Diablo do Big Stacha - parada 16-04-2011
: sob kwie 23, 2011
Sorry że piszę do Ciebie tak późno i to na forum publicznym, ale teraz leżę w domu w łóżku i leczę się, ponieważ dzień wcześniej przed paradą 16-04-2011 dorwało mnie jakieś przeziębienie miałem wtedy 38,5 gorączki a musiałem stanąć na drugi dzień na nogi, żeby was nie zawieść, bo zdawałem sobie sprawę, że przyjedzie spora grupa ludzi z pomorza i różnych regionów polski aby podziwiać nasze krajobrazy. Również nie chciałem zawieść vulcaneiros Papaja i Centka. Ta sobotnia parada przed Zlotem Gwieżdzistym nie daje mi spokoju. Niektóre sprawy trzeba sobie od razu wyjaśnić, żeby potem nie było żadnych niejasności oraz aby nie popełniać kardynalnych w przyszłości błędów.
Powiem krótko to co zrobiłeś Big Stach i twoi koledzy (bo nie wszyscy)po tzw. wycieczce zwiedzania zamków i tym nieszczęśliwym barze w którym czekaliśmy 1,5 godz. na posiłek było nie smaczne i nie na miejscu, tym bardziej że zostawiłeś swoją małżonkę i resztę załogi a sam z resztą grupy pojechaliście sobie do Częstochowy do innego lokalu . Po prostu nas OLALIŚCIE. NIGDY NIE ZOSTAWIA SIĘ GRUPY, ZAWSZE CZEKA SIĘ NA OSTATNIEGO, BO KIEDYŚ TY MOŻESZ BYĆ W TAKIEJ SYTUACJI. Wiem że długo wszyscy czekaliśmy na posiłki, ale to nie była moja wina ( chciałem żeby było jak najlepiej) i kolegi właściciela lokalu również, ponieważ on sam chciał aby wszystko było jak w najlepszym porządku, żeby wszyscy goście byli zadowoleni, tym bardziej że na koniec miała być pamiątkowa fotografia i powieszona w barze na miejscu honorowym. A wyszło inaczej i nie podoba mi się to, że co po niektórzy motocykliści nie wyszli z twarzą prawdziwego bikera.
Nasz błąd organizatorów był taki, że nie ustaliliśmy wcześniej dwóch różnych posiłków, wtedy wszyscy mieli by podane expresowo, a tak każdy zamawiał różne menu i tu nastąpił problem. Przynajmniej mieliście wszystko świeże. No i problem był z czasem wydawania posiłków bo ja dostałem posiłek dopiero za 1,5 godziny. Przynajmniej był czas na rozmowy. Ale nie byłem z tego powody zły, bo nigdy nie ma idealnie, ale byłem zły, że nas OLALIŚCIE i swoich krajanów. Ja bym wam tego nie zrobił, przypuszczam że vulcaneiros również, bo trochę już ich znam.
Nie piszę ci tego, żeby się na siebie gniewać, bo jestem daleki od tego, ale piszę to na przyszłość, bo jak by nie było człowiek uczy się całe życie, ale po to, aby w przyszłości nie popełniać błędów i zawsze pamiętać że jeżeli WYRUSZA SIĘ RAZEM, TO RAZEM SIĘ WRACA, bez względu na okoliczności. Motocykliści w drodze to wielka rodzina.
BIG STACH życzę tobie i twojej rodzinie oraz twoim znajomym motocyklistom oraz VULCANERI wszystkiego Najlepszego z Okazji Świąt Wielkanocnych i czego sobie tylko życzycie. Pozdrawiam i do zobaczenia.
Powiem krótko to co zrobiłeś Big Stach i twoi koledzy (bo nie wszyscy)po tzw. wycieczce zwiedzania zamków i tym nieszczęśliwym barze w którym czekaliśmy 1,5 godz. na posiłek było nie smaczne i nie na miejscu, tym bardziej że zostawiłeś swoją małżonkę i resztę załogi a sam z resztą grupy pojechaliście sobie do Częstochowy do innego lokalu . Po prostu nas OLALIŚCIE. NIGDY NIE ZOSTAWIA SIĘ GRUPY, ZAWSZE CZEKA SIĘ NA OSTATNIEGO, BO KIEDYŚ TY MOŻESZ BYĆ W TAKIEJ SYTUACJI. Wiem że długo wszyscy czekaliśmy na posiłki, ale to nie była moja wina ( chciałem żeby było jak najlepiej) i kolegi właściciela lokalu również, ponieważ on sam chciał aby wszystko było jak w najlepszym porządku, żeby wszyscy goście byli zadowoleni, tym bardziej że na koniec miała być pamiątkowa fotografia i powieszona w barze na miejscu honorowym. A wyszło inaczej i nie podoba mi się to, że co po niektórzy motocykliści nie wyszli z twarzą prawdziwego bikera.
Nasz błąd organizatorów był taki, że nie ustaliliśmy wcześniej dwóch różnych posiłków, wtedy wszyscy mieli by podane expresowo, a tak każdy zamawiał różne menu i tu nastąpił problem. Przynajmniej mieliście wszystko świeże. No i problem był z czasem wydawania posiłków bo ja dostałem posiłek dopiero za 1,5 godziny. Przynajmniej był czas na rozmowy. Ale nie byłem z tego powody zły, bo nigdy nie ma idealnie, ale byłem zły, że nas OLALIŚCIE i swoich krajanów. Ja bym wam tego nie zrobił, przypuszczam że vulcaneiros również, bo trochę już ich znam.
Nie piszę ci tego, żeby się na siebie gniewać, bo jestem daleki od tego, ale piszę to na przyszłość, bo jak by nie było człowiek uczy się całe życie, ale po to, aby w przyszłości nie popełniać błędów i zawsze pamiętać że jeżeli WYRUSZA SIĘ RAZEM, TO RAZEM SIĘ WRACA, bez względu na okoliczności. Motocykliści w drodze to wielka rodzina.
BIG STACH życzę tobie i twojej rodzinie oraz twoim znajomym motocyklistom oraz VULCANERI wszystkiego Najlepszego z Okazji Świąt Wielkanocnych i czego sobie tylko życzycie. Pozdrawiam i do zobaczenia.