"oldtimerem dookoła Bałtyku"-niedokończona podróż

Trasy, drogi, wycieczki. Gdzie byliśmy, co polecamy, a co stanowczo odradzamy.
kawa 2000
Posty: 511
Rejestracja: sob kwie 10, 2010
Miejscowość: Warszawa-Piaseczno
Motocykl: VN 2000 WLA 42 WLD42
VROC: 31512

"oldtimerem dookoła Bałtyku"-niedokończona podróż

Post autor: kawa 2000 » czw paź 03, 2013

21.07 (niedziela)
Nie pada, świeci słońce. Zapowiada się super dzień. Żegnamy się i na granicę. Niestety aby wjechać na granicę Estończycy wymagają wykupienia na drugim krańcu miasta kwitka. Jedziemy i oczywiście kolejka. Płacimy po 1 € i grzejemy na granicę bo Siergiej czeka już po rosyjskiej stronie. Niestety kwit za 1 € uprawnia tylko do zakupu właściwego kwitka za 2 € w drugiej kolejce. Wracamy znowu na drugi koniec miasta do drugiej kasy. Przy kasach kolejki ale na granicy nikogo. Można „usprawnić” pracę służb granicznych i jeszcze zarobić. Jeżdżenie do kas i odprawy zajęły nam 3 h. mimo to Siergiej czekał.
Wojownik nadawał tępo aż do Petersburga potem objazd motocyklami miasta i pokazywanie miejsc wartych zobaczenia.
Zakupiłem jeszcze rosyjską kartę telefoniczną.
Zakwaterowaliśmy się w klubie u Nocnych Łowców. Motocykle na zewnątrz przy ruchliwej ulicy stały przez dwie noce i nic się nie stało. Widocznie klub ma „dobrą” renomę.

22.07 (poniedziałek)
Pada deszcz. Rano metrem do centrum. Szybka decyzja i pierwsza wycieczka autokarowa po centrum miasta (po 500 rubli), może przestanie padać. Faktycznie przestało i po śniadaniu w Stoławoj (bar – smacznie i tanio) fundujemy sobie następną wycieczkę ale tym razem tramwajem wodnym (po 600 rubli). Podziwiamy miasto od strony kanałów i Newy. Warto było. Pod niektórymi mostami trzeba schylić głowy. Na kanałach w niektórych miejscach tłoczno od stateczków, motorówek i tramwajów wodnych (cóż Wenecja Północy). Jeszcze odwiedzamy pieszo to co widzieliśmy z autobusu i tramwaju wodnego. Na koniec odwiedzamy dworzec Finlandzki na który Niemcy podrzucili Lenina oraz plac przed dworcem z pomnikiem przywódcy proletariatu.

23.07 (wtorek)
Rano szybkie pakowanie i wyjazd z miasta (udało się przed porannym szczytem). Z Andrzejem żegnam się na obwodnicy, on jedzie na Psków a ja na Murmańsk. Pogoda i droga ok. do Murmańska 1400 km. Szosa prowadzi na azymut omijając wsie i miasta, czasami nawet kilkadziesiąt kilometrów. W związku z tym stacje benzynowe są czasami co 100 km. (na Syberii regularnie co 50 km lub częściej). Nauka kosztowała mnie uzupełnianie paliwa z kanistra.
Na 50 km przed Pietrozawodskiem dzwonię do Zachara. Mam zjechać z obwodnicy i czekać pod tablicą z nazwa miasta. Po kilkunastu kilometrach w lusterku widzę duży biały samochód który nie ma zamiaru mnie wyprzedzić. Ja wolno to i on wolno, ja szybko to i on szybko. Wyprzedził mnie dopiero jak skręciłem w kierunku miasta, zatrzymał się i kiedy go minąłem ruszył za mną. Mafia? Tuz przed miastem znowu mnie wyprzedził i zatrzymał się na poboczu. Skoczyło mi ciśnienie. Był to Zachar, który wyjechał na spotkanie. Dalej to jak zawsze, Wojownik do garażu, a my na przejażdżkę po mieście i do kas po bilet (2300 rubli) na jutrzejszą wycieczkę do skansenu karelskiego budownictwa na wyspę Kizi na jeziorze Onega. Ulice w mieście fatalne.
Gospodarze mają pięknego kota wielkości psa. Kolacja i spać.

24.07 (środa)
Rano gospodarz odwozi mnie do portu. Dwie godziny trwa rejs wodolotem na wyspę. To co tam zobaczyłem zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Kunszt i cierpliwość rzemieślników podziwiajcie na zdjęciach. Na Syberii domy są kolorowe a tu tylko surowe drewno. I tam i tu piękne.
Po powrocie Zachar proponuje pranie rzeczy które mam na sobie. Oponuję że nie wyschną do rana, na co słyszę że wyschną i koniec dyskusji. Z tego wszystkiego zapomniałem wyjąć ruble z kieszeni, jak sobie o tym przypomniałem już się suszyły wyprane i lekko przebarwione.
Dobranoc.

25.07 (czwartek)
Rano wstaję i słyszę jak szczeka wali w podłogę, Zachar prasuje moje majtki, miały być suche to są suche. Na dodatek w spodniach najważniejszy guzik się urwał. Tym razem ja przyszywam a Zachar prasuje resztę mojej garderoby. Pytanie czy w Polsce obcy facet prasował by moje majtki? Na pewno nie ale w Rosji wszystko jest możliwe. To jest jeszcze jeden dowód na to że warto tam jeździć.
Pochmurno. Co jakiś czas zakładam i zdejmuję przeciwdeszczowe wdzianko.
Korzystam z okazji i przy pomocy miejscowego bajkera czekającego na rogatkach miasta Miedwidiżgorsk jedziemy do lasu w Sandarmoż gdzie NKWD rozstrzeliwało przedstawicieli wszystkich narodów ZSRR. Pomniki stawiane przez rodziny pomordowanych mają symbole wszystkich religii oraz napisy w różnych językach. Nie widać aby władza cokolwiek robiła aby miejsce to upamiętnić. Dojechaliśmy jeszcze do kanału Białomorskiego.
W czasie kolejnego zakładania przeciw deszczówek dogania mnie polak na rowerze w drodze do Białomorska. Polacy są wszędzie. Nosi nas po świecie.
Wieczorem dojeżdżam do Kiem skąd jutro rano popłynę na wyspy Sołowieckie.
Motocykl parkuje w garażu klubu Karelskich Pająków. Jest to miejsce w połowie drogo między Murmańskiem i Petersburgiem i tu spotykają się ekipy jadące z północy na południe i południa na północ. Oczywiście Polacy także nocowali u tych gościnnych bajkerów. Między innymi twardziele z Gdańska co w lutym 2012 r. jechali do Murmańska oraz motocykliści z Rajdu Katyńskiego.
Śpię u Jurija co ma kota który cały czas pokazuje ludziom język.

26.07 (piątek)
Rano jadę do portu a stąd statkiem za 800 rubli w jedną stronę płynę na wyspy. Statek pełen turystów, głównie z Rosji. Wyspy to popularne miejsce pieszych i rowerowych wycieczek. Za statkiem fruwa sporo mew widać że przyzwyczajone do turystów, nawet jedzą z ręki.
Po ok. trzech godzinach z daleka widać główną cerkiew z chramem otoczoną murami i wieżami obronnymi. Robi wrażenie. Odbudową tego zabytku kierują mnisi.
Korzystam z busa wycieczkowego za 800 rubli i zwiedzam wyspę. Z kwitnącego przedsiębiorstwa jakie stworzyli mnisi (szklarnie, hodowla bydła, ryb, zbieractwo miodu i runa leśnego) z kanałami łączącymi gospodarstwa i wodną elektrownią bolszewicy zrobili łagry i zrujnowali w ciągu kilku lat kilkusetletnią pracę tysięcy ludzi. Współczesna władza nie eksponuje za bardzo „osiągnięć” bolszewików.
Przewodnik opowiada nie tylko historię „za cara” ale także „za bolszewików”
Wycieczka udana. Polecam.
Tym razem u Jurija nocuje kilkunastu motocyklistów. Oba garaże zapchane na maksa.

27.07 (sobota)
Pamiątkowe zdjęcia i czas się żegnać. Jeszcze tankowanie bo następna stacja za 160 km to jest na granicy zasięgu zbiornika głównego.
Silnik na wolnych obrotach zaczyna przerywać i gasnąć. Nie wiem dlaczego, wszystko sprawdzone, powinno być ok. i tak dojeżdżam do Polarnej Zori (miasto elektrowni atomowej). O dziwo dobry asfalt. Mają hojnego sponsora. Kwateruję u Saszy. I tu w garażu eureka, znalazłem przyczynę nierównej pracy silnika. W niewidocznym miejscu kabel wysokiego napięcia opadł na głowice i zrobił zwarcie. Huston mamy problem. GWtech. Radzi szukać cewki od urala. Problemem jest weekend i ludzie powyjeżdżali z miasta. Cewka ma być jutro.

28.07 (niedziela)
Gospodarz poszedł do pracy na noc i nie zostawił kluczy do garażu. W atomowej elektrowni komórek się nie nosi i kontaktu brak. Czekam bezproduktywnie do 15. Klucze są, cewka też tylko specjalisty brak (cewka nie ma oznaczeń biegunów, mam 50% że spalę i tę). Decyduję się jechać do Murmańska tam mi podłączą cewkę.
Przy rozjeździe na Apatyty czeka człowiek który remontuje wla i jest ciekaw mojego Wojownika.
Na spotkanie wyjeżdża Roma i prowadzi mnie do siebie i garażu gdzie podłącza mi nową cewkę, zabezpieczając ją przed wodą plastykową butelka w kolorze zielonym (kolor wojskowy-estetyka)
Gospodarze z gośćmi grają w karty do 3 w „nocy” a ja idę spać.

29.07 (poniedziałek)
Rano przed pracą Romy objeżdżamy Murmańsk. Pomnik „Aloszy”, port, pomnik marynarzy Kurska.
Niestety nagrzany silnik przerywa na wolnych obrotach. Może trzeba wymienić kable wysokiego napięcia, ale to dopiero w Zapolarnym. Może pomoże Andriej.
Szef największego klubu na północy Rosji jeździ na vulcanie jak większość tutejszych bajkerów. Nawet tu jest dwulitrówka. Ja się odżywiam a Rosjanie wymieniają kable, dorabiają klucz do świec, bo w zapasie miałem świece o innym sześciokącie. Potem pogawędka i zostań do jutra, będzie impreza a ja swoje, droga i przygoda czeka. Jak znam Rosjan nie wyjechał bym ani jutro ani pojutrze.
Mijam ciekawy widok, góra z napisem HOLLYWOOD. Chwilowo byłem w USA. Kiedy robie foto zatrzymuje się auto. Kierowca zadaje standardowe pytanie czy nie potrzebuję pomocy. A potem stwierdza że mnie widział wielokrotnie na szosie od Petersburga i na koniec życzy szczęśliwej drogi.
Ostatnie tankowanie w Niklu i ciekawscy Norwegowie na zakupach.
Dojazd do granicy to kilkunastokilometrowa zamknięta zona. Celnicy zaglądają wszędzie, bagaże, skrzynki, sakwy szukając broni i narkotyków.
Norwegom wszystko wisi i powiewa.
Znowu deszcz. Wjeżdżam do Norwegii spodziewając się super dróg i tu rozczarowanie po kilku kilometrach dobrej drogi, bo po remoncie, wjeżdżam na frezowania, garby, uskoki i koleiny. Czy to tylko chwilowe?
Znowu silnik zaczyna kuleć. Na pierwszej stacji paliwa robię regulacje zaworów. Ruch na drodze prawie zerowy, deszcz przestał padać. Silnik pracuje równo, widno. Przez chwilę miałem pomysł żeby jechać non stop. Na rozum idę spać o trzeciej w „nocy” i 200 km przed Nordkapp-em

https://plus.google.com/photos/11201183 ... 5061518753

sandrela
Posty: 1
Rejestracja: wt sty 28, 2014
Miejscowość: newyork
Motocykl: 20115
VROC: 0

Post autor: sandrela » wt sty 28, 2014

Kanadyjskie MSZ zamieszcza i aktualizuje b. pożyteczną / interaktywną / mapę dla amatorów dalekich podróży.
SANDRELA

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Jest 5 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 5 gości

Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

Dzisiaj urodziny obchodzą