Pierwsza gleba :)
- Dr Petunia
- Posty: 48
- Rejestracja: pt lis 06, 2015
- Miejscowość: Szczytniki
- Motocykl: Kawasaki vn1600 Mean Streak
- VROC: 37584
Pierwsza gleba :)
Na wstępie witam wszystkich. Muszę się "pochwalić" pierwszą glebą na moim ślicznym Meanie. Tak szczerze mówiąc to pewnie nie ma się czym chwalić, ale naszły mnie pewne przemyślenia, które być może przydadzą się początkującym jak ja.
Jako, że pogoda śliczna, to trzeba było kości rozruszać i trochę pojeździć. Wgrałem nowe mapy do PC i pojechałem sprawdzić, jak chodzi moto. No i mnie natchnęło - zacząłem sobie ćwiczyć winkle, potem manewry i ósemki, szybkie przechodzenie ronda prawie na stopce i takie tam. No i w pewnym momencie, jak już poczułem się dobrze, zajechałem w mocnym pochyle za blisko krawężnika, gdzie po robotach drogowych było sporo żwiru - efekt natychmiastowy, nawet nie zdążyłem moto wyprostować - uślizg koła, ja chciałem podeprzeć nogą ale efekt była taki, że wystrzeliło mnie jak z procy i znalazłem się parę metrów od moto. Mi nic, a moto też w sumie sama kosmetyka - dostała lampa, kierunkowskaz, obie dźwignie hamulców, rysy na wydechach no i najgorsze - w gniotka w baku. Chromy się wypoleruje, bak już niestety nie.
Ale naszły mnie w sumie trzy spostrzeżenia:
- po pierwsze ćwiczyć, dużo ćwiczyć i może myśleć przy tym więcej niż ja (ten żwir...)
- po drugie - przesiadka na ciężkie moto u mnie zamiast radości jazdy dawała lekką blokadę w sensie opornego składania się na winklach (mojego w psyche, nie moto), głównie ze strachu, jak się moto zachowa
- po trzecie, tzw, pierwsza rysa - prócz czysto technicznego strachu, jeśli się kupi wymarzone, wygłaskane moto, to istnieje też strach o to, czy się go podrapie, czy pogniecie itp. w moim wypadku to była lekka blokada, która nie pozwalała na radość z jazdy.
Te trzy łączą się w sumie w jedno, mam jeszcze ostatnie ekstra: podnoszenie moto... Niby nie jestem słaby, ale całą zimę za kółkiem lub przy kompie, plus moto było położone trochę górą do dołu plus adrenalina i nawet znając techniki podnoszenia moto nie dałem rady...pomógł mi dobry przechodzień
A teraz, po tym całym zamieszaniu, jak już podniosłem moto to w końcu mogę powiedzieć, że jestem motocyklistą:) Zeszły blokady, umiejętności i wiatr w kasku dały super przyjemność z jazdy a o moto już się nie boję - wiem jak zamknąć oponki na Meanie, jak na rondzie trze się podnóżkami a i rysy już nie straszne
Podsumowując, morda nie szklanka, moto nie wystawa, ma dawać radość z jazdy a nie kurzyć się w garażu!
I tym samym życzę Wam wszystkim odwagi, radości i bezpiecznej, ale przyjemnej jazdy na rozpoczęcie sezonu!!!
Jako, że pogoda śliczna, to trzeba było kości rozruszać i trochę pojeździć. Wgrałem nowe mapy do PC i pojechałem sprawdzić, jak chodzi moto. No i mnie natchnęło - zacząłem sobie ćwiczyć winkle, potem manewry i ósemki, szybkie przechodzenie ronda prawie na stopce i takie tam. No i w pewnym momencie, jak już poczułem się dobrze, zajechałem w mocnym pochyle za blisko krawężnika, gdzie po robotach drogowych było sporo żwiru - efekt natychmiastowy, nawet nie zdążyłem moto wyprostować - uślizg koła, ja chciałem podeprzeć nogą ale efekt była taki, że wystrzeliło mnie jak z procy i znalazłem się parę metrów od moto. Mi nic, a moto też w sumie sama kosmetyka - dostała lampa, kierunkowskaz, obie dźwignie hamulców, rysy na wydechach no i najgorsze - w gniotka w baku. Chromy się wypoleruje, bak już niestety nie.
Ale naszły mnie w sumie trzy spostrzeżenia:
- po pierwsze ćwiczyć, dużo ćwiczyć i może myśleć przy tym więcej niż ja (ten żwir...)
- po drugie - przesiadka na ciężkie moto u mnie zamiast radości jazdy dawała lekką blokadę w sensie opornego składania się na winklach (mojego w psyche, nie moto), głównie ze strachu, jak się moto zachowa
- po trzecie, tzw, pierwsza rysa - prócz czysto technicznego strachu, jeśli się kupi wymarzone, wygłaskane moto, to istnieje też strach o to, czy się go podrapie, czy pogniecie itp. w moim wypadku to była lekka blokada, która nie pozwalała na radość z jazdy.
Te trzy łączą się w sumie w jedno, mam jeszcze ostatnie ekstra: podnoszenie moto... Niby nie jestem słaby, ale całą zimę za kółkiem lub przy kompie, plus moto było położone trochę górą do dołu plus adrenalina i nawet znając techniki podnoszenia moto nie dałem rady...pomógł mi dobry przechodzień
A teraz, po tym całym zamieszaniu, jak już podniosłem moto to w końcu mogę powiedzieć, że jestem motocyklistą:) Zeszły blokady, umiejętności i wiatr w kasku dały super przyjemność z jazdy a o moto już się nie boję - wiem jak zamknąć oponki na Meanie, jak na rondzie trze się podnóżkami a i rysy już nie straszne
Podsumowując, morda nie szklanka, moto nie wystawa, ma dawać radość z jazdy a nie kurzyć się w garażu!
I tym samym życzę Wam wszystkim odwagi, radości i bezpiecznej, ale przyjemnej jazdy na rozpoczęcie sezonu!!!
Kawasaki VN1600 Mean Streak Mechaniczna Pomarańcza
- Painkiller
- Posty: 504
- Rejestracja: czw sie 18, 2011
- Miejscowość: wRock...
- Motocykl: Kawa VN800 A
- VROC: 34211
- Borys
- Posty: 215
- Rejestracja: sob kwie 11, 2015
- Miejscowość: Prostki k/ Ełku
- Motocykl: Kawasaki VN 800 Classic
- VROC: 0
Ja w zeszłym roku też miałem glebę.(I rok jazdy Vulcanem)...przesadzilem w zakrecie, za szybko , za mało umiejętności...moto wbilem pod barierę jakie stoją na zakrętach...w sumie to najbardziej ucierpiała żona a w miarę najmniej motor. Jest nauczka że trzeba powoli poznawać sprzęt i próbować go ujażmić...jest nauka, mam nadzieje że wyciagnę wnioski...
Borys - pozdrawiam.
- Dr Petunia
- Posty: 48
- Rejestracja: pt lis 06, 2015
- Miejscowość: Szczytniki
- Motocykl: Kawasaki vn1600 Mean Streak
- VROC: 37584
Ja jestem ponownie początkującym motocyklistą i mam zasadę, że bez ubranka nie wchodzę na moto nawet na parkingu. Poza tym, może wyglądam jakbym pomieszał style, ale jeżdżę w długich, sportowych butach ze wszystkimi możliwymi ochraniaczami, długa kurtka, ochraniacze na kolana, biodra i kręgosłup oraz zamknięty kask, żaden szczękowiec czy coś podobnego...Póki nie jestem super wymiataczem, to będę tak jeździł A jak już będę wymiataczem to i tak nie będę jeździł w t-shircie bo to jest ...nierozsądne
Kawasaki VN1600 Mean Streak Mechaniczna Pomarańcza
- Dr Petunia
- Posty: 48
- Rejestracja: pt lis 06, 2015
- Miejscowość: Szczytniki
- Motocykl: Kawasaki vn1600 Mean Streak
- VROC: 37584
- Primo
- Posty: 91
- Rejestracja: ndz sie 02, 2015
- Miejscowość: Kielce/Radoszyce
- Motocykl: VN 1600 Nomad
- VROC: 37499
No najważniejsze że masz dystans do całej sytuacji. Ja swojego Nomada położyłem na pierwszej przejażdżce a raczej jeździe wokół bloku. Choć od samego początku podchodzę z ogromnym dystansem do jazdy i bez ulanskiej fantazji dodatkowy kubeł zimnej wody dostałem. Pierwsze moto i od razu taki kolos ale nie żałuję trzeba jeździć i doskonalić swoje skromne umiejętności.
Nie wystarczy benzyna we krwi, trzeba mieć też olej w głowie
- Dr Petunia
- Posty: 48
- Rejestracja: pt lis 06, 2015
- Miejscowość: Szczytniki
- Motocykl: Kawasaki vn1600 Mean Streak
- VROC: 37584
Dystans muszę mieć bo nie mogę płakać, że porysowałem moto. Oczywiście szkoda bo był bez żadnej ryski, ale jak napisałem, trochę ta sytuacja też uświadomiła mi, że za bardzo na niego chuchałem, co przeszkadzało psychicznie skupić się na jeździe. Poza tym Meanie tak ładnie się prowadzi, że chyba zapomniałem, że to takie ciężkie moto i to trochę mi uświadomiło, że trzeba jednak mieć respekt w zakrętach i nie cisnąć go tak jak sporta Ogólnie też podchodzę z dystansem do samej jazdy bo nie uśmiecha mi się wpaść pod koła jakiegoś mistrza kierownicy, jakich pełno na naszych drogach; zasada ograniczonego zaufania do puszek u mnie jest na pierwszym miejscu Ale cóż, trzeba jeździć i tak jak pisałeś, doskonalić swoje umiejętności...
Abstrahując, szkoda że Vulcanerię przeniesiono na wschodnią granicę, bo bardzo bym chciał Was poznać, ale nie dam rady tam dotrzeć z Poznania, uważam, że jeszcze za mało umiem, a czasu też nie ma. Jechałbym tam chyba dwa dni, hehe:)
Abstrahując, szkoda że Vulcanerię przeniesiono na wschodnią granicę, bo bardzo bym chciał Was poznać, ale nie dam rady tam dotrzeć z Poznania, uważam, że jeszcze za mało umiem, a czasu też nie ma. Jechałbym tam chyba dwa dni, hehe:)
Kawasaki VN1600 Mean Streak Mechaniczna Pomarańcza
- Garciu
- Posty: 2556
- Rejestracja: pn lis 14, 2011
- Miejscowość: Poznań
- Motocykl: VN 1700 Classic LT
- VROC: 34722
Jutro masz okazję poznać część z nasDr Petunia pisze:Dystans muszę mieć bo nie mogę płakać, że porysowałem moto. Oczywiście szkoda bo był bez żadnej ryski, ale jak napisałem, trochę ta sytuacja też uświadomiła mi, że za bardzo na niego chuchałem, co przeszkadzało psychicznie skupić się na jeździe. Poza tym Meanie tak ładnie się prowadzi, że chyba zapomniałem, że to takie ciężkie moto i to trochę mi uświadomiło, że trzeba jednak mieć respekt w zakrętach i nie cisnąć go tak jak sporta Ogólnie też podchodzę z dystansem do samej jazdy bo nie uśmiecha mi się wpaść pod koła jakiegoś mistrza kierownicy, jakich pełno na naszych drogach; zasada ograniczonego zaufania do puszek u mnie jest na pierwszym miejscu Ale cóż, trzeba jeździć i tak jak pisałeś, doskonalić swoje umiejętności...
Abstrahując, szkoda że Vulcanerię przeniesiono na wschodnią granicę, bo bardzo bym chciał Was poznać, ale nie dam rady tam dotrzeć z Poznania, uważam, że jeszcze za mało umiem, a czasu też nie ma. Jechałbym tam chyba dwa dni, hehe:)
Pozdrawiam,
Garciu.
Garciu.
-
- Posty: 9
- Rejestracja: sob kwie 22, 2017
- Miejscowość: okolice Skawiny (Małopolska)
- Motocykl: EN500C
- VROC: 0
Moja pierwsza gleba a raczej mini szlif z 40-50 km/h był hamowania w deszczu na skrzyzowaniu w Krakowie. Mnie udalo sie delikatnie bez cielesnych szkód położyć na asfalcie. Lekko porysowałem Yamahe YBR 125 custom (głównie lusterka). Ciało uratowały mi sakwy w motorze. To taka pierwsza pouczająca przygoda.
Pozdrawiam i lecę na
Pozdrawiam i lecę na
-
- Posty: 287
- Rejestracja: pt wrz 28, 2012
- Miejscowość: STARGARD
- Motocykl: HD V-ROD MUSCLE
- VROC: 0
To ja Wam napisze o mojej pierwszej glebie. Otóż było to w drugiej połowie lat siedemdziesiatych. moze 77-78 rok. była impreza rodzinna u bogatego wujka. Wujek miał syna który był starszy ode mnie dwa lata. Ja miałem wtedy moze 7-8 lat. to on 10. Jak juz impreza sie dobrze rozkręciła i wódeczki sporo poszło. Wujek postanowił sie pochwalic jaki sprzęt zakupił dla syna. Wyszłismy na podwórko i Piotrek kuzyn wyprowadził z garaż nówke motorynkę w kolorze czerwonym. Gały mi wyszły z orbit. Piotrek zrobił kółeczko po podwórku. wtedy mój ojciec stwierdził ze ja tez przeciez potrafie jeżdzić taka maszyną. Nadmieniam ze wczesniej nigdy nawet nie siedziałem na czyms takim. Posadził mnie na siosełku. włączył bieg. To była wersja z biegami przy kierownicy. I biegną koło mnie puścił mnie. Ja dojechałem prosto do konca podwórka. tam były otwarte drewniane drzwi do jakiejs szopy. Wykurzyłem centralnie w te drzwi i odbijając sie od nich wpadłem do środka szopy. Gęba obita. Żebra otłuczone. Krew z nosa. Kółko motorynki podwinięte elegancko pod silnik.
I wtedy juz wiedziałem ze zostane motocyklista.
I wtedy juz wiedziałem ze zostane motocyklista.
Cześć, ja wczoraj zaliczyłem też pierwszą glebę 25-30km/h, bardzo ostry zakręt i się zatrzymałem na krawężniku... bak do wymiany, lewa nóżka urwana i lewy tylny migacz... chromy na szczęście zostały bez ubytków ja kostka strzaskana, liszaj asfaltowy na kolanie i kur****wny mięśniak na udzie :/
"Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać."
- Ernest Hemingway
- Ernest Hemingway
Kto jest online
Jest 2 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 2 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości