Witam wszystkich !!! Ach ten Simson... !
: czw cze 23, 2011
To mój pierwszy post tutaj...
Jako tzw."minister bez teki" (bo mój VN 1600 Nomad jest jeszcze w marzeniach) pozwolę sobie z pokorą śledzić to forum.
Po ponad 20 latach ujeżdżania wyłącznie w puszkach, złapałem dziwnie trwałą "zajawkę" na powrót do jednośladu... ("na powrót"..., bo właśnie ponad dwie dekady temu dosiadałem szybkiego jak Chuck Norris - Komara3 i żółtego jak kanarek - Simsona).
Ta przypadłość dopadła mnie pół roku temu. Zaczęło się niewinnie - od pomysłu na spędzenie wspólnego urlopu z żoną. Ale gdzieś "na dziko", bez wielkiego planowania, pakowania stu walizek i wybierania odpowiedniego dla wieku hotelu...
I nagle wpadło!; motocykl!!! - z żoną na plecach i tobołkiem najpotrzebniejszych rzeczy.
Później było śledzenie Allegro, zapoznawanie się ze sprzętem, wizyty w komisach, dosiadanie i przymierzanie sprzętu (na razie na zapas, bo zakup planowany na przyszły rok). W tym samym czasie - zakup obowiązkowej lektury Davida L. Hough'a... i zaczytywanie się we wszystkich, dostępnych na rynku motocyklowych magazynach.
I tak to "torowanie" marzenia trwa do dzisiaj... Jeszcze 2 miesiące temu wahałem się; Road/Wild Star, Intruz czy VN 1600...? Do czasu, kiedy właśnie niedawno zobaczyłem Nomada... To było to!
Od jakiegoś czasu śledzę też Wasze (ups! - nasze) Vulcanowe forum. Budujące są tu relacje między ludźmi. Dla mnie to wartość dodana, która tak bardzo dystansuje to forum od wielu innych motocyklowych Hyde Parków...
Dlatego postanowiłem dołączyć do Was m.in. po to, aby za jakiś czas już nie tylko jako sympatyk, ale w pełni uzbrojony i dumny właściciel VN spotkać się na jakimś wspólnym zlocie.
Pozdrawiam wszystkich - Łabi
Jako tzw."minister bez teki" (bo mój VN 1600 Nomad jest jeszcze w marzeniach) pozwolę sobie z pokorą śledzić to forum.
Po ponad 20 latach ujeżdżania wyłącznie w puszkach, złapałem dziwnie trwałą "zajawkę" na powrót do jednośladu... ("na powrót"..., bo właśnie ponad dwie dekady temu dosiadałem szybkiego jak Chuck Norris - Komara3 i żółtego jak kanarek - Simsona).
Ta przypadłość dopadła mnie pół roku temu. Zaczęło się niewinnie - od pomysłu na spędzenie wspólnego urlopu z żoną. Ale gdzieś "na dziko", bez wielkiego planowania, pakowania stu walizek i wybierania odpowiedniego dla wieku hotelu...
I nagle wpadło!; motocykl!!! - z żoną na plecach i tobołkiem najpotrzebniejszych rzeczy.
Później było śledzenie Allegro, zapoznawanie się ze sprzętem, wizyty w komisach, dosiadanie i przymierzanie sprzętu (na razie na zapas, bo zakup planowany na przyszły rok). W tym samym czasie - zakup obowiązkowej lektury Davida L. Hough'a... i zaczytywanie się we wszystkich, dostępnych na rynku motocyklowych magazynach.
I tak to "torowanie" marzenia trwa do dzisiaj... Jeszcze 2 miesiące temu wahałem się; Road/Wild Star, Intruz czy VN 1600...? Do czasu, kiedy właśnie niedawno zobaczyłem Nomada... To było to!
Od jakiegoś czasu śledzę też Wasze (ups! - nasze) Vulcanowe forum. Budujące są tu relacje między ludźmi. Dla mnie to wartość dodana, która tak bardzo dystansuje to forum od wielu innych motocyklowych Hyde Parków...
Dlatego postanowiłem dołączyć do Was m.in. po to, aby za jakiś czas już nie tylko jako sympatyk, ale w pełni uzbrojony i dumny właściciel VN spotkać się na jakimś wspólnym zlocie.
Pozdrawiam wszystkich - Łabi