Panowie wyjmowanie silnika z ramy nie jest aż takie straszne. Toz to czysta przyjemność
![:mrgreen:](./images/smilies/mrgrin.gif)
Trzeba pozdejmowac wszystko co każe instrukcja i nawet samemu da radę. Trzeba tylko uważać na wystający z lewej strony bolec od zmiany bioegów, żeby silnik nie "zawisił sie" na nim na ramie (trzeba trochę przekręcic silnik).
Rah, ja nie bawiłbym się w dłubanine przy częściowo opuszczonym silniku. Zwłaszcza przy tylnym garze. Za dużo kabli, węży i innych dupereli utrudniających swobodna pracę.
Zwłaszcza że wałki rozrządu trzeba bardzo precyzyjnie ustawić z dokładnościa co do zęba a potem przykręcić pokrywę wałków, którą trzyma 10 śrub, które trzeba dokręcić kluczem dynamometrycznym w odpowiedniej kolejności (oznaczonej na pokrywie) i z odpowiednim momentem.
Własnie skończyłem wymiane wszystkich łańcuchów i spręzyn rozrządu. Przy wyjętym silniku bułka z masłem ale bez wyjęcia zappomnij.
PS.
Nie zapomnij o nałozeniu smaru molibdenowego i oleju na odpowiednie miejsca wałków. Polecam przy tym kupić smar molibdenowy do broni a nie maszynowy - jest wysokotemperaturowy i w dodatku sprzedawany w wygodnych tubkach a nie wiaderkach 1kg
![:mrgreen:](./images/smilies/mrgrin.gif)