Spotkanie z asfaltem :(
- Tim
- Posty: 75
- Rejestracja: pn sie 05, 2013
- Miejscowość: Warszawa, Praga Płn.
- Motocykl: Nomad 1600
- VROC: 0
Dzień dobry
Podłączam się pod temat bo nie znalazłem samodzielnego wątku w charakterze "wspomnienia z wypadku".
Podzielę się tym tutaj bo jest mi po prostu przykro. Liczę na zrozumienie.
Właśnie doświadczam nieprzyjemnych skutków nauki Vulkanów. A właściwie powinienem powiedzieć jazdy motocyklem bo zdarzenie było klasyczne, z czołówki statystyk policyjnych - wymuszenie pierwszeństwa.
Wracam sobie jednego dnia z gór do Wawy. Chłodno. Niedawno padało. Ślisko. W mglistym lesie zamajaczył mi przed oczami jasny rower wyjeżdżający z lewej strony z drogi podporządkowanej prosto przed moje oczy. Potem hebel. Pół sekundy później ślizg. Iskry, szum skóry po asfalcie, i kilkanaście metrów turlanki.
Takie trzy obrazki zostały mi w pamięci po tym zdarzeniu. Pamiętam jeszcze, że pomyślałem - odepchnij motocykl, a potem tocząc się dziwiłem się z jak wielką siłą lecę bo nie mogę się zatrzymać. Szczęście, że nic nie jechało z przeciwka. I szczęście, że o jakiś metr minąłem ten rower. Dziewczyna, która nim jechała miała ledwo 18 lat i słuchawki na uszach. Nie miała pojęcia, co zrobiła. Policjant, na miejscu kolizji nie miał najmniejszych wątpliwości o jej winie.
Kości całe. Tylko stłuczenia. Otarcia przyjął na siebie skórzany garnitur.
Teraz przećwiczę likwidację szkody w PZU.
Podobna sytuacja zdarzyła mi się już kiedyś. Nazywa się to nieudany Panic Stop. Kilkanaście lat temu, na początku przygody z dużymi motocyklami, poślizgnąłem się na piasku, który często zalega w trójkątnych plackach na skrzyżowaniach mało uczęszczanych dróg. Wtedy młodzian wyjechał pryszczem z prawej strony. Też, nie zdawał sobie sprawy, co zrobił.
Pozdrawiam
Tim
Podłączam się pod temat bo nie znalazłem samodzielnego wątku w charakterze "wspomnienia z wypadku".
Podzielę się tym tutaj bo jest mi po prostu przykro. Liczę na zrozumienie.
Właśnie doświadczam nieprzyjemnych skutków nauki Vulkanów. A właściwie powinienem powiedzieć jazdy motocyklem bo zdarzenie było klasyczne, z czołówki statystyk policyjnych - wymuszenie pierwszeństwa.
Wracam sobie jednego dnia z gór do Wawy. Chłodno. Niedawno padało. Ślisko. W mglistym lesie zamajaczył mi przed oczami jasny rower wyjeżdżający z lewej strony z drogi podporządkowanej prosto przed moje oczy. Potem hebel. Pół sekundy później ślizg. Iskry, szum skóry po asfalcie, i kilkanaście metrów turlanki.
Takie trzy obrazki zostały mi w pamięci po tym zdarzeniu. Pamiętam jeszcze, że pomyślałem - odepchnij motocykl, a potem tocząc się dziwiłem się z jak wielką siłą lecę bo nie mogę się zatrzymać. Szczęście, że nic nie jechało z przeciwka. I szczęście, że o jakiś metr minąłem ten rower. Dziewczyna, która nim jechała miała ledwo 18 lat i słuchawki na uszach. Nie miała pojęcia, co zrobiła. Policjant, na miejscu kolizji nie miał najmniejszych wątpliwości o jej winie.
Kości całe. Tylko stłuczenia. Otarcia przyjął na siebie skórzany garnitur.
Teraz przećwiczę likwidację szkody w PZU.
Podobna sytuacja zdarzyła mi się już kiedyś. Nazywa się to nieudany Panic Stop. Kilkanaście lat temu, na początku przygody z dużymi motocyklami, poślizgnąłem się na piasku, który często zalega w trójkątnych plackach na skrzyżowaniach mało uczęszczanych dróg. Wtedy młodzian wyjechał pryszczem z prawej strony. Też, nie zdawał sobie sprawy, co zrobił.
Pozdrawiam
Tim
- Pawelek450
- Posty: 242
- Rejestracja: śr lip 27, 2011
- Miejscowość: Suwałki
- Motocykl: VN 15 SE
- VROC: 0
w tym roku miałem dwie sytuacje i zastanawiam się czy jestem dobrym kierowcą czy do bani. Pierwsza - dojeżdżam do przejścia lewym pasem- szarówka-jest zielone dla mnie - widzę z daleka - lezie sobie dama od lewej na czerwonym. Mam jeszcze kawałek drogi to spokojnie myślę przejdzie, a ja przejadę za nią. Jak dojechałem do przejścia, wyskoczyła mi druga, też z lewej prosto pod koła -byłem ok 7-10m przed przejściem. Automatycznie hamulec tył, moto lekko zwolniło, koło zblokowane, zaczyna wyprzedzać przód, jadę bokiem, kontra kierownicą, hamulec przód, wszystko przysiada, w jednej chwili puszczam tył i ze dwa razy przodem jeszcze przycisnąłem pulsacyjnie aby tył się zrównał. Wjeżdżałem na przejście pani szanownie cofnęła nogę bo jakiś fagas krzyknął stój za nią. Jeszcze w trakcie szukałem klaksonu - ale zabrakło mi czasu i palców, bo trzymałem kierownicę mocno, żeby nie wyglebić. Myślałem, że ją skoszę bokiem, tylnym kołem, ale na przejściu , w tym miejscu gdzie była jej noga przejechałem prosto. Kątem oka spojrzałem na światło dla pieszych i zdążyłem krzyknąć KU..mać!!Na pewno słyszała, nie mam kasku z belką. Najgorsze jest to, że mam ciche tłumiki, a opona nie piszczała, tylko szurała cicho po asfalcie. Światło dla pieszych było mrugające zielone. Wkurzony na siebie dojechałem kilkaset metrów do celu, pomyślałem, że ze mną coś nie tak- jechałem na czerwonym i mam pretensję do biednych pieszych. Uspokoiłem się, ręce mi drżały, zrobiłem zakupy no i co. Nie mogłem pojąć, jak to się stało, pojechałem na przejście i co się okazało, światła podzielone na dwie części do wysepki - pas zieleni - i następne przejście- piesi idą sobie na jednym zielonym, wchodzą sobie na drugie przejście na czerwonym. Te które widziałem -pulsacyjne zielone-było po lewej stronie za pasem zieleni.
Szczęśliwe zakończenie bez gleby, nie wiem jak się wywinąłem, ale noga prawa mnie bolała. Od wcześniejszego zdarzenia.
3 tyg. wcześniej jadąc między blokami nie więcej jak 15km/h, mijałem lokalnego pijaczka, i zjechałem na lewą stronę, gdzie był parking(dolewka asfaltu). Znalazłem się w miejscu, gdzie leżało suche błoto i drobne kwiatki z lipy(nie było opadów) i był lekki uskok pod tym i jeszcze w tej samej chwili zmieniłem na 2 bieg. Gazu lekko drgnąłem bo nawet nie chciałem przyspieszać ale jechać równo jak wcześniej. Niestety kawę wychyliło na prawo ok 45 stopni może węcej, tył wyprzedzał przód. Zrobiłem odbicie tuż przed krawężnikiem z prawej w lewo, wyprostowałem moto do pionu, niestety przy tym manewrze zahaczyłem dużym palcem u nogi o asfalt, wygięło mi nogę i jeszcze uderzyłem cylindrem pod kolanem, odbiłem z lewej na prawą i jechałem już prosto. Po zaparkowaniu i przejściu na miejsce zdarzenia, oglądnięciu terenu nie mogłem uwierzyć, że moto jest całe a ja fiknąłem od krawężnika do krawężnika i nie wyglebiłem. Cud dosłownie. Ale wyszło to o czym piszą wszyscy, trzeba zakładać buty i spodnie, jakbyśmy mieli się wyglebić. Miałem zerwane mięśnie, które odzywają się od sierpnia do dziś. Palec duży lekko zadrapany - a ja byłem ubrany ,nie powiem co bo wstyd. Albo powiem ku przestrodze: sandały i krótkie portki, było strasznie gorąco miałem wyważyć koło w hurtowni na przeciwko - po co zakładać strój na ok 100m trasy w dwie strony. Może ból pomoże, najgorsze jest uczenie się na swoich błędach...Nie jestem dobrym kierowcą... Czuję się jak szczeniak.
Szczęśliwe zakończenie bez gleby, nie wiem jak się wywinąłem, ale noga prawa mnie bolała. Od wcześniejszego zdarzenia.
3 tyg. wcześniej jadąc między blokami nie więcej jak 15km/h, mijałem lokalnego pijaczka, i zjechałem na lewą stronę, gdzie był parking(dolewka asfaltu). Znalazłem się w miejscu, gdzie leżało suche błoto i drobne kwiatki z lipy(nie było opadów) i był lekki uskok pod tym i jeszcze w tej samej chwili zmieniłem na 2 bieg. Gazu lekko drgnąłem bo nawet nie chciałem przyspieszać ale jechać równo jak wcześniej. Niestety kawę wychyliło na prawo ok 45 stopni może węcej, tył wyprzedzał przód. Zrobiłem odbicie tuż przed krawężnikiem z prawej w lewo, wyprostowałem moto do pionu, niestety przy tym manewrze zahaczyłem dużym palcem u nogi o asfalt, wygięło mi nogę i jeszcze uderzyłem cylindrem pod kolanem, odbiłem z lewej na prawą i jechałem już prosto. Po zaparkowaniu i przejściu na miejsce zdarzenia, oglądnięciu terenu nie mogłem uwierzyć, że moto jest całe a ja fiknąłem od krawężnika do krawężnika i nie wyglebiłem. Cud dosłownie. Ale wyszło to o czym piszą wszyscy, trzeba zakładać buty i spodnie, jakbyśmy mieli się wyglebić. Miałem zerwane mięśnie, które odzywają się od sierpnia do dziś. Palec duży lekko zadrapany - a ja byłem ubrany ,nie powiem co bo wstyd. Albo powiem ku przestrodze: sandały i krótkie portki, było strasznie gorąco miałem wyważyć koło w hurtowni na przeciwko - po co zakładać strój na ok 100m trasy w dwie strony. Może ból pomoże, najgorsze jest uczenie się na swoich błędach...Nie jestem dobrym kierowcą... Czuję się jak szczeniak.
- Wojtek34
- Posty: 334
- Rejestracja: wt sty 15, 2013
- Miejscowość: Bledzew - Lubuskie
- Motocykl: VN750 92'
- VROC: 0
Panowie wypadki się zdarzają, czasem to ewidentna wina innych użytkowników dróg, a czasem niestety nasze rozkojarzenie czy brak uwagi. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów, dobrze, jeśli potrafimy na tych błędach się uczyć. Uważam, że nie ma sensu się zadręczać źle wykonanym manewrem czy złym zachowaniem. Następnym razem będziemy wiedzieć, żeby coś zrobić inaczej albo lepiej. Ja jak teraz widzę kogoś wyjeżdzającego z podporządkowanej to zwalniam i staram się omijać go jak najszerszym łukiem, żeby w razie czego mieć więcej czasu na reakcję. Co ciekawe zachowanie to przeniosłem również do samochodu Jeżdżąc samochodem nawet o tym nie myślałem bo zatrzymać się samochodem jest łatwiej, a nawet w razie uderzenie z niewielka prędkością ryzyko obrażeń niewielkie. Dzięki motocyklowi mogę spojrzeć na pewne sprawy z całkiem innej perspektywy Myślę, że jedyne co można zrobić to być bardzo świadomym ryzyka i starać się je ograniczać. No i jeździć bo im więcej jeździmy tym więcej potrafimy
"Odkręcam gaz i znikam stąd, jestem wolny"
- Bystry
- Posty: 59
- Rejestracja: pt lip 05, 2013
- Miejscowość: Gliwice
- Motocykl: z wysoką kierownicą ;)
- VROC: 0
Wojtek34 - bardzo fajnie to napisałeś. Przewidywać trzeba umieć! Trzeba też nauczyć się "czytać" manewry innych na drodze. Ja do tego zawsze staram się spostrzec, czy kierowca wyjeżdżający z bocznej mnie widzi (czy na pewno na mnie patrzy!). Nauczyłem się tego jeżdżąc w hurtowni akumulatorów ciężkim autem Tam trzeba było umieć przewidzieć trudne sytuacje aby unikać awaryjnych hamowań, które się kończyły rozwaleniem towaru na pace
Kawa jak Vulcan gorrrrąca :-)
- Rudi
- Posty: 11
- Rejestracja: pt cze 14, 2013
- Miejscowość: Madryt
- Motocykl: Kawasaki VN 900 custom
- VROC: 0
No to i ja się podepnę, bo właśnie wczoraj miałam coś podobnego.... Szczęście w nieszczęściu, że po pierwsze, padało i nie pojechałam w dżinsach, tylko w gaciach odpowiednich, a po drugie, że wyrwałam pierwsza ze świateł, więc w momencie mojego lotu przede mną nie było aut, a te co jechały za mną wszystko widziały i hamowały. Pani wyjechała z podporządkowanej prosto na mój pas. Zahamowałyśmy w tym samym momencie, ale wiadomo, ona w samochodzie została na miejscu, ja trafiłam na mokrą plamę, bo wyjątkowo cały tydzień leje u nas jak z cebra, i jedyne co pamiętam, to myśl "Oby tylko nie walnąć w auto" - przy czym miałam na myśli i siebie, i kruszynkę. Fuksem przeleciałyśmy- ja nad maską, moto przed autem. Jak już tu ktoś napisał - kilkanaście (ja) i kilkadziesiąt (moto) metrów po asfalcie, wcale nie było mi przyjemnie, jak tak widziałam asfalt-niebo-asfalt-niebo-asfalt-niebo..... Przestałam się turlać, podnoszę się i szukam motoru - leży biedaczka, tak marnie wyglądała, że chyba miałam łzy w oczach, bo jedyne co myślałam, to żeby tylko jej nic nie było. Podbiegam, stawiam na stopce - skąd tyle siły miałam, to nie wiem, bo dosłownie w sekundach ją postawiłam. Odpalam, cisza. Masakra. Baba leci do mnie, przeprasza, do szpitala mnie chce brać, kupa ludzi dookoła, a ja tylko byłam w stanie im podziękować, że się zatrzymali, bo ta ulica - trzypasmówka - normalnie jest dobrze i po uszy zapchana autami. Przepchałam motor na pobocze, spisałyśmy z panią-nie-widzącą-znaku-ustąp pierwszeństwa protokół, dzisiaj go mamy podpisać. Motor w końcu odpalił - w tym szoku próbowałam go odpalać na trójce i postawiony na stopce. Na luzie odpalił. Laweta była w moment, pierwsze oględziny u Luisa- wykrzywione gmole z lewej strony (do wywalenia, trzeba kupić nowe), tłumik wygięty w górę, wydech zarysowany, bak przejechany moim butem, prawy kierunek z tyłu nie działa, rejestrację przyniosłam w rękach. Ja poobijana, ale ogólnie nic mi nie jest. Spodnie lekko przetarte, jedna kieszeń odpruta, kurtka zarysowana, podobnie kask, prawa rękawica zadarta na kostkach.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile bezpieczeństwa dają gmole - nie tylko mi w momencie, gdy motor leci, ale w takich sytuacjach jak ta - motor się ślizgał na gmolach, i to żelastwo wzięło na siebie najgorsze , w przeciwnym wypadku mogłoby być jeszcze gorzej.
Nie napiszę, jak się składałam, bo nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć, starałam się tylko zrobić jak najmniejsza i się nie połamać, co mi nawet wyszło...
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile bezpieczeństwa dają gmole - nie tylko mi w momencie, gdy motor leci, ale w takich sytuacjach jak ta - motor się ślizgał na gmolach, i to żelastwo wzięło na siebie najgorsze , w przeciwnym wypadku mogłoby być jeszcze gorzej.
Nie napiszę, jak się składałam, bo nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć, starałam się tylko zrobić jak najmniejsza i się nie połamać, co mi nawet wyszło...
- Rudi
- Posty: 11
- Rejestracja: pt cze 14, 2013
- Miejscowość: Madryt
- Motocykl: Kawasaki VN 900 custom
- VROC: 0
tez tego nie widziałam, ja widziałam kawałek czerwonego pode mną i potem już tylko asfalt-niebo-asfalt-niebo-asfalt-niebo... Babka mi powiedziała: "Jak leciałaś nad maską, to myślałam, że cię zabiłam", więc to ona widziała, nie ja....crazytomi pisze:tylko jak Ty nad tą maską leciałaś to tego jakoś nie widzę ...
Próbuję sobie przypomnieć, co ja mogłam robić, ale nie jestem w stanie, taki szok czy co. Pamiętam moment, w którym już wiedziałam, że polecę, a nie mogę sobie przypomnieć, co robiłam, żeby jak najmniej uszkodzić i siebie i motor. W sumie, to chyba za wiele i tak zrobić nie mogłam.
Dzieki chłopaki, wczoraj rozmawiałam z Cristiną, ubezpieczalnie już mają wszystkie dane, od poniedziałki ruszają procedury. Mam nadzieję, że mi szybko kruszynkę doprowadzą do pięknego stanu, bo tak jak wygląda, to żal serce ściska :
Kto jest online
Jest 74 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 74 gości
Najwięcej użytkowników (383) było online sob wrz 28, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 74 gości
Najwięcej użytkowników (383) było online sob wrz 28, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 74 gości