Sytuacja z dzisiejszego poranka - korek w Al. Jerozolimskich. Cztery motocykle jeden za drugim. Nagle Astra bez kierunku odbija w prawo. Gość na GSXRze ląduje na glebie, pod motocyklem, na prawym pasie. Podbiegamy do klienta, stawiamy moto, sprawdzamy, czy nic mu się nie stało. Na szczęście jest ok. Motocykl też bez szkód.
Co w tym czasie robi kierowca samochodu? Daje w długą... Chociaż to za dużo powiedziane, bo zanim go dogoniliśmy, ujechał może 100m. Gość z GSXRa wytłumaczył mu kulturalnie, co ten źle zrobił i ile miał szczęścia, że się nic nie stało.
Zastanawiam sie, jak niski IQ trzeba mieć, żeby nie udzielić pomocy - gdyby motocyklista miał złamaną nogę, to już kwalifikuje się jako ucieczka z miejsca wypadku.
Ale co bardziej zastanawia - jakie siano trzeba mieć w głowie, żeby w korku mającym co najmniej 5 km uciekać przed motocyklami?
MaciekSz
Jest: HD Ultra Limited
Był VN 1700 Nomad B&W, Vulcan S, VN 2000 Rogue, VN1600 Nomad, VN900 Custom Ebony LE,
Er6N, R1150RT, K1200LT
VROC #32197
