwiazdek na hotelach mieni się w oczach , a cena za nocleg nie zachęca . Na chwilę wychodzi słońce i przed oczami mamy piękną tęcze od jednego brzego do drugiego . Widok dech zapiera . Jakiś drogowskaz w bok do hotelu bez gwiazdek . Jedziemy , droga coraz węższa i coraz bardziej stroma . Żeby minąć się z autem muszę stanąć . Nic nie możemy znaleść , więc chyba trzeba zawrócić . Dojeżdżam do zakrętu drogi i chwila zawachania . W takich momentach nie można się zastanawiać . Ta chwila kosztuje nas wywrotkę . Nic nam się nie stało tylko trochę ciśnienie podskoczyło . Jak to teraz podnieść . Z bambetlami waży chyba z 400 kg. Na szczęście podjeżdża gość na quadzie i pomaga . Ruszamy dalej . Jeszcze tylko fontanna spod kół samochodu i dojeżdżamy do hostelu . Niestety panie i panowie śpią tu osobno . Szlak by ich trafił . Wszystko mokre , minęła 22.oo i co tu zrobić . Wyjeżdżamy z miasta i jest !!! Agroturystyka za 60 euro za pokój , ale targujemy na 50 . Piękny pokój z łazienką i potężną suszarką i śniadanie . Zostajemy . Właściciel wyprowadza jeszcze swoje auto spod wiaty , bym mógł schować motocykl przed deszczem . Gorąca herbatka , jakaś zapodziana zupka , gorący prysznic i kończymy dzień . Wrażeń mnóstwo jak na jeden dzień . Oj się działo . Szkoda , że nie ma tego na fotach , ale tyle ile się dało z tego dnia :
https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201116# :moto: i niech ktoś powie , że 13 to nie pech :obraza:

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » sob cze 25, 2011

Dzień 14 .
Z jednej strony słońce , z drugiej czarne chmury i deszcz . Suszarka chodzi non stop . Anula po kolei suszy wszystkie nasze rzeczy . Chwila bez deszczu , wskakujemy na motorek i jedziemy zobaczyć co nieco . Riva del Garda zwiedzona w nocy prawie cała . A tam wszędzie zakazy i tylko pieszkom , ale po 22 i w deszczu nie miał kto na nas krzyczeć i zakazywać . Fajne miasteczko . Zaczyna kropić , więc zmykamy na kwaterę . Po drodze jakieś zakupki i suszymy i ucztujemy itd . Po 17.oo robi się cieplutko , wychodzi słońce i możemy troszkę zobaczyć . Odwiedzamy Limone . Miasteczko przyklejone do zbocza , zamknięte dla ruchu i tylko pieszo . Wracamy i jedziemy na drugą stronę jeziorka . Torbole , Malcesine i jakieś mniejsze dziurki . Tam jest super i będziemy musieli kiedyś tam wrócić , by objechać wszystko dookoła . Takie cudeńko pośród gór , a przez cieśninę Brenero jechaliśmy już kilka razy i zawsze brakowało czasu , by tam zajechać . Naprawdę warto . Fajna droga ,trochę winkli , z jednej góry , z drugiej woda . Trochę tuneli i te wioski na górkach , do których trzeba będzie wjechać . No i mamy tam znajomych , poznaną na zlocie w Ostii . Asia i Vito . Napewno ich nawiedzimy jak będziemy przejeżdżać przez okolicę . Kończy się dzień nad Gardą , i kasiorka , i trzeba wracać . Jak to szybko minęło . Szkoda !! https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201117# :moto:

Big Stach
Posty: 173
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: Szczecin
Motocykl: Kawasaki Vn 1600 Nomad
VROC: 0

Post autor: Big Stach » sob cze 25, 2011

Dzień 15 .
Dzisiaj dzień bez żartów . Pobudka 7.30 , pokowanko , śniadanie i czas w drogę . Wbijamy w GPS-a Szczecin i wyskakuje 1207 km . Trochę jest . Jest 9.oo . Cieśnina Brenero , Austria , Niemcy i jak ja kocham te ich autostrady .Anula fstryka fotki z nudów , a ja zasuwam przed siebie . Tankujemy , fajurka i dalej . I tak cały dzień . O 22.15 jesteśmy przed garażem . Bułka z masłem . Wygodny motorek i można śmigać . Kochani , odkładajcie kasiorkę i w drogę . Naprawdę warto . Napisałem co pamięteliśmy , a co w serduchu nie do zapomnienia . Mały dół po powrocie , ale mamy już plany na następne wyprawy . Jak dobrze pójdzie to we wrześniu walimy na Sycylię i jest po co żyć !!!! Pozdrawiamy !!! https://picasaweb.google.com/1126441646 ... cje201118# :moto:

marel
Posty: 42
Rejestracja: pn cze 14, 2010
Miejscowość: okolice Gdańska
Motocykl: VN 1500
VROC: 0

Post autor: marel » sob cze 25, 2011

Fajnie, fajnie sie czyta! I już jestem myślami za kierownica.
Za równiutki miesiąc jedziemy po raz trzeci Vulcanikiem do Włoch, ale tym razem przez Słowenię i Chorwację i dopiero stamtąd promem do Ankony i przez Toskanię na północ.
Jeśli ktoś ma jakieś fajne wspomnienia - co, gdzie zobaczyć, jaki nocleg, jaka trasa, to niech się koniecznie podzieli doświadczeniami. :pada:
Będziemy próbowali nie wywarzać otwartych drzwi!

Awatar użytkownika
broda
Posty: 2980
Rejestracja: śr lip 14, 2010
Miejscowość: Kielce
Motocykl: Szara Eminencja VN 2000
VROC: 33010

Post autor: broda » sob cze 25, 2011

Fajnie piszesz.
Nadało by się to do Czytelni Motocyklowej,
którą prowadzi Brein.
"Nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania." - Voltaire

Były Preludomaniak

Awatar użytkownika
Jaskul
Posty: 114
Rejestracja: czw sty 06, 2011
Miejscowość: Jelcz-Laskowice
Motocykl: VN2000
VROC: 33292

Post autor: Jaskul » ndz cze 26, 2011

Gratuluję wyprawy, po przeczytaniu już odkłądam do skarbonki, najbardziej zachęciła mnie Garda, góry i woda tj. to co tygryski lubią najbardziej.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Jest 5 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 5 gości

Najwięcej użytkowników (383) było online sob wrz 28, 2024

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

Dzisiaj urodziny obchodzą