Witam wszystkich zarażonych wirusem VN !
: pn maja 31, 2010
W tej godzinie, minucie i sekundzie jestem tutaj najświeższy więc wypada napisać coś o sobie.
Od dwóch sezonów ujeżdżam VN 2000 C, maszynę dostosowaną do moich gabarytów. Jeśli chodzi o te kryteria nie mam dużego wyboru, ale ten uważam jak dotąd za najlepszy.
O kupnie myślałem od kilku lat, ale najpierw musiałem wyjść z podziemia czyli zrobić prawo jazdy na motocykl. Cóż jeżdżę od 15 roku życia, ale rodzice, moi ówcześni sponsorzy powiedzieli, że samochód ok, ale o motocyklu g..żu zapomnij. I tak zostało, że przez kilka dekad ujeżdżało się sporadycznie pożyczony sprzęt, zwłaszcza w krajach gdzie nie ma zwyczaju zatrzymywać kierowcę ot tak po prostu bez powodu /cywilizacja!/. Po legalizacji moich umiejętności rozejrzałem za sprzętem i jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Po przekręcie stulecia kilku finansowych cwaniaczków w NY wybuchła panika i wszystko na świecie poszło w dół: sprzedaż, dolar i takie tam inne. W ten sposób stałem się właścicielem nówki VN2000C, za parę kPLN wyżej niż świeże używki. Taka synchronizacja zdarzeń i okoliczności nie zdarza się często, co należy odebrać jako dobry znak.
Cieszy mnie, że coś się dzieje koło tematu Vulkanów, bo odnoszę wrażenie, że producent w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ktoś kupuje te maszyny w Polsce. Wystarczy porównać z fermentem koło Intruderów. Ale tak naprawdę to nie moje małpy i nie mój cyrk. Ważne aby dobrze się bawić i w dobrym towarzystwie obracać. Tyle na razie. Pozdrawiam wszystkich nawiedzonych i ich tolerancyjne rodziny.
Od dwóch sezonów ujeżdżam VN 2000 C, maszynę dostosowaną do moich gabarytów. Jeśli chodzi o te kryteria nie mam dużego wyboru, ale ten uważam jak dotąd za najlepszy.
O kupnie myślałem od kilku lat, ale najpierw musiałem wyjść z podziemia czyli zrobić prawo jazdy na motocykl. Cóż jeżdżę od 15 roku życia, ale rodzice, moi ówcześni sponsorzy powiedzieli, że samochód ok, ale o motocyklu g..żu zapomnij. I tak zostało, że przez kilka dekad ujeżdżało się sporadycznie pożyczony sprzęt, zwłaszcza w krajach gdzie nie ma zwyczaju zatrzymywać kierowcę ot tak po prostu bez powodu /cywilizacja!/. Po legalizacji moich umiejętności rozejrzałem za sprzętem i jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Po przekręcie stulecia kilku finansowych cwaniaczków w NY wybuchła panika i wszystko na świecie poszło w dół: sprzedaż, dolar i takie tam inne. W ten sposób stałem się właścicielem nówki VN2000C, za parę kPLN wyżej niż świeże używki. Taka synchronizacja zdarzeń i okoliczności nie zdarza się często, co należy odebrać jako dobry znak.
Cieszy mnie, że coś się dzieje koło tematu Vulkanów, bo odnoszę wrażenie, że producent w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ktoś kupuje te maszyny w Polsce. Wystarczy porównać z fermentem koło Intruderów. Ale tak naprawdę to nie moje małpy i nie mój cyrk. Ważne aby dobrze się bawić i w dobrym towarzystwie obracać. Tyle na razie. Pozdrawiam wszystkich nawiedzonych i ich tolerancyjne rodziny.