Strona 1 z 2

Szkoła przetrwania

: wt sie 09, 2011
autor: MUKA
Ponieważ chciałem moją Hanię przyzwyczaić do dłuższych trasek i większych prędkości, namówiłem Ją na wypad do Poznania na weekend. Dała się namówić, bo nie widziała się ze znajomymi ok. 3 lat.
Wyruszyliśmy w sobotę o 8.00. Pojechaliśmy trasą przez Włocławek i Gniezno, gdzie zwiedzić mieliśmy Katedrę. Po drodze mieliśmy bardzo mały deszczyk, ale za Włocławkiem upał i duchota (28 stopni).
Prędkość przelotowa to 70-80 km/h, ale stopniowo i dało radę bezstresowo do 100.
Ucieszyłem się, gdy dojechaliśmy do Poznania po 6 godz., że jakoś chyba przełamała strach jazdy na motocyklu.
Po gościnie, w niedzielę mieliśmy wyjechać o godz. 12. Ale niestety mój stan równowagi :mrgreen: nie pozwalał jeszcze dosiąść Vulcana. Wyjechaliśmy o 16.30 i tu się zaczęło.
Zaczęło padać już na wylotówce z Poznania. Opady najpierw małe przerodziły się w dość intensywne. Od Konina zaczęło już tak lać, że Vn zaczął trochę tańczyć na jezdni z powodu dużej ilości wody.
Nie mieliśmy wyboru musieliśmy jechać dalej, bo nie zapowiadało się, aby przestało padać. Nie mogłem przyśpieszyć, bo warunki do tego nie pozwalały, a i Hania miała powoli dość tej jazdy.
Tiry robiły swoje, gdy koło nas przejeżdżały wylewając na nas, co jakiś czas z wannę wody. Hania powoli zaczynała mieć dosyć, musiałem jeszcze zwolnić.
Jakieś 110-120 km. od Warszawy zastała nas nocka. Nie dało rady jechać w tak dużym deszczu i w nocy z przednią szybą. Po prostu nic nie było widać. :wall:
Jedyną radą na to, była jazda na stojąco, tak aby drogi nie zasłaniała szyba.
Tak jechałem 110 km.
Buty, które miałem nie spełniły swojego zadania, bo mimo że mało przemokły, ale za to były bardzo śliskie podczas podpierania się na asfalcie w trakcie zatrzymywania się. W oczekiwaniu w kolejce przed rondem, poślizgnął mi się but i położyłem, ale delikatnie, Vulcana razem z Hanią na asfalcie. Ale nic się nie stało. Gdy dojechaliśmy do Warszawy lunęła na nas ściana wody i prędkość spadła do 30km/h. Do domu dojechaliśmy o godz. 23.30.
Całe moje starania poszły w pi…u, bo Hania już chyba na moto nie wsiądzie. Ja za to dostałem chyba zakwasów w nogach i mam wrażenie, że mam je krótsze o ok. 20cm.
Ale mimo wszystko jestem dumny, że wytrwała tak ekstremalną jazdę z piachem w zębach i błotem na kasku, oraz bardzo dużym deszczu przez 300km.

Życzę wszystkim pogodnych i bezdeszczowych wypadów. :yeee:

: wt sie 09, 2011
autor: Konrad
Muka nic się nie martw będzie dobrze na pewno da się jeszcze namówić na jazdę bądź dobrej myśli :ok: :ok: :ok:

: wt sie 09, 2011
autor: Orzech_
Przede wszystkim jest zasada że szyba powinna być zamontowana poniżej lini wzroku. Mało kto ją stosuje, w chopperach/cruiserach to chyba nigdy się nie spotkałem ;) Ale skoro już przyzwyczaiłeś kobietę w miarę do prędkości to teraz pewnie tylko pogody będzie się bała ;)

: wt sie 09, 2011
autor: Remo
Cóż - pogoda w tym roku nie zachęca do takich wypraw.

: wt sie 09, 2011
autor: Andreas
hm.. szkoła przetrwania ? wybiesz się kolego do rumuni to pogadamy
skrótem przez góry 100km -4 godziny jazdy miejscami jedynka-dwójka no i oczywiście czasami w deszczu a dziury jak bociany , zapewniam że bys wolał się pszejechać w deszczyku z poznania do wawy...

: wt sie 09, 2011
autor: Dzidzia
Muka... no to współczuję, bo znając Hanię, Twoje obawy mogą być słuszne... no chyba, że nastanie upalne lato, co miejmy nadzieję jest moźliwe...
Myślę, że i tak była twarda.. w gruncie wytrwała tyle km przy Tobie, a przecież mogła pieprznąć wszystko i złapać stopa. Gratulacje dla Hani!! A co do szybki, to ja poprosiłam Jaca o zamontowanie tak, żeby mi drogi nie przysłaniała. Myślę, że to jest bezpieczniejsza opcja.

: wt sie 09, 2011
autor: MUKA
Andreas pisze:hm.. szkoła przetrwania ? wybiesz się kolego do rumuni to pogadamy
Tak jasne, ale ta szkoła przetrwania dotyczyła mojego Aniołka, który jechał 3 raz na moto.
Orzech_ pisze:Przede wszystkim jest zasada że szyba powinna być zamontowana poniżej lini wzroku.
Masz rację, dopiero teraz na to zwróciłem uwagę.
Jest to przestroga dla tych, którzy mają zamiar kupić moto z szybką. lub samą szybę,
aby brali tę zasadę pod rozwagę. :yeee: :yeee:

: wt sie 09, 2011
autor: oktogon
Muka będzie dobrze :yeee: Którys tam z pierwszych razy Kasia pojechała ze mna do Rumunii i zrobiliśmy w ulewnym deszczu coś koło 900 km , przemoczeni, zmarznięci ale jak widać dała radę a co więcej teraz sama jeździ :mrgreen:

: wt sie 09, 2011
autor: januszek
Ja swoją połowicę innym sposobem skłoniłem do jazdy na moto ,(głównie na zloty , bo wogóle jeżdziła ) a mianowicie , jakieś dziesięć lat temu pojechałem na zlot do Bochni i kolega dla żartu wysłał mi sms-a niby od kochanki i po powrocie małżonka zapuściła "żurawia" w moje wiadomości , no i zaczeło się :hammer: :tube: itp. dopiero tel. do kumpla na nr, z tego sms-a i rozmowa z nim ją troszkę uspokoiła , ale wystarczyło że wspomniałem o zlocie (po około dwóch tygodniach) i już siedziała na motocyklu i teraz wszędzie razem :antlers: :wall:

: wt sie 09, 2011
autor: Valecki
Powiedz Hani, że teraz to już będzie tylko lepiej :ok:

: wt sie 09, 2011
autor: Abrams
Najgorsze już poznała, teraz już tylko lepiej może być

: wt sie 09, 2011
autor: Konrad
Abrams pisze:Najgorsze już poznała, teraz już tylko lepiej może być

"święte słowa" Abrams :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

: wt sie 09, 2011
autor: Zombie
januszek pisze:Ja swoją połowicę innym sposobem skłoniłem do jazdy na moto ,(głównie na zloty , bo wogóle jeżdziła ) a mianowicie , jakieś dziesięć lat temu pojechałem na zlot do Bochni i kolega dla żartu wysłał mi sms-a niby od kochanki i po powrocie małżonka zapuściła "żurawia" w moje wiadomości , no i zaczeło się :hammer: :tube: itp. dopiero tel. do kumpla na nr, z tego sms-a i rozmowa z nim ją troszkę uspokoiła , ale wystarczyło że wspomniałem o zlocie (po około dwóch tygodniach) i już siedziała na motocyklu i teraz wszędzie razem :antlers: :wall:
U mnie to pewny rozwod by był. Bez dzwonienia i sprawdzania co to za nr.
Muka....bądź dobrej myśli i powiedz żonie tak jak mnie powiedzial Batman z Moto Retro (co prawda w innym kontekście) : "Nie opieraj się przeznaczeniu" :mrgreen: :mrgreen:

Nota bene, mogliscie wybrać się do Moto Retro.....pogoda była.... ciekawe ile kosztowała organizatorów :p

: wt sie 09, 2011
autor: Zeus
Muka, nic się nie martw na zapas. Ja ze swoim Aniołkiem przeszedłem już wszystko. Deszcz przez 200 km, grad przez 10 km, szlif bokiem i porządny upadek z dużej prędkości. Aniołek przetrwał gips na nodze po nauce latania :). Jak tylko udało się Vulcana doprowadzić do dalszej eksploatacji to sama się pchała na plecy. Więc bądź dobrej myśli, na pewno twój plecaczek dosiądzie z Tobą Vulcana.
Pozdrawiam i życzę wam szerokości i suchości na vulcanicznych szlakach !!

: śr sie 10, 2011
autor: MUKA
Zombie pisze:Nota bene, mogliscie wybrać się do Moto Retro.....pogoda była.... ciekawe ile kosztowała organizatorów :p
Tak ale już wcześniej już umówieni byliśmy w Poznaniu. A wyjazdu do Zbiherka i Moto Retro, bardzo żałuję, że nie mogłem pojechać. :cry:

: śr sie 10, 2011
autor: Długi Lech
Szacunek dla Twojego Aniołka-Hani za ten chrzest bojowy który przeszła w wyprawie do Poznania. Gorzej już być nie może, poznała Hania tę ciemną stronę motocyklizmu :) I napewno nabrała zaufania do Ciebie jako kierowcy. :pedzi:

: śr sie 10, 2011
autor: mirad
MUKA pisze:Całe moje starania poszły w ......

Co nas nie zabije.........


:oki:

: śr sie 10, 2011
autor: Hubas
Wielki Szacun dla Hani!!!

: czw sie 11, 2011
autor: Morela
Pozdrowienia dla Hani. Wiem co czuła, też to z Izą przerabiałyśmy wracając w tym roku z Saganka. Oj pamiętam i to dobrze ile wtedy "zdrowasiek" odmówiłam. Ale tak jak pisze mirad " co nas nie zabije to nas wzmocni"... :ok:

: czw sie 11, 2011
autor: Piotr_Classic
Wielkie ukłony dla Hani za chart ducha i wytrwałość a dla Ciebie Muka za doświadczenie dzięki któremu dotarliście spokojnie do domu..... szacunek

Haniu........ teraz będzie już tylko lepiej....... a z takim kierowcą jak Muka jeszcze nie raz poznasz uroki wspólnego podróżowania motocyklem.......