Witajcie!kontynując wątek,muszę zaznaczyć,że moje wk....nie już przeszło przez fazę złości na siebie i jest teraz na poziomie logicznego myślenia w kontekście wyjścia z sytuacji.Morderstwa dokonałem we wrześniu i było dość czasu na myślenie co zrobić.Ze względu na planowane przenosiny mojego (i mojego syna)warsztatu nie chciałem rozgrzebywać motocykla by potem w worku go przewozić.Z doświadczenia wiem,że w takich sytuacjach po przeprowadzce nikt już nie znajdzie wszystkich gratów.Pod koniec listopada postanowiłem wziążć się za wywalenie serducha z ramy.Szybko poszło.Jednak z rozbiórką okazało się,że trzeba zaczekać,bo walka o klienta w nowym miejscu to rzecz nadrzędna.Ciekawość jednak zżerała od środka.Już myślałem-może po nocach?I tak też zacząłem.Ale okazuje się,że w moim wieku noc jest od spania i na drugi dzień niełatwo funkcjonować.
Tak się złożyło,że że moimi sąsiadami są koledzy z Showbikers(warsztat motocyklowy i komis) i to do nich zapukałem po pomoc.Jeden z nich Marcin poradził sobie z rozbiórka w 2 popołudnia.
Długo myślałem co zrobić:kupić silnik niewiadomego pochodzenia w roli bomby z opóźnionym zapłonem,czy może zrobić na sztukę i pogonić?To drugie odpadło od razu,gdyż to nie fer w stosunku do kupca(z samochodem pewnie by poszło,lecz motcyklista motocykliście?A fe.Tym bardziej,że na którymś zlocie można dostać po ryjku
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
)Oczywiście poszukiwania na ebay.us spełzły na niczym,bo cena 1400 USD plus opłaty czyli lekko 2000 baksów za "jajko z niespodzianką" to trochę za dużo.Postanowiłem zrobić vulkanika na bóstwo dla siebie.Jakiś czas temu jeszce na forum motocyklistów śledziłem wątek kolegi bzq(pozdrawiam),który walczył z silnikiem,borykał się z przeciwnościami losu(w tym miejscu wielki szacun Kolego)i uznałem,że może się uda.Do wiosny jeszcze trochę czasu.Tu pojawia się jak zwykle problem,który pewnie znacie z autopsji a mianowicie nasze żony.....Jak jest jeden motocykl można liczyć na wyrozumiałość,jak dwa już gorzej,ale do niedawna miałem jeszcze Virago 750(tak już mam,przywiązuję się do moich zabawek
![;(](./images/smilies/cry.png)
)A...byłbym zapomniał z synem kilka lat temu uratowaliśmy DT 80 od złomowania.Żal było bidulkę wyrzucić.Słowem w domu czasem pada takie zdanie :stary zgłupiał do reszty.Dziś stoję przed dość poważnym zadaniem.Otóż chciałbym zrobić moto dla siebie,ale bez szaleństwa(muszę zostawić trochę uczuć dla pozostałych).Co o tym sądzicie?Plan mam taki:Przed świętami chłopaki namierzyli gościa na jakimś forum,który podjął się uratować czop wału(obejrzał na miejscu bo był przejazdem w Warszawie,zabrał go i kartery),zrobi azotowanie po szlifie wszystkich czopów,naprawę zowalizowanego korbowodu,dorobi panewki z taśmy Glico.Trochę obawiałem się dorabiania panewek z taśmy,ale przekonała mnie firma Glico.Sami do samochodów kupowakiśmy panewki tej firmy.Inna sprawa czego facet tam użyję....Ale na to wpływu nie mam.Następna sprawa to cylindry.Chcę dorobić tuleje pod stare tłoki,które wyglądają nieźle.Mam tylko problem z pierścieniami.Słyszałem,że z dorabiane z Primy w Łodzi wytrzymują w samochodach.W motocyklach siadają
![:wall:](./images/smilies/AC11.gif)
Czy to prawda?Przecież to wolnoobrotowy silnik!Może macie jakieś doświadczenia?Proszę o pomoc .
![:pada:](./images/smilies/pwned.gif)
To tyle.Pozdrawiam Griszka.
P.S.O kurcze-chciałem krótko i znów wyszło wypracowanie.ups...
Im więcej jeżdżę tym mniej jestem najeżdżony,tym bardziej chcę więcej i więcej...