Francja, Szwajcaria, Włochy 2015 Pracowakacje
- Lacik
- Posty: 2139
- Rejestracja: wt sie 10, 2010
- Miejscowość: Sosnowiec
- Motocykl: VN2000 Limited, FJR1300
- VROC: 33363
W ostatni weekend odpuściłem motocykl z uwagi na oponę i lekkie problemy z plecami. Wczoraj oddałem FJR na wymianę opony. Muszę przyznać, że ceny serwisu w takim wypadku są we Francji atrakcyjne (105 euro opona przednia + 15 za wymianę, gdzie opona to Michellin pilot road 4 z DOTem 3515 )
Natomiast, żeby nie tracić czasu i weekendu wybraliśmy się z pozostałymi autem do Genewy i pod Mont Blanc.
Normalnie bym nie dawał tego wpisu, ale może komuś się przyda przy planowaniu trasy w Szwajcarii
Genewa nie urzekła mnie, najwieksza atrakcja to wg mnie fontanna tryskająca na 130 metrów w górę i jezioro. Oczywiście jest jeszcze pałac narodów zjednoczonych i fontanny przed nim. Często na drodze mozną zauważyć superauto pokroju rolls royce w cabrio, bentleya etc.
Po obejrzeniu Genewy pojechalismy na camping dobrze mi znany do Villeneuve gdzie rozbilismy namiot. I wkońcu mogłem porobić zdjęcia zamku Chillon, bo wcześniej jak byłem to pogoda to uniemożliwiła.
W niedzielę rano pojechaliśmy do głównego punktu wyjazdu - Miasta Chamonix leżącego w bliskiej odległości Mont Blanc gdzie można wjechać na jeden ze szczytów z którego widać najwyższy szczyt Europy.
Bilet kosztuję 57 euro i obejmuję podróż w jedną i druga stronę na stację pośrednią i górną, Wjazd na iglicę windą, możliwość zrobienia sobie zdjęcia w przeszklonej klatce gdzie podłoga również jest ze szkła ( trzeba odczekać w kolejce z 1.5 godziny)
Wrażenia nie zapomniane, stacja górna znajduję się na wysokości 3842m n.p.m. Czyli prawie półtora kilometra wyżej niż nasze polskie Rysy.
Miasto z góry, ale jeszcze nie ze szczytu
wjazd na szczyt kolejką. Kolejka rozpędza się podobno do 90km/h, my wyliczyliśmy 70. Do tego dochodzą atrakcje w postaci swobodnego spadania, bujania wagonikiem pareset metrów nad ziemią, ogólnie czad
Tabliczka informująca
Szczyt Mont Blanc - ta taka po prawej ośnieżona górka. Mała uwaga- szczyt na którym byłem znajduję się 5 kilometrów od szczytu Mont Blanc. Ogrom góry powoduję, że wydaję się jakby była na wyciągnięcie ręki.
Z tyłu widok na szczyt góry obok szczytu na który wjeżdża kolejka
Jeśli ktoś będzie planował podróż przez szwajcarię, to uważam, że jest to obowiązkowy punkt wycieczki, jesli pogoda dopiszę.
Na ten weekend ma być brzydka pogoda więc możliwę, że będę odpoczywał, ewentualnie poszlajam się po alzacji, i wyskocze do niemiec po alkohol z lidla
Natomiast, żeby nie tracić czasu i weekendu wybraliśmy się z pozostałymi autem do Genewy i pod Mont Blanc.
Normalnie bym nie dawał tego wpisu, ale może komuś się przyda przy planowaniu trasy w Szwajcarii
Genewa nie urzekła mnie, najwieksza atrakcja to wg mnie fontanna tryskająca na 130 metrów w górę i jezioro. Oczywiście jest jeszcze pałac narodów zjednoczonych i fontanny przed nim. Często na drodze mozną zauważyć superauto pokroju rolls royce w cabrio, bentleya etc.
Po obejrzeniu Genewy pojechalismy na camping dobrze mi znany do Villeneuve gdzie rozbilismy namiot. I wkońcu mogłem porobić zdjęcia zamku Chillon, bo wcześniej jak byłem to pogoda to uniemożliwiła.
W niedzielę rano pojechaliśmy do głównego punktu wyjazdu - Miasta Chamonix leżącego w bliskiej odległości Mont Blanc gdzie można wjechać na jeden ze szczytów z którego widać najwyższy szczyt Europy.
Bilet kosztuję 57 euro i obejmuję podróż w jedną i druga stronę na stację pośrednią i górną, Wjazd na iglicę windą, możliwość zrobienia sobie zdjęcia w przeszklonej klatce gdzie podłoga również jest ze szkła ( trzeba odczekać w kolejce z 1.5 godziny)
Wrażenia nie zapomniane, stacja górna znajduję się na wysokości 3842m n.p.m. Czyli prawie półtora kilometra wyżej niż nasze polskie Rysy.
Miasto z góry, ale jeszcze nie ze szczytu
wjazd na szczyt kolejką. Kolejka rozpędza się podobno do 90km/h, my wyliczyliśmy 70. Do tego dochodzą atrakcje w postaci swobodnego spadania, bujania wagonikiem pareset metrów nad ziemią, ogólnie czad
Tabliczka informująca
Szczyt Mont Blanc - ta taka po prawej ośnieżona górka. Mała uwaga- szczyt na którym byłem znajduję się 5 kilometrów od szczytu Mont Blanc. Ogrom góry powoduję, że wydaję się jakby była na wyciągnięcie ręki.
Z tyłu widok na szczyt góry obok szczytu na który wjeżdża kolejka
Jeśli ktoś będzie planował podróż przez szwajcarię, to uważam, że jest to obowiązkowy punkt wycieczki, jesli pogoda dopiszę.
Na ten weekend ma być brzydka pogoda więc możliwę, że będę odpoczywał, ewentualnie poszlajam się po alzacji, i wyskocze do niemiec po alkohol z lidla
- Lacik
- Posty: 2139
- Rejestracja: wt sie 10, 2010
- Miejscowość: Sosnowiec
- Motocykl: VN2000 Limited, FJR1300
- VROC: 33363
Dawno nie pisałem ale obowiązki w pracy + słaby net w hotelu powodował, że nie mogłem zaktualizować statusu wypraw : )
Weekend 11-13 był ostatnim dzwonkiem na ukończenie wyznaczonych celów jeśli chodzi o przełęcze. Następne weekendy nie zapowiadały się za dobrze z pogodą więc, zdecydowałem, że...
Połącze 3 podróże w jedną. Plan ambitny, wg wstępnych ustaleń wychodziło 1200 km. Aby to zrobić postanowiłem wcześniej skończyć pracę w piątek tak aby dojechać w alpy, przenocować i sobotę i niedziele spędzić już tylko i wyłącznie na przełęczach i powrocie do domu. Plan udało sie zrealizować, może nie dokońca, ale z nawiązką. Nie zsrobiłem trasy obok Lichtensteinu... miałem zas, ale straciłem chęć na bujanie się po winklach... może to dziwnie brzmi ale ilośc kilometrów, zakrętów spowodowała, że odpuściłem... no i doszła jeszcze kwestia nieprzyjemnej przygody która zdarzyła się po drodzę.
Więc 11.09 około 14 wyruszyłem z Ungersheim w stronę Raron w Szwajcarii. Tam planowałem nocleg pod namiotem. Głupi GPS postanowił mnie poprowadzic na... prom. Czemu tak zrobił? Nie mam zielonego pojęcia. Gdy się kapnąłem było już za późno, więc wywaliłem opcje "promy" i GPS wynagrodził swój wybryk prowadząc mnie przez Grimsel Pass . Grimsel już raz przejechałem, ale tym razem jechałem od drugiej strony.
Dojechałem na miejsce, rozbiłem namiot ( nocleg kosztował 17 franków). Nie powiem w nocy było ciekawie... około 0 stopni, ale dwa lowcostowe spiwory dały rade Podczas pobytu na polu namiotowym w necie znalazłem trochę informacji o dodatkowych przełęczach i postanowiłem zmodyfikować plan podróży. Do planu doszły 3 przełęcze.
Rano 12.09 o 7 wyruszyłem na podbój przełęczy...
Na pierwszy ogień poszła przełecz Simplon Pass. W sumie to nie mam zdjęć ciekawych. Pogoda nie napawała optymizmem. Więc nawet nie ma co się chwalić swoimi zdjęciami.
Simplon pass kończy się w okolicach Bellinzony.
https://goo.gl/maps/FWW8YfRdyBP2
Nasepną przełęczą była przełęcz San Bernardino. Tutaj przełęcz piękna, jednak wznoszenie się było we mgle, przez co nie za dużo widziałem, w sumie to nic nie widziałem Jednak po przejściu na drugą stronę widoki były już całkiem ciekawe
https://goo.gl/maps/epHjXg192yo
I teraz w standardowym planie miałem udać się w stronę miasta Chur... Jednak doszły 3 dodatkowe przełęczę. Pierwszą z nich była Splugen pass
https://goo.gl/maps/zZCUsma6qJ82
Trasa bardzo przyjemna, z uwagi na szerokie winkle. Napewno nie narzekałem z tego wyboru
Następnie po dojeździe do Chiavenna rozpoczyna sie kolejna przełecz o nazwie Majola Pass.
https://goo.gl/maps/yD8DNMhzCaH2
Przęłęcz dosyć płaska, z ciekawymi widokami na jezioro. Widok paredziesięciu Kiteserferów pływających po niesamowitym odciuniu górskiego jeziora pod wielką góra... ehhhh chciało się tym wszystkim pierdo.... i zostać tam na zawsze
Po dojechaniu do Silvaplana rozpoczyna się kolejna przełecz która leci w góre w stronę Szwajcarii. Mowa o JulierPass
https://goo.gl/maps/5TRtuukSjwu
Przełecz podobna do... i tutaj rodzi sie problem, za duzo tego... zaczynam się gubić, która przełecz jest która... Nie macie pojęcia jak trudno mi było posortować zdjęcia i przyporzadkować przełęcze, zapewne jest gdzieś jakiś błąd
Po przejechaniu JulierPass dojechałem do miejsca do którego bez tych 3 przełeczy dotarłbym o wiele szybcie... trudno... takie życie
Przyszedł czas na Albulapass
https://goo.gl/maps/aXcxsuF8bA52
I znowu za duzo... Kolejne kilometry... winkle... dzień jak codzień chciało by sie powiedzieć. Byłem juz trochę zmeczony, jednak kilometry nawijają się, co chwilę trzeba kłaśc moto... Po dojechaniu do końca przełeczy... pojawią się następna... Ile jeszcze?!?! Na szczęscie ostatnia na ten dzień... BerninaPass. BerninaPass kończy się w Brusio.
https://goo.gl/maps/96CjaR6mBUU2
Po dojeździe jadę do Bormio gdzie zaczyna się jedna z najsłynniejszych przełęczy... Stelvio.
Dojeżdzam do Bormio... "A walić, ide do hotelu". Postanowiłem odpuscić szukanie campingu. w pierwotnym planie na zakładałem spania w tej okolicy, więc nie byłem przygotowany na to, pozatym 0 stopni jednak nie jest jakąś super przyjemną temperatura, no i fakt rozkładania i składania naiotu. Nocleg kosztował 45 euro ze śniadaniem. Było zimno... bo nie grzali... no jakbym wiedział to bym poszedł do namiotu: ) Ze zmęczenia szybko usnąłem.
Rano śniadanie i w drogę... I znowu zmieniłem trochę plany bo po przejechaniu Stelvio miałem kierowac się offenpass. Ale znalazłem coś takiego jak UmbrailPass. Powdowało to, że po przejechaniu Stelvio, musiałem się wrócić do połowy i pojechać na UmbrailPass... Trudno, takie życie
Wyszło coś takiego:
https://goo.gl/maps/ZUc8dh2quv82
Widoki nieziemskie... coś cudownego, troche mgła przeszkodziła, ale bylo cudownie. GPS zarejestrował wysokość 2760 m.n.p.m. Rysy mają 2503... a tutaj człowiek wjechał motocyklem
Jednak trzeba przyznać, że część Stelvio jeśli chodzi o asfalt jest niezaciekawa... odpada jakieś super kładzenie się. Umbrail w dużej części przejechałem mwe mgle... szkoda, bo musiałem ją potraktowac jako winklówkę.
Po opuszczeniu Stelvio i Umbrail... czas przyszedł na następną przełecz o nazwie Offenpass.
https://goo.gl/maps/1PCyJroycHs
I tutaj zdjęć nie mam za dużo, pokaże jedno...
Ale no własnie... Na początku pisałem o przygodzie i ta własnie przygoda przytrafiła się na Offenpass. A właściwie to 2 km przed końcem, gdy na liczniku było 998km. W spektakularny sposób postanowiłem uczcić tysięczny kilometr. Jedhałem za autami, która na tych zakrętach się wloką. Na jedna z szerokich łuków widziałem, że droga jest pusta, więc zacząłem wyprzedzać. Na wysokości Mercedesa E klasa kombi, zakręt postanowił się zacieśnić, co spowodowało, że gość skontrował na lewą krawędź, a mnie wyniosło na prawą... W związku z tym nastąpiło przyrypanie w mercedesa. Prędkość około 60-70km. Lusterko mercedesa wystrzeliło do przodu a ja się zatrzymałem razem z mercedesem... po parunastu metrach. Udało mi się nie wywrócić przy jakiejkolwiek prędkości, jednak gdy się zatrzymaliśmy koła FJRy były blizej mercedesa co spowodowało, że mnie przeważyło( nie mogłem wyprostować moto) i położyłem przy 0 prędkości moto na bok. Podnieśliśmy, podjechalismy w wolne miejsce i się zaczeło. Wizja mandatu i cholera wie czego... Cieszyłem się, że nic mi nie jest. Szwajcarzy na spokojnie przyjeli ten fakt, pytali się czy jestem cały. Musieli wezwac policję. Przyjechała policja spisała, że była taka sytuacja, powiedzieli, żebyśmy spisali dokument taki jak w Polsce i tyle. Zero mandatu nic. Mercedes przerysowany i powgniatany bok, brak lusterka. Ja cały, fjr'ka cała, oprócz pęknietęgo mocowania szyby ( aluminium do pospawania), i owiewka przy lusterku pękła.
Po tej przygodzie odechciało mi się jeździć Jednak Musiałem jeszcze przejechać ostatnią przełecz , bo tak droga prowadziła, FluelPass.
https://goo.gl/maps/PgyjMmETcRo
Postanowiłem się cieszyć widokami, że żyje i odstresować się faktem wypadku.
Po dojechaniu w okolice davos wpisałem Ingersheim jako miasto docelowe i pocisnąłem sugerowaną trasą od domu. Po dojechaniu licznik wskazał 1284km.
Plan wykonany. Widoki cudne, wrażenia niesamowite. Ciężko teraz bedzie jeździć po Polsce... Jedyny problem, byłem sam, co powodowało, że robienie zdjęc było utrudnione. Zatrzymanie się, sciągniecie rekawiczek i kasku , wyciagniecie aparatu, zrobienie zdjecia, schowanie aparatu, załozenie rekawiczek, kasku i w drogę. Jednak trzeba mieć kamerkę...
Podsumowywując przęłęcze:
11.09
Grimsel pass
12.09
Simplon Pass
San bernardino pass
splugen pass
Majola pass
julier pass
albola pass
Bernina pass
13.09
Stelvio pass
Umbrail pass
ofen pass
Fluel pass
I mniej więcej jak to wygladało. Zielone kreski to dojazd w okolice alp, czerwone to już w sumie przełecze
Weekend 11-13 był ostatnim dzwonkiem na ukończenie wyznaczonych celów jeśli chodzi o przełęcze. Następne weekendy nie zapowiadały się za dobrze z pogodą więc, zdecydowałem, że...
Połącze 3 podróże w jedną. Plan ambitny, wg wstępnych ustaleń wychodziło 1200 km. Aby to zrobić postanowiłem wcześniej skończyć pracę w piątek tak aby dojechać w alpy, przenocować i sobotę i niedziele spędzić już tylko i wyłącznie na przełęczach i powrocie do domu. Plan udało sie zrealizować, może nie dokońca, ale z nawiązką. Nie zsrobiłem trasy obok Lichtensteinu... miałem zas, ale straciłem chęć na bujanie się po winklach... może to dziwnie brzmi ale ilośc kilometrów, zakrętów spowodowała, że odpuściłem... no i doszła jeszcze kwestia nieprzyjemnej przygody która zdarzyła się po drodzę.
Więc 11.09 około 14 wyruszyłem z Ungersheim w stronę Raron w Szwajcarii. Tam planowałem nocleg pod namiotem. Głupi GPS postanowił mnie poprowadzic na... prom. Czemu tak zrobił? Nie mam zielonego pojęcia. Gdy się kapnąłem było już za późno, więc wywaliłem opcje "promy" i GPS wynagrodził swój wybryk prowadząc mnie przez Grimsel Pass . Grimsel już raz przejechałem, ale tym razem jechałem od drugiej strony.
Dojechałem na miejsce, rozbiłem namiot ( nocleg kosztował 17 franków). Nie powiem w nocy było ciekawie... około 0 stopni, ale dwa lowcostowe spiwory dały rade Podczas pobytu na polu namiotowym w necie znalazłem trochę informacji o dodatkowych przełęczach i postanowiłem zmodyfikować plan podróży. Do planu doszły 3 przełęcze.
Rano 12.09 o 7 wyruszyłem na podbój przełęczy...
Na pierwszy ogień poszła przełecz Simplon Pass. W sumie to nie mam zdjęć ciekawych. Pogoda nie napawała optymizmem. Więc nawet nie ma co się chwalić swoimi zdjęciami.
Simplon pass kończy się w okolicach Bellinzony.
https://goo.gl/maps/FWW8YfRdyBP2
Nasepną przełęczą była przełęcz San Bernardino. Tutaj przełęcz piękna, jednak wznoszenie się było we mgle, przez co nie za dużo widziałem, w sumie to nic nie widziałem Jednak po przejściu na drugą stronę widoki były już całkiem ciekawe
https://goo.gl/maps/epHjXg192yo
I teraz w standardowym planie miałem udać się w stronę miasta Chur... Jednak doszły 3 dodatkowe przełęczę. Pierwszą z nich była Splugen pass
https://goo.gl/maps/zZCUsma6qJ82
Trasa bardzo przyjemna, z uwagi na szerokie winkle. Napewno nie narzekałem z tego wyboru
Następnie po dojeździe do Chiavenna rozpoczyna sie kolejna przełecz o nazwie Majola Pass.
https://goo.gl/maps/yD8DNMhzCaH2
Przęłęcz dosyć płaska, z ciekawymi widokami na jezioro. Widok paredziesięciu Kiteserferów pływających po niesamowitym odciuniu górskiego jeziora pod wielką góra... ehhhh chciało się tym wszystkim pierdo.... i zostać tam na zawsze
Po dojechaniu do Silvaplana rozpoczyna się kolejna przełecz która leci w góre w stronę Szwajcarii. Mowa o JulierPass
https://goo.gl/maps/5TRtuukSjwu
Przełecz podobna do... i tutaj rodzi sie problem, za duzo tego... zaczynam się gubić, która przełecz jest która... Nie macie pojęcia jak trudno mi było posortować zdjęcia i przyporzadkować przełęcze, zapewne jest gdzieś jakiś błąd
Po przejechaniu JulierPass dojechałem do miejsca do którego bez tych 3 przełeczy dotarłbym o wiele szybcie... trudno... takie życie
Przyszedł czas na Albulapass
https://goo.gl/maps/aXcxsuF8bA52
I znowu za duzo... Kolejne kilometry... winkle... dzień jak codzień chciało by sie powiedzieć. Byłem juz trochę zmeczony, jednak kilometry nawijają się, co chwilę trzeba kłaśc moto... Po dojechaniu do końca przełeczy... pojawią się następna... Ile jeszcze?!?! Na szczęscie ostatnia na ten dzień... BerninaPass. BerninaPass kończy się w Brusio.
https://goo.gl/maps/96CjaR6mBUU2
Po dojeździe jadę do Bormio gdzie zaczyna się jedna z najsłynniejszych przełęczy... Stelvio.
Dojeżdzam do Bormio... "A walić, ide do hotelu". Postanowiłem odpuscić szukanie campingu. w pierwotnym planie na zakładałem spania w tej okolicy, więc nie byłem przygotowany na to, pozatym 0 stopni jednak nie jest jakąś super przyjemną temperatura, no i fakt rozkładania i składania naiotu. Nocleg kosztował 45 euro ze śniadaniem. Było zimno... bo nie grzali... no jakbym wiedział to bym poszedł do namiotu: ) Ze zmęczenia szybko usnąłem.
Rano śniadanie i w drogę... I znowu zmieniłem trochę plany bo po przejechaniu Stelvio miałem kierowac się offenpass. Ale znalazłem coś takiego jak UmbrailPass. Powdowało to, że po przejechaniu Stelvio, musiałem się wrócić do połowy i pojechać na UmbrailPass... Trudno, takie życie
Wyszło coś takiego:
https://goo.gl/maps/ZUc8dh2quv82
Widoki nieziemskie... coś cudownego, troche mgła przeszkodziła, ale bylo cudownie. GPS zarejestrował wysokość 2760 m.n.p.m. Rysy mają 2503... a tutaj człowiek wjechał motocyklem
Jednak trzeba przyznać, że część Stelvio jeśli chodzi o asfalt jest niezaciekawa... odpada jakieś super kładzenie się. Umbrail w dużej części przejechałem mwe mgle... szkoda, bo musiałem ją potraktowac jako winklówkę.
Po opuszczeniu Stelvio i Umbrail... czas przyszedł na następną przełecz o nazwie Offenpass.
https://goo.gl/maps/1PCyJroycHs
I tutaj zdjęć nie mam za dużo, pokaże jedno...
Ale no własnie... Na początku pisałem o przygodzie i ta własnie przygoda przytrafiła się na Offenpass. A właściwie to 2 km przed końcem, gdy na liczniku było 998km. W spektakularny sposób postanowiłem uczcić tysięczny kilometr. Jedhałem za autami, która na tych zakrętach się wloką. Na jedna z szerokich łuków widziałem, że droga jest pusta, więc zacząłem wyprzedzać. Na wysokości Mercedesa E klasa kombi, zakręt postanowił się zacieśnić, co spowodowało, że gość skontrował na lewą krawędź, a mnie wyniosło na prawą... W związku z tym nastąpiło przyrypanie w mercedesa. Prędkość około 60-70km. Lusterko mercedesa wystrzeliło do przodu a ja się zatrzymałem razem z mercedesem... po parunastu metrach. Udało mi się nie wywrócić przy jakiejkolwiek prędkości, jednak gdy się zatrzymaliśmy koła FJRy były blizej mercedesa co spowodowało, że mnie przeważyło( nie mogłem wyprostować moto) i położyłem przy 0 prędkości moto na bok. Podnieśliśmy, podjechalismy w wolne miejsce i się zaczeło. Wizja mandatu i cholera wie czego... Cieszyłem się, że nic mi nie jest. Szwajcarzy na spokojnie przyjeli ten fakt, pytali się czy jestem cały. Musieli wezwac policję. Przyjechała policja spisała, że była taka sytuacja, powiedzieli, żebyśmy spisali dokument taki jak w Polsce i tyle. Zero mandatu nic. Mercedes przerysowany i powgniatany bok, brak lusterka. Ja cały, fjr'ka cała, oprócz pęknietęgo mocowania szyby ( aluminium do pospawania), i owiewka przy lusterku pękła.
Po tej przygodzie odechciało mi się jeździć Jednak Musiałem jeszcze przejechać ostatnią przełecz , bo tak droga prowadziła, FluelPass.
https://goo.gl/maps/PgyjMmETcRo
Postanowiłem się cieszyć widokami, że żyje i odstresować się faktem wypadku.
Po dojechaniu w okolice davos wpisałem Ingersheim jako miasto docelowe i pocisnąłem sugerowaną trasą od domu. Po dojechaniu licznik wskazał 1284km.
Plan wykonany. Widoki cudne, wrażenia niesamowite. Ciężko teraz bedzie jeździć po Polsce... Jedyny problem, byłem sam, co powodowało, że robienie zdjęc było utrudnione. Zatrzymanie się, sciągniecie rekawiczek i kasku , wyciagniecie aparatu, zrobienie zdjecia, schowanie aparatu, załozenie rekawiczek, kasku i w drogę. Jednak trzeba mieć kamerkę...
Podsumowywując przęłęcze:
11.09
Grimsel pass
12.09
Simplon Pass
San bernardino pass
splugen pass
Majola pass
julier pass
albola pass
Bernina pass
13.09
Stelvio pass
Umbrail pass
ofen pass
Fluel pass
I mniej więcej jak to wygladało. Zielone kreski to dojazd w okolice alp, czerwone to już w sumie przełecze
- Krasnal
- Posty: 2148
- Rejestracja: sob kwie 24, 2010
- Miejscowość: UK & Piotrków T.
- Motocykl: Kawasaki VN2000 "lalunia"
- VROC: 32105
Lacik, szacun wielki, mialem okazje byc na trzech z tych wymienionych przez Ciebie, bylo bosko, ale moze dlatego ze bylem kawusia, to juz po samym dojezdzie do stelvio od strony Bormio bylem ugotowany...czasami kawa jechala tam gdzie chciala a moje rece odpadaly od reszty...SZACUN wielki...
i co tu duzo gadac, zazdroszcze tez troszeczke, nie dalo sie ruszyc w tym roku...
i co tu duzo gadac, zazdroszcze tez troszeczke, nie dalo sie ruszyc w tym roku...
...spróbujmy byc szczesliwi, chocby po to, by swiecic innym przykladem...
+44 7540233074
+44 7540233074
- Lacik
- Posty: 2139
- Rejestracja: wt sie 10, 2010
- Miejscowość: Sosnowiec
- Motocykl: VN2000 Limited, FJR1300
- VROC: 33363
Szwajcaria zakończona.
Ostatni wpis był ostatnim wpisem o Szwajcarii. Łącznie przejechałem 4 tysiące kilometrów po Szwajcarii/ Włoszech. Przejechałem w sumie 20 przełęczy. Jestem prze szczęśliwy, że miałem taką możliwość. Motocykl nie zawiódł ani razu. Widoki cudowne. Czy można było więcej? Nie sądzę, myślę, że plan wykonałem z nawiązką. Oczywiście gdyby było wcześniej ( w planach projekt miał wystartować w lipcu) było by tego więcej. Czy czegoś żałuje? Tak, tego wypadku ale wyciągnąłem wnioski i jestem mądrzejszy.
Najgorsze z punktu geolokalizacji jest to, że Szwajcaria leży za Austrią od naszej strony, co powoduję, że mało polskich motocyklistów tam jeździ... ja nie spotkałem ani jednego w przeciągu tych wszystkich wyjazdów. Pozatym Szwajcaria jest piękna, dla mnie numer jeden. Jeśli ktoś z was będzie miał w planach jechać w Alpy austriackie, warto może wykrzesać trochę energii, spiąć poślady i pojechać na parę tych przełeczy, zwłaszcza, że wiele z nich leży blisko siebie.
Na pożegnanie z Alazacją na moto wybrałem się na mała przejażdzkę...
Pogoda była słoneczna, ale czuć było już zimno. Widoki ciekawe, dużo zakrętów, parę takich gdzie można z przyjemnością zamykać oponę
Teraz jestem już w domu, motocykl odstawiony. A ja za tydzień wracam w to samo miejsce ale już bez motocykla... i pozostaje już tylko praca
Ostatni wpis był ostatnim wpisem o Szwajcarii. Łącznie przejechałem 4 tysiące kilometrów po Szwajcarii/ Włoszech. Przejechałem w sumie 20 przełęczy. Jestem prze szczęśliwy, że miałem taką możliwość. Motocykl nie zawiódł ani razu. Widoki cudowne. Czy można było więcej? Nie sądzę, myślę, że plan wykonałem z nawiązką. Oczywiście gdyby było wcześniej ( w planach projekt miał wystartować w lipcu) było by tego więcej. Czy czegoś żałuje? Tak, tego wypadku ale wyciągnąłem wnioski i jestem mądrzejszy.
Najgorsze z punktu geolokalizacji jest to, że Szwajcaria leży za Austrią od naszej strony, co powoduję, że mało polskich motocyklistów tam jeździ... ja nie spotkałem ani jednego w przeciągu tych wszystkich wyjazdów. Pozatym Szwajcaria jest piękna, dla mnie numer jeden. Jeśli ktoś z was będzie miał w planach jechać w Alpy austriackie, warto może wykrzesać trochę energii, spiąć poślady i pojechać na parę tych przełeczy, zwłaszcza, że wiele z nich leży blisko siebie.
Na pożegnanie z Alazacją na moto wybrałem się na mała przejażdzkę...
Pogoda była słoneczna, ale czuć było już zimno. Widoki ciekawe, dużo zakrętów, parę takich gdzie można z przyjemnością zamykać oponę
Teraz jestem już w domu, motocykl odstawiony. A ja za tydzień wracam w to samo miejsce ale już bez motocykla... i pozostaje już tylko praca
Kto jest online
Jest 7 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 7 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości