Akumulator vn 2000
Akumulator vn 2000
WITAM..Jakiej firmy i mocy polecacie akumulator..Mój ma 1.5 roku i nie daje rady...pozdrawiam...
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Jak w dawnych czasach jeździłem Krokietem 3 Trajumfa to oprócz oryginalnego akumulatora załatwiłem jeszcze dwa akumulatory firmy "HART" (made in CHRL)- pamiętam, że za 14Ah zapłaciłem 140/sztukę.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Elo,
No i stało się nieuniknione- wielkie starcie Krokieta z Vulcanem Ja co prawda pomiędzy Rocketem a Vulcanem obskoczyłem jeszcze Hayabusę I generacji, ale Rocketa bardzo dobrze pamiętam z wielu powodów.
Generalnie sam nie wiem od czego zacząć- Rocketetem z 2005 roku (szary silnik, czyli sprzed modernizacji) jeździłem 3,5 sezonu i mogę powiedzieć, że znam go na wylot i jest BARDZO dużo rzeczy, które mogę o nim powiedzieć/napisać. Dlatego żeby to miało jakiś ład i skład mój post będzie miał charakter luźnego wywodu składającego się z dwóch części- najpierw będzie porównanie Rocketa III z Vulcanem 2000, a następnie odpowiem obszernie na pytanie dlaczego z Krokieta zrezygnowałem. Jeśli macie jakikolwiek szczegółowe pytania to pytajcie śmiało.
No to jedziemy- Rocket III w porównaniu z Vulcanem jest innym motocyklem.
PROWADZENIE I ZAWIESZENIE- Rocket w porównaniu z Vulcanem ma bardziej "sportową" charakterystykę prowadzenia. Zawieszenie w Rockecie jest sporo twardsze i z tego co mi się wydaje ma krótszy skok. Rocket zamiast wybierać nierówności jak Vulcan po prostu podskakuje na nich. Plusem tego jest to, że na Rockecie świetnie czuć nawierzchnię na kierownicy (dobry "feedback") i wiadomo bardzo dobrze co się dzieje z przednim kołem. Jest to tym bardziej ważne, że z powodu opony 240 z tyłu Rocketa trzeba bardziej kłaść na zakrętach niż Vulcana- jeśli oba wjadą w zakręt z tą samą prędkością, Rocket musi być bardziej pochylony- taka specyfika szerokiej opony z tyłu.
Pozycja w czasie jazdy (kierownica-podnóżki-kanapa) jest zbliżona w obu motocyklach, chociaż z tego co pamiętam Rocket ma podnóżki/podłogi trochę bliżej kierowcy i kierownica jest trochę bardziej płaska.
Przy jeździe z niższymi prędkościami nadrabia Vulcan- jest sporo niższy i mimo większej masy przy niskich prędkościach prowadzi się pewniej. Wynika to z tego, że Vulcan ma silnik OHV i silnik jest "dopakowany" w jego dolnej części (rozrząd itd.). Rocket ma rozrząd DOHC i bardziej rozbudowany silnik w jego górnej części co przedkłada się wyraźnie na czucie motocykla. Przy jeździe z mniejszą prędkością od razu czuć, że środek ciężkości w Rockecie jest sporo wyżej niż w Vulcanie. Jeszcze sprawa kanapy-kanapa w Vulcanie jest węższa z przodu i siedzi się normalnie, natomiast w Rockecie siedzi się wyżej i do tego kanapa jest gruba z samego przodu- wymaga to szerszego rozstawienia nóg gdy podpierasz się nogami, no i wpływa na to, że "zabiera" zasięg nóg- osoby z krótkimi odnóżami mogą mieć problem, żeby stanąć pewnie na ziemi całymi stopami.
Moim zdaniem w tej kategorii remis- Vulcan prowadzi się miękko, ale mniej pewnie. Natomiast Rocket prowadzi się "chamsko", ale bardziej pewnie przy wyższych prędkościach- zależy co kto lubi.
SILNIK I SKRZYNIA BIEGÓW- Rocket ma 3 gary, natomiast Vulcan 2 i do tego z olbrzymim skokiem i potężną pojemnością jednostkową każdego cylindra. Oznacza to z grubsza tyle, że Vulcan 2000 ma BARDZO wąski zakres użytecznych obrotów- poniżej 2000 obrotów nie ma co odwijać gazu, a odcinka następuję przy 4800. W Rockecie silnik pracuje o wiele spokojniej, mniej wibruje (są co prawda wibraje, ale mniej wyczuwalne i mniej "kopiące"- przypominają bardziej wibracje np. w Bandicie 1200)- ma wyższy zakres obrotów użytecznych - można spokojnie toczyć się przy 1400-1800 obrotów, a dawać w pizdę można już od 2000 do 6500 obr/min. Przez to, że silnik w Rockecie osiąga wyższe obroty przełożenia mogą być krótsze niż w Vulcanie i przez to więcej mocy trafia na tylne koło- nie mówiąc już o tym, że silnik Rocketa nominalnie ma 142 KM mocy.
Jeśli chodzi o wyglad silnika każdy z nich ma coś w sobie- silnik Vulcana wygląda jakby japońce wycięli 2 cylindry z potężnego lotniczego silnika gwiazdowego i do tego popychacze z boku- mniam, mniam. Rocket ma z kolei silnik, w którego wygląda widać echa Indiana Four, czy czegoś w tym stylu- optycznie silnik Rocketa tworzy kawał olbrzymiego bloku i gabarytowo wydaje się większy niż w Vulcanie.
Jeśli chodzi o kulturę pracy to cóż- napęd rozrządu w Rockecie bardzo głośno gwizda- przypomina to czasem turbosprężarkę. Po rozgrzaniu silnika z kolei wyraźnie słychać rozrząd- słychać w głowicy Rocketa wyraźnie "sieczkę" popychaczy szklankowych. W porównaniu z Rocketem Vulcan jeśli chodzi o mechaniczne dźwięki silnika chodzi mięciutki i milutko jak aksamit. Fabryczny wydech Rocketa BARDZO tłumi silnik- z zestawem trzech fabrycznych tłumików i katalizatorem śmiem twierdzić, że Rocket pracuje trochę jak wiertarka lub szlifierka kątowa Dopiero jak wywaliłem katalizator i rozbebeszyłem fabryczne tłumiki zyskał na brzmieniu. Widlsta dwójka Vulcana pracuje tak jak powinien pracować big twin na jednym wykorbieniu- słychać piękny trzask dwóch cylindrów. Rocket po wybebeszeniu tłumików (kiedy w ogóle cokolwiek słychać) brzmi trochę podobnie jak Honda Valkyrie- lecz dźwięk jest bardziej basowy- z daleka przypomina brzmienie silnika tłokowego samolotu.
Skrzynia biegów w Rockecie to jakaś porażka- mojego kupiłem w 2006 roku z przebiegiem 3500 mil, rocznik 2005. Więc praktycznie nowy- od początku wypadał mi czasami pierwszy bieg- było to o tyle irytujące, że gdy w czasie powolnej jazdy w lekkim złożeniu liczyłem na trakcję jaką zapewnia hamowanie silnikiem, bieg potrafił po prostu wyskoczyć. Z czasem się to poprawiło, ale dźwięki towarzyszące przełączaniu biegów to była tragedia. W Vulcanie biegi lekko strzelają, ale to jest nic przy strzelaniu i zgrzytaniu biegów w Rockecie- podobno dopiero w wersji Roadster (z dwoma tłumikami) poprawili do końca skrzynię biegów. W każdym razie samo zestopniowanie skrzyni biegów Rocketa jest lepsze niż w Vulcanie, ale po części wynika to z charakterystyki silnika. Jadąc na Vulcanie mam czasami wrażenie, że I bieg jest za krótki, a V za długi i na trasie mam wrażenie, że silnik ma albo zbyt wysokie obroty jak na cruising, albo zbyt niskie i szarpnie przeniesieniem napędu. W Rockecie silnik chodził przez cały zakres obrotów spokojnie i zestopniowanie było bardziej trafione- przy każdej prędkości można było dobrać taki bieg, że silnik pracował spokojnie i miał nie za niskie, ani zbyt wysokie obroty.
OSIĄGI- Fabryczny Rocket III (przynajmniej rocznik 2005 jak w moim przypadku) przyspiesza ok. 30% lepiej niż Vulcan. Szczególnie czuć różnicę w zakresie prędkości do 100 km/h i od 160-200. Wywalenie katalizatora (zastąpienie go pustym łącznikiem), wybebeszenie tłumików i wgranie odpowiedniego programu do sterowania silnikiem (Rocket ma złącze OBD jak samochody- można odczytwać błędy normalnym diagnotyzerem- nie ma dupczenia się z liczeniem błyśnięć diody), a na samym końcu wywalenie przepustnic sterowanych komputerem uwalnia dodatkowe 10-15% mocy. Z takimi modyfikacjami Rocket jest nie objechania przez jakikolwiek inny motocykl typu chopper/crusier (chyba, że nowy V-MAX 1700), ale nie ma co się podniecać i powtarzać głupoty pisanie na forach- nawet po takim odblokowaniu Rocket i tak nie ma ŻADNYCH szans z motocyklem sportowym 1000cc. Pamiętam jak od razu po Rockecie siadłem na Hayabusę i byłem w szoku, że nawet od 2 tys. obr/min Hayabusa i tak ciągnie 60% lepiej niż Rocket.
Z tego co w życiu jeździłem różnymi motocyklami kolegów ( a trochę ich było) moge stwierdzić, że Rocket po pełnym odblokowaniu mocy ma przyspieszenie mniej więcej jak motocykl sportowy klasy 600ccm powyżej 9 tys. obrotów. W każdym razie wiem na pewno, że Bandit 1200 S (na gaźnikach) nie ma raczej startu- idzie z Rocketem łeb w łeb do 190 km/h, potem aż do 240 Rocket się zdecydowanie wysuwa do przodu. Niestety Vulcan nie jest stworzony do takich rzeczy i jeśli chodzi o czyste osiągi to nie ma szans z Rocketem.
HAMULCE- Mimo, że heble Rocketa wyglądają potężniej (dwie pływające tarcze 320mm z przodu) to muszę stwierdzić, że prymitywniejszy układ hamulcowy Vulcana i to mimo większej masy pojazdu lepiej daje radę. Vulcan hamuje ok 20% skuteczniej niż Krokiet.
Ufff.... to na tyle w dzisiejszym odcinku. Ciąg dalszy nastapi- w II odcinku opiszę dalszy ciąg porównania, a w trzecim opowiem dlaczego Rocket III (szczególnie za te pieniądze) to kupa gówna- czyli opiszę durne rozwiązania konstrukcyjne, które wynikają z podejścia "zróbmy silnik moocyklowy 2300ccm, ile będzie jeździł nas nie obchodzi, ważne, że póki będzie działał będzie największy". Jeśli będzie zainteresowanie mogę powrzucać masę zdjęć z rozbiórki silnika i innych związanych z moim Rocketem.
Z GÓRY UPRZEDZAM UŻYTKOWNIKÓW ROCKETA III, że większość wad, które opiszę w kolejnych częściach moich wywodów zostały (podobno) wyelimonowane wraz z modernizacją w 2006 roku (czyli w egzemplarzach z lakierowanym na czarno silnikiem)- więc jeździjta spokojnie
No i stało się nieuniknione- wielkie starcie Krokieta z Vulcanem Ja co prawda pomiędzy Rocketem a Vulcanem obskoczyłem jeszcze Hayabusę I generacji, ale Rocketa bardzo dobrze pamiętam z wielu powodów.
Generalnie sam nie wiem od czego zacząć- Rocketetem z 2005 roku (szary silnik, czyli sprzed modernizacji) jeździłem 3,5 sezonu i mogę powiedzieć, że znam go na wylot i jest BARDZO dużo rzeczy, które mogę o nim powiedzieć/napisać. Dlatego żeby to miało jakiś ład i skład mój post będzie miał charakter luźnego wywodu składającego się z dwóch części- najpierw będzie porównanie Rocketa III z Vulcanem 2000, a następnie odpowiem obszernie na pytanie dlaczego z Krokieta zrezygnowałem. Jeśli macie jakikolwiek szczegółowe pytania to pytajcie śmiało.
No to jedziemy- Rocket III w porównaniu z Vulcanem jest innym motocyklem.
PROWADZENIE I ZAWIESZENIE- Rocket w porównaniu z Vulcanem ma bardziej "sportową" charakterystykę prowadzenia. Zawieszenie w Rockecie jest sporo twardsze i z tego co mi się wydaje ma krótszy skok. Rocket zamiast wybierać nierówności jak Vulcan po prostu podskakuje na nich. Plusem tego jest to, że na Rockecie świetnie czuć nawierzchnię na kierownicy (dobry "feedback") i wiadomo bardzo dobrze co się dzieje z przednim kołem. Jest to tym bardziej ważne, że z powodu opony 240 z tyłu Rocketa trzeba bardziej kłaść na zakrętach niż Vulcana- jeśli oba wjadą w zakręt z tą samą prędkością, Rocket musi być bardziej pochylony- taka specyfika szerokiej opony z tyłu.
Pozycja w czasie jazdy (kierownica-podnóżki-kanapa) jest zbliżona w obu motocyklach, chociaż z tego co pamiętam Rocket ma podnóżki/podłogi trochę bliżej kierowcy i kierownica jest trochę bardziej płaska.
Przy jeździe z niższymi prędkościami nadrabia Vulcan- jest sporo niższy i mimo większej masy przy niskich prędkościach prowadzi się pewniej. Wynika to z tego, że Vulcan ma silnik OHV i silnik jest "dopakowany" w jego dolnej części (rozrząd itd.). Rocket ma rozrząd DOHC i bardziej rozbudowany silnik w jego górnej części co przedkłada się wyraźnie na czucie motocykla. Przy jeździe z mniejszą prędkością od razu czuć, że środek ciężkości w Rockecie jest sporo wyżej niż w Vulcanie. Jeszcze sprawa kanapy-kanapa w Vulcanie jest węższa z przodu i siedzi się normalnie, natomiast w Rockecie siedzi się wyżej i do tego kanapa jest gruba z samego przodu- wymaga to szerszego rozstawienia nóg gdy podpierasz się nogami, no i wpływa na to, że "zabiera" zasięg nóg- osoby z krótkimi odnóżami mogą mieć problem, żeby stanąć pewnie na ziemi całymi stopami.
Moim zdaniem w tej kategorii remis- Vulcan prowadzi się miękko, ale mniej pewnie. Natomiast Rocket prowadzi się "chamsko", ale bardziej pewnie przy wyższych prędkościach- zależy co kto lubi.
SILNIK I SKRZYNIA BIEGÓW- Rocket ma 3 gary, natomiast Vulcan 2 i do tego z olbrzymim skokiem i potężną pojemnością jednostkową każdego cylindra. Oznacza to z grubsza tyle, że Vulcan 2000 ma BARDZO wąski zakres użytecznych obrotów- poniżej 2000 obrotów nie ma co odwijać gazu, a odcinka następuję przy 4800. W Rockecie silnik pracuje o wiele spokojniej, mniej wibruje (są co prawda wibraje, ale mniej wyczuwalne i mniej "kopiące"- przypominają bardziej wibracje np. w Bandicie 1200)- ma wyższy zakres obrotów użytecznych - można spokojnie toczyć się przy 1400-1800 obrotów, a dawać w pizdę można już od 2000 do 6500 obr/min. Przez to, że silnik w Rockecie osiąga wyższe obroty przełożenia mogą być krótsze niż w Vulcanie i przez to więcej mocy trafia na tylne koło- nie mówiąc już o tym, że silnik Rocketa nominalnie ma 142 KM mocy.
Jeśli chodzi o wyglad silnika każdy z nich ma coś w sobie- silnik Vulcana wygląda jakby japońce wycięli 2 cylindry z potężnego lotniczego silnika gwiazdowego i do tego popychacze z boku- mniam, mniam. Rocket ma z kolei silnik, w którego wygląda widać echa Indiana Four, czy czegoś w tym stylu- optycznie silnik Rocketa tworzy kawał olbrzymiego bloku i gabarytowo wydaje się większy niż w Vulcanie.
Jeśli chodzi o kulturę pracy to cóż- napęd rozrządu w Rockecie bardzo głośno gwizda- przypomina to czasem turbosprężarkę. Po rozgrzaniu silnika z kolei wyraźnie słychać rozrząd- słychać w głowicy Rocketa wyraźnie "sieczkę" popychaczy szklankowych. W porównaniu z Rocketem Vulcan jeśli chodzi o mechaniczne dźwięki silnika chodzi mięciutki i milutko jak aksamit. Fabryczny wydech Rocketa BARDZO tłumi silnik- z zestawem trzech fabrycznych tłumików i katalizatorem śmiem twierdzić, że Rocket pracuje trochę jak wiertarka lub szlifierka kątowa Dopiero jak wywaliłem katalizator i rozbebeszyłem fabryczne tłumiki zyskał na brzmieniu. Widlsta dwójka Vulcana pracuje tak jak powinien pracować big twin na jednym wykorbieniu- słychać piękny trzask dwóch cylindrów. Rocket po wybebeszeniu tłumików (kiedy w ogóle cokolwiek słychać) brzmi trochę podobnie jak Honda Valkyrie- lecz dźwięk jest bardziej basowy- z daleka przypomina brzmienie silnika tłokowego samolotu.
Skrzynia biegów w Rockecie to jakaś porażka- mojego kupiłem w 2006 roku z przebiegiem 3500 mil, rocznik 2005. Więc praktycznie nowy- od początku wypadał mi czasami pierwszy bieg- było to o tyle irytujące, że gdy w czasie powolnej jazdy w lekkim złożeniu liczyłem na trakcję jaką zapewnia hamowanie silnikiem, bieg potrafił po prostu wyskoczyć. Z czasem się to poprawiło, ale dźwięki towarzyszące przełączaniu biegów to była tragedia. W Vulcanie biegi lekko strzelają, ale to jest nic przy strzelaniu i zgrzytaniu biegów w Rockecie- podobno dopiero w wersji Roadster (z dwoma tłumikami) poprawili do końca skrzynię biegów. W każdym razie samo zestopniowanie skrzyni biegów Rocketa jest lepsze niż w Vulcanie, ale po części wynika to z charakterystyki silnika. Jadąc na Vulcanie mam czasami wrażenie, że I bieg jest za krótki, a V za długi i na trasie mam wrażenie, że silnik ma albo zbyt wysokie obroty jak na cruising, albo zbyt niskie i szarpnie przeniesieniem napędu. W Rockecie silnik chodził przez cały zakres obrotów spokojnie i zestopniowanie było bardziej trafione- przy każdej prędkości można było dobrać taki bieg, że silnik pracował spokojnie i miał nie za niskie, ani zbyt wysokie obroty.
OSIĄGI- Fabryczny Rocket III (przynajmniej rocznik 2005 jak w moim przypadku) przyspiesza ok. 30% lepiej niż Vulcan. Szczególnie czuć różnicę w zakresie prędkości do 100 km/h i od 160-200. Wywalenie katalizatora (zastąpienie go pustym łącznikiem), wybebeszenie tłumików i wgranie odpowiedniego programu do sterowania silnikiem (Rocket ma złącze OBD jak samochody- można odczytwać błędy normalnym diagnotyzerem- nie ma dupczenia się z liczeniem błyśnięć diody), a na samym końcu wywalenie przepustnic sterowanych komputerem uwalnia dodatkowe 10-15% mocy. Z takimi modyfikacjami Rocket jest nie objechania przez jakikolwiek inny motocykl typu chopper/crusier (chyba, że nowy V-MAX 1700), ale nie ma co się podniecać i powtarzać głupoty pisanie na forach- nawet po takim odblokowaniu Rocket i tak nie ma ŻADNYCH szans z motocyklem sportowym 1000cc. Pamiętam jak od razu po Rockecie siadłem na Hayabusę i byłem w szoku, że nawet od 2 tys. obr/min Hayabusa i tak ciągnie 60% lepiej niż Rocket.
Z tego co w życiu jeździłem różnymi motocyklami kolegów ( a trochę ich było) moge stwierdzić, że Rocket po pełnym odblokowaniu mocy ma przyspieszenie mniej więcej jak motocykl sportowy klasy 600ccm powyżej 9 tys. obrotów. W każdym razie wiem na pewno, że Bandit 1200 S (na gaźnikach) nie ma raczej startu- idzie z Rocketem łeb w łeb do 190 km/h, potem aż do 240 Rocket się zdecydowanie wysuwa do przodu. Niestety Vulcan nie jest stworzony do takich rzeczy i jeśli chodzi o czyste osiągi to nie ma szans z Rocketem.
HAMULCE- Mimo, że heble Rocketa wyglądają potężniej (dwie pływające tarcze 320mm z przodu) to muszę stwierdzić, że prymitywniejszy układ hamulcowy Vulcana i to mimo większej masy pojazdu lepiej daje radę. Vulcan hamuje ok 20% skuteczniej niż Krokiet.
Ufff.... to na tyle w dzisiejszym odcinku. Ciąg dalszy nastapi- w II odcinku opiszę dalszy ciąg porównania, a w trzecim opowiem dlaczego Rocket III (szczególnie za te pieniądze) to kupa gówna- czyli opiszę durne rozwiązania konstrukcyjne, które wynikają z podejścia "zróbmy silnik moocyklowy 2300ccm, ile będzie jeździł nas nie obchodzi, ważne, że póki będzie działał będzie największy". Jeśli będzie zainteresowanie mogę powrzucać masę zdjęć z rozbiórki silnika i innych związanych z moim Rocketem.
Z GÓRY UPRZEDZAM UŻYTKOWNIKÓW ROCKETA III, że większość wad, które opiszę w kolejnych częściach moich wywodów zostały (podobno) wyelimonowane wraz z modernizacją w 2006 roku (czyli w egzemplarzach z lakierowanym na czarno silnikiem)- więc jeździjta spokojnie
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Siemano,
Teraz sobie przeglądałem zdjęcia, żeby sobie przypomnieć co i kiedy było z Rocketem. Oczywiście przyatakuję z nowym odcinkiem telenoweli, tylko nie wiem kiedy- pracuję na 20 etatów i wszystko zależy od wolnego czasu
Anywayz - nie mogłem się oprzeć i wrzucam to oto zdjęcie:
Logo "TRIUMPH" wybite z wielkim pietyzmem na czopie wału korbowego. Jak robiłem to zdjęcie to nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że inżynierowie Triumpha ( m.in. mój kolega z Czechowic-Dziedzic) z góry zakładali, że władca pojazdu wcześniej czy później tam zajrzy i będzie podziwiał piękne logo w tym miejscu
Teraz sobie przeglądałem zdjęcia, żeby sobie przypomnieć co i kiedy było z Rocketem. Oczywiście przyatakuję z nowym odcinkiem telenoweli, tylko nie wiem kiedy- pracuję na 20 etatów i wszystko zależy od wolnego czasu
Anywayz - nie mogłem się oprzeć i wrzucam to oto zdjęcie:
Logo "TRIUMPH" wybite z wielkim pietyzmem na czopie wału korbowego. Jak robiłem to zdjęcie to nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że inżynierowie Triumpha ( m.in. mój kolega z Czechowic-Dziedzic) z góry zakładali, że władca pojazdu wcześniej czy później tam zajrzy i będzie podziwiał piękne logo w tym miejscu
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Siemano,
Teraz sobie przeglądałem zdjęcia, żeby sobie przypomnieć co i kiedy było z Rocketem. Oczywiście przyatakuję z nowym odcinkiem telenoweli, tylko nie wiem kiedy- pracuję na 20 etatów i wszystko zależy od wolnego czasu
Anywayz - nie mogłem się oprzeć i wrzucam to oto zdjęcie:
Logo "TRIUMPH" wybite z wielkim pietyzmem na czopie wału korbowego. Jak robiłem to zdjęcie to nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że inżynierowie Triumpha ( m.in. mój kolega z Czechowic-Dziedzic) z góry zakładali, że władca pojazdu wcześniej czy później tam zajrzy i będzie podziwiał piękne logo w tym miejscu
Teraz sobie przeglądałem zdjęcia, żeby sobie przypomnieć co i kiedy było z Rocketem. Oczywiście przyatakuję z nowym odcinkiem telenoweli, tylko nie wiem kiedy- pracuję na 20 etatów i wszystko zależy od wolnego czasu
Anywayz - nie mogłem się oprzeć i wrzucam to oto zdjęcie:
Logo "TRIUMPH" wybite z wielkim pietyzmem na czopie wału korbowego. Jak robiłem to zdjęcie to nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że inżynierowie Triumpha ( m.in. mój kolega z Czechowic-Dziedzic) z góry zakładali, że władca pojazdu wcześniej czy później tam zajrzy i będzie podziwiał piękne logo w tym miejscu
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Siemano,
Lecimy dalej z tematem, lecimy k.........a tutaj
W tym odcinku JAKOŚĆ WYKONANIA I UŻYTYCH MATERIAŁÓW
Jak widać powyżej jest to oryginalne oparcie Triumpha dedykowane do Rocketa III. Przypominam, że motocykl miał ok. 7 miesięcy jak go kupiłem i bardzo dbałem o niego (garażowanie) itd. Pomimo dbania w dobrze widocznym miejscu widać, że korozja przeżarła na wylot stalową strukturę "bagażniczka" w oparciu dla pasażeria, co spowodowało, że warstwa pięknego chromu nie mając na czym się trzymać również odpadła tworząc piękną dziurę. Sam szkielet oparcia (na którym opiera się ciężar pasażera) również wyglądał podobnie.
Na tym zdjęciu można zaobserować kolejne ciekawe elementy. Widać przede wszystkim bardzo cienkie gmole o wytrzymałości plasteliny- na szczęście nie miałem okazji testować ich w przypadku jakiejkolwiek gleby. W każdym bądź razie są mocowane za pomocą jeszcze cieńszych uch montażowych do motocykla. Górne ucha montażowe z powodu małej wytrzymałości pękają od wibracji- po 3 krotnym spawaniu ich w końcu poprzez rzeźbienie w metalu przerobiłem mocowanie dodając coś w rodzaju zastrzału na górze i już przestały pękać (na zdjęciu już PO przeróbce). W przypadku VN 2000 nie muszę chyba mówić o sildności fabrycznych gmoli- są ciężkie i tak potężne, że bez problemu znoszą glebę- miałem okazję sprawdzić gdy baba wcofała w mój stojący motocykl- w gmolach Vulcanka zero strat- jedynie ryska.
Na zdjęciu widać również piękna chromowaną osłonę chłodnicy- tyle tylko, że jest z plastiku i jest bardzo krucha w dotyku- do tego z tyłu znajduje sie plastikowa "chromowana" siateczka, która również bzyczy. Widać również kierunkowskazy na również plastikowych, chromowanych nie wiem nawet jak to nazwać... wysięgnikach? Kształt kierunkowskazów i ich kruchość powodowała, że nieraz bałem się je mocno polerować szmatką z obawy o ich urwanie. Muszę oddać sprawiedliwość kierownicy- ona akurat była ok, szczególnie manetki były grubaśne, miłe w dotyku i miały potężne ciężarki przykręcone na końcach. Jak dobrze przyjrzycie się widać również, że lakier na silniku łuszczył się w okolicy kolektorów ssących- zapewne z powodu ekstremalnej temperatury spalin wynikającej z głupiej konstrukcji głowicy (O TYM PÓŹNIEJ!!)- najlepsze kąski zostawię wam na sam koniec . Bak na zdjęciu podparty jest za pomocą specjalnej stopki do podpierania, która znajduje się w motocyklu na tą właśnie okazję- to akurat jest spoko.
Ta jakże piękna dziura w kolektorze wydechowym (kwadratowa dziura obok sondy lambda) pojawiła się w pierwszym roku jazdy gdy, z jakiegoś powodu kwadratowy wspornik, który jest częścią kolektora postanowił się od niego oddzielić czy "odspawać" We wsporniku znajduje się cycek z dziurką z gwintem, który mocuje jedną z osłon. Spawarka załatwiła sprawę, ale niesmak pozostał i to do dzisiaj. Najlepsze jest hasło "TRIUMPH- proud to be british", gdy tymczasem fabryka w Hinckley składa się w połowie z Ukraińców i Polaków.
Lecimy dalej z tematem, lecimy k.........a tutaj
W tym odcinku JAKOŚĆ WYKONANIA I UŻYTYCH MATERIAŁÓW
Jak widać powyżej jest to oryginalne oparcie Triumpha dedykowane do Rocketa III. Przypominam, że motocykl miał ok. 7 miesięcy jak go kupiłem i bardzo dbałem o niego (garażowanie) itd. Pomimo dbania w dobrze widocznym miejscu widać, że korozja przeżarła na wylot stalową strukturę "bagażniczka" w oparciu dla pasażeria, co spowodowało, że warstwa pięknego chromu nie mając na czym się trzymać również odpadła tworząc piękną dziurę. Sam szkielet oparcia (na którym opiera się ciężar pasażera) również wyglądał podobnie.
Na tym zdjęciu można zaobserować kolejne ciekawe elementy. Widać przede wszystkim bardzo cienkie gmole o wytrzymałości plasteliny- na szczęście nie miałem okazji testować ich w przypadku jakiejkolwiek gleby. W każdym bądź razie są mocowane za pomocą jeszcze cieńszych uch montażowych do motocykla. Górne ucha montażowe z powodu małej wytrzymałości pękają od wibracji- po 3 krotnym spawaniu ich w końcu poprzez rzeźbienie w metalu przerobiłem mocowanie dodając coś w rodzaju zastrzału na górze i już przestały pękać (na zdjęciu już PO przeróbce). W przypadku VN 2000 nie muszę chyba mówić o sildności fabrycznych gmoli- są ciężkie i tak potężne, że bez problemu znoszą glebę- miałem okazję sprawdzić gdy baba wcofała w mój stojący motocykl- w gmolach Vulcanka zero strat- jedynie ryska.
Na zdjęciu widać również piękna chromowaną osłonę chłodnicy- tyle tylko, że jest z plastiku i jest bardzo krucha w dotyku- do tego z tyłu znajduje sie plastikowa "chromowana" siateczka, która również bzyczy. Widać również kierunkowskazy na również plastikowych, chromowanych nie wiem nawet jak to nazwać... wysięgnikach? Kształt kierunkowskazów i ich kruchość powodowała, że nieraz bałem się je mocno polerować szmatką z obawy o ich urwanie. Muszę oddać sprawiedliwość kierownicy- ona akurat była ok, szczególnie manetki były grubaśne, miłe w dotyku i miały potężne ciężarki przykręcone na końcach. Jak dobrze przyjrzycie się widać również, że lakier na silniku łuszczył się w okolicy kolektorów ssących- zapewne z powodu ekstremalnej temperatury spalin wynikającej z głupiej konstrukcji głowicy (O TYM PÓŹNIEJ!!)- najlepsze kąski zostawię wam na sam koniec . Bak na zdjęciu podparty jest za pomocą specjalnej stopki do podpierania, która znajduje się w motocyklu na tą właśnie okazję- to akurat jest spoko.
Ta jakże piękna dziura w kolektorze wydechowym (kwadratowa dziura obok sondy lambda) pojawiła się w pierwszym roku jazdy gdy, z jakiegoś powodu kwadratowy wspornik, który jest częścią kolektora postanowił się od niego oddzielić czy "odspawać" We wsporniku znajduje się cycek z dziurką z gwintem, który mocuje jedną z osłon. Spawarka załatwiła sprawę, ale niesmak pozostał i to do dzisiaj. Najlepsze jest hasło "TRIUMPH- proud to be british", gdy tymczasem fabryka w Hinckley składa się w połowie z Ukraińców i Polaków.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Zegary znajdują się w kubeczkach z (jakżeby inaczej) chromowanego plastiku. Kubeczki zamocowane są na gumowych mocowaniach i lekko podskakują góra-dół w czasie jazdy po dziurach- prędkościomierz bardziej. Mi się to akurat podobało, bo było swoistym "smaczkiem" tego motocykla.
Nie zmienia to faktu, że pierwszej zimy kwarcowy wyświetlacz pokazujący przebieg motocykla przestał działać. Odpaliłem motocykl wiosną po zimowaniu i wyświetlacz nie pokazał już nigdy więcej przebiegu motocykla (ostatni przebieg to z tego co pamiętam 9800 mil). Było to o tyle denerwujące, że wyświetlacz pokazuje również strzałką w odpowiednim miejscu powód zapalenia się czerwonej kontrolki (albo informuje o zbyt wysokiej temperaturze płynu, albo o zbyt niskim ciśnieniu oleju.
Wypada też wspomnieć o tym, że kontrolka check engine często zapalała się bez żadnej przyczyny, mimo, że komputer diagnostyczny nie pokazywał żadnych błędów w ECU- do kontroli check engine po prostu się przyzwyczaiłem.
Na zdjęciu widać z lewej zbironik wyrównawczy, żeby się do niego dostać trzeba zdjąć chromowaną osłonę z lewej (BARDZO UPIERDLIWA SPRAWA- w wersji Touring Rocketa dopiero to poprawili), a żeby dolać płynu trzeba ściągnąć bak (chyba, że się ma strzykawkę), a dolewać płynu w Rockecie trzeba . Czasem po jeździe gdy silnik jest gorący, po jego wyłączeniu i gdy pompa cieczy przestaje pracować stojący w miejscu płyn lubi się zagotować, co skutkuje jego wyrzyganiem na podłogę. Wężyk przelewowy ma swoją końcówkę zaraz przy puszcze katalizatora (lub łącznika, jak ktoś taki ma) i lejący się po wydechu płyn zamienia się w parę jak z lokomotywy Muszę stwierdzić, że z tego powodu stosowałem wiele różnych marek/rodzajów płynu do chłodnic. Najlepszy okazał się motul MotoCool Expert (tzw. landryna)- jego wywalało najmniej, albo wcale.
Teraz żeby nie zanudzić szanownego towarzystwa czas na konkurs! Kto odpowie na pytanie wygra ode mnie czteropak browara na Vulcanerii (na którą się w końcu wybiorę w tym roku). Mianowicie- zaraz obok zbiornika wyrównawczego widać potężny airbox z szarego plastiku, łączy się on pod zbiornikiem paliwa z potężnym kominem powietrza, który ssie powietrze aż spod siedzenia pasażera.
Teraz czas na pytanie konkursowe- w jakim celu silnik Rocketa musi ssać powietrze aż spod siedzenia kierowcy? Jak nikt nie odpowie poprawnie to za jakiś czas napiszę poprawną odpowiedź.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Pierwsza regulacja luzów zaworowych (w drugim roku eksploatacji)- przebieg motocykla nieznany z powodu awarii licznika przebiegu. Jedno mogę stwierdzić na pewno- pod pokrywę zaworów zajrzeliśmy dużo wcześniej niż kazała serwisówka, a to głównie dlatego, że zrobiliśmy to niejako przy okazji wymiany tarcz sprzęgła (ślizgało się).
I tu dwie niespodzianki. Po pierwsze- tylko dwa zawory miały luz mieszczący się w dopuszczalnym zakresie. Reszta miała albo za mały, albo za duży luz. Nie mają nic do tego przeróbki podnoszące moc, bo motocykl był wtedy w stanie fabrycznym. Uwagę zwracają na zdjęciu dwie rzeczy- silnik mimo stosowania oleju syntetycznego jest w środku po prostu brudny, ponadto widać wyraźnie, że krzywki wałka rozrządu mają dość ostry profil spotykany raczej w silnikach typowo sportowych. Sprężyny zaworowe również są BARDZO twarde, do tego stopnia, że bardzo ciężko przekręcić silnik kluczem. Jest to pewna niekonsekwencja przy projektowaniu tego silnika, ponieważ np. okno wydechowe w głowicy dla każdego z cylindrów pojemności 765ccm jest niewiele większe od dwóch pięciozłotówek położonych obok siebie. W Stanach firma Carpenter Racing oferuje usługę obróbki głowicy Rocketa i powiększenia okien wydechowych- sama taka przeróbka przywraca Rocketowi 40 koni, które powinien mieć. Jakie dalsze konsekwencje dla silnika mają zbyt małe okna wydechowe, oprócz uniemożliwienia mu rozwijania pełnej mocy napiszę później, bo konsekwencje są i to dość poważne.
Oczywiście zawory regulowane są za pomocą płytek i mają popychacze szklankowe, więc żeby wymienić płytki trzeba rozmontować rozrząd i wyciągnąć oba wałki z motocykla. Z płytkami zaworowymi do Rocketa generalnie jest problem, bo są nietypowe. Mają 25mm średnicy, a oryginalne w ASO nie zdają egzaminu (mają grubości co 0,050mm)- kupiłem płytki bodajże od Hondy CRF 450, bo mają zakres regulacji co 0,025mm i pozwalają na dokładniejsze ustawienie luzu zaworowego.
I tu mamy drugą niespodzienkę- okazało się, że napinacz łańcucha rozrządu był dość mocno wysunięty. Okazało się, że zostało jeszcze jedno "kliknięcie" zapadki- czyli zauważyliśmy to w samą porę- pojeździłbym jeszcze 500-1000 km i łańcuch zacząłby się tłuc. Łańcuch rozrządu w tym silniku z resztą nie ma za bardzo prawa przejeżdżać dużych przebiegów. Silnik Rocketa jest bardzo wysoki i ma dość długi skok tłoka- mimo to inżynierowe z Hinckley postanowili nie wprowadzać żadnych kół pośrednich w rozrządzie (pomyślcie np. o Intruderze M1800, który mimo tego, że ma bardzo krótki skok tłoka, posiada dwa łańcuchy rozrządu na cylinder z kołem pośrednim)- łańcuch przez to ma długość aż 168 ogniw i po prostu obejmuje oba wałki rozrządu w głowicy, a trzeba wziąć pod uwagę to, że szarpią nim 3 potężne gary. Mimo, że takie rozwiązanie na pewno nie sprzyja trwałości łańcucha rozrządu to zastosowano taki sam model łańcucha jak we wszystkich innych silnika Triumpha, czyli 5 płytek grubości.
Druga regulacja luzów zaworowych (1,5 roku od pierwszej) przy okazji kompletnej rozbiórki silnika do drugiej naprawy skrzyni biegów Luzy zaworowe znowu nie mieściły się w normach. Na jednym zaworze luz zrobił się na tyle duży, że pomimo zastosowania najgrubszej dostępnej płytki i tak ledwo mieścił się w dopuszczalnym zakresie. Czyli mówiąc inaczej- gdybym dalej chciał jeździć Rocketem musiałbym za rok pomyśleć o naprawie głowicy, a być może o wymianie wałków rozrządu na nowe (w sumie nie wiadomo do dzisiaj czy wałki bardziej się wycierały, czy gniazda zaworowe bardziej "siadały"- zapewne to i to).
Oto jak się sprawa ma np. w Hayabusie. Motocykl miał przebieg 30 000 km i generalnie również musiałem robić w nim silnik. Poprzedni właściciel głupim pałowaniem zimnego silnika po prostu zajeździł pierścienie (zużycie oleju ok. 7L/1000 km) i wymordował łańcuch rozrządu. Pomimo tego, że pierścienie całkiem utraciły sprężystość wszystkie pozostałe elementy silnika (nawet tłoki) miały wymiary fabryczne, mieszczące się jeszcze w tolerancji "stock" dla nowych części z pudełka.
No i zmierzam do sedna- w Hayabusie pomimo tego, że poprzedni właściciel zajeździł pierścienie głowica pozostała nietknięta. Luzy zaworowe przy 30 000km były takie jak w nowym motocyklu - ssące i wydechowe dokładnie pośrodku.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Zły trop. Co prawda wybitny specjalista od motocykli Lech Potyński w recenzji Rocketa z 2004 roku pisał, że "motocykl ssie powietrze spod siedzenia" i jest to specjalny zabieg konstruktorów żeby czuć "sapanie silnika" i "drżenie i motylki w brzuchu" po odkręceniu gazu.
Co prawda buczenie ssanego powietrza słychać spod siedzenia, ale nie czuć jakichś motylków w brzuchu. Pan Potyński pewnie się zjarał i dlatego czuł coś takiego.
Więc nie, nie chodzi o żaden bajer czy coś takiego. Próbuj dalej Glabas, mogę Ci podpowiedzieć że chodzi o względy bezpieczeństwa
EDIT: Dopiero wieczorem się przestraszysz jak napiszę dlaczego miałem Rocketa już dość i w końcu naprawiłem go i sprzedałem Pomyśl jak ja się wściekłem- zapłaciłem ponad 40 tys. za prawie nowy motocykl i robił mi non stop takie rzeczy.
Dobra- w Vulcsnie wymieniłem łańcuch sprzęgła, łożyska kół, linkę gazu. Dodatkowo poprawiłem wadę konstrukcyjną silnika, czyli te durne sitka na ośkach dźwigienek zaworowych. Są to rzeczy jakby nie patrzeć eksploatacyjne (serwisówka do VN 2000 wprost podaje, że łańcuch sprzęgła trzeba zmierzyć i jeśli jest be to wymienić) i jest to nic w porównaniu z tym co miałem z Rocketem. W przypadku Vulcana jestem pewien, że będzie teraz jeździł bezproblemowo. W przypadku Rocketa po 2 miesiącach jazdy nie miałem takiej pewności- to co napisałem do tej pory to około 1/3 wszystkich problemów jakie z nim miałem. Reszta wkrótce
Co prawda buczenie ssanego powietrza słychać spod siedzenia, ale nie czuć jakichś motylków w brzuchu. Pan Potyński pewnie się zjarał i dlatego czuł coś takiego.
Więc nie, nie chodzi o żaden bajer czy coś takiego. Próbuj dalej Glabas, mogę Ci podpowiedzieć że chodzi o względy bezpieczeństwa
EDIT: Dopiero wieczorem się przestraszysz jak napiszę dlaczego miałem Rocketa już dość i w końcu naprawiłem go i sprzedałem Pomyśl jak ja się wściekłem- zapłaciłem ponad 40 tys. za prawie nowy motocykl i robił mi non stop takie rzeczy.
Dobra- w Vulcsnie wymieniłem łańcuch sprzęgła, łożyska kół, linkę gazu. Dodatkowo poprawiłem wadę konstrukcyjną silnika, czyli te durne sitka na ośkach dźwigienek zaworowych. Są to rzeczy jakby nie patrzeć eksploatacyjne (serwisówka do VN 2000 wprost podaje, że łańcuch sprzęgła trzeba zmierzyć i jeśli jest be to wymienić) i jest to nic w porównaniu z tym co miałem z Rocketem. W przypadku Vulcana jestem pewien, że będzie teraz jeździł bezproblemowo. W przypadku Rocketa po 2 miesiącach jazdy nie miałem takiej pewności- to co napisałem do tej pory to około 1/3 wszystkich problemów jakie z nim miałem. Reszta wkrótce
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Nie, zły trop.
Kolejna podpowiedź (przypominam o nagrodzie! )- filtr powietrza w Vulcanie 2000 znajduje się praktycznie przy samych lejkach ssących i wszystko jest cacy.
Dlaczego filtr powietrza w Rockecie musi być tak daleko od lejków ssących?
EDIT: Wiem, że temat dokładnego opisu Rocketa III na forum Vulcanerii może być trochę nie na temat, ale skoro chcemy dokładnie porównać oba motocykle (bo jaka jest DWÓJKA każdy z nas dobrze wie ) pasuje dokładnie przestudiować Rocketa, z którym nie każdy z Vulcanerii miał styczność.
Nie wiem czy wydzielenie tematu to jest dobry pomysł, bo boję się, że na forum Vulcanerii może się przypałętać lobby Rocketowskie znane z forum.motocyklistow.pl. Gdy zacząłem tam bardzo delikatnie pisać o problemach z Rocketem dowiedziałem się nieoficjalnie, że nie umiem jeździć ani obsługiwać motocykla, bo wszystkie awarie to moja wina. Fundamentalizm posiadaczy Rocketa III jest tak agresywny (nawet bardziej agresywny niż właścicieli HD), że doszedłem do wniosku, że nie mam zamiaru już więcej w niczym ich uświadamiać, ani tym bardziej pisać na tamtym forum.
Kolejna podpowiedź (przypominam o nagrodzie! )- filtr powietrza w Vulcanie 2000 znajduje się praktycznie przy samych lejkach ssących i wszystko jest cacy.
Dlaczego filtr powietrza w Rockecie musi być tak daleko od lejków ssących?
EDIT: Wiem, że temat dokładnego opisu Rocketa III na forum Vulcanerii może być trochę nie na temat, ale skoro chcemy dokładnie porównać oba motocykle (bo jaka jest DWÓJKA każdy z nas dobrze wie ) pasuje dokładnie przestudiować Rocketa, z którym nie każdy z Vulcanerii miał styczność.
Nie wiem czy wydzielenie tematu to jest dobry pomysł, bo boję się, że na forum Vulcanerii może się przypałętać lobby Rocketowskie znane z forum.motocyklistow.pl. Gdy zacząłem tam bardzo delikatnie pisać o problemach z Rocketem dowiedziałem się nieoficjalnie, że nie umiem jeździć ani obsługiwać motocykla, bo wszystkie awarie to moja wina. Fundamentalizm posiadaczy Rocketa III jest tak agresywny (nawet bardziej agresywny niż właścicieli HD), że doszedłem do wniosku, że nie mam zamiaru już więcej w niczym ich uświadamiać, ani tym bardziej pisać na tamtym forum.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Sorry za kiepską jakość zdjęcia- jest to zrzut ekranu z filmiku, którego w całości niestety nie mogę pokazać.
Zdjęcie dowodzi jasno, że na zlot słoni Rocketem raczej nie dojedziecie, nawet jeśli założycie wózek boczny
Miałem niestety kaprys przejechać się Rocketem przy temperaturze -3 st.C. Wciskam rozrusznik, słychać załączeniu bendiksu i potem cisza..... Próbuję jeszcze raz- kliknięcie i cisza. Sprawdzam akumulator- jest jak nowy. Demontuję z kolegą rozrusznik i go sprawdzamy (jest łatwo dostępny- 2 śruby i wyłazi)- po podłączeniu zasilania aż podskakuje na podłodze. Co jest? Nagle patrzę, a po silniku leje się olej spod zbiornika oleju (widać to wyraźnie na zdjęciu).
Szybka decyzja- demontujemy zbiornik oleju (czyli demontujemy zbiornik paliwa, komin powietrza, potem airbox, potem lejki ssące z wtryskiwaczami, bo szpile trzymające zbiornik oleju się one blokowały). Unosimy zbiornik i widać przyczynę wszystkich problemów. Z jakiegoś powodu świeżo zmieniony olej zablokował silnik uniemożliwiając przekręcenie wałem, a ciśnienie oleju z jakiegoś powodu rozerwało oring na przewodzie doprowadzającym olej z pompy zgarniającej do zbiornika oleju- mimo, że rozrusznik był w 100% sprawny, tak jak z resztą akumulator. Ciekawe co by było gdybym był np. na zlocie słoni w Niemczech i musiałbym uciekać przed stadem dzikich imigrantantów chcącymi mnie zabić? Przekręcam kluczyk i przewód oleju pęka
Kolega wymienił oringa i za 2 godziny gdy było +1 st.C jeszcze raz poszedłem do garażu. Motocykl odpalił i akurat ten problem już więcej nie wrócił, ale chyba tylko dlatego, że nie zbliżałem się nawet do Rocketa przy temperaturze bliskiej 0 stopni
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Witam wszystkich,
Chwilowo nie mam czasu, żeby wrzucić kolejne zdjęcia, ale niebawem to zrobię. Jak obiecałem napiszę Wam dlaczego w końcu miałem dość i sprzedałem Rocketa III.
Otóż 2 razy musiałem naprawiać skrzynię biegów. Za I razem skrzynia była rozpruta, bo skrzynia biegów na V biegu zaczęła niemiłosiernie wyć. Stało się to w dużym mieście- żeby nie targać motocykla do kolegi zdecydowałem się, że oddam go do ASO. Zapłaciłem za montaż/demontaż prawie całego silnika 4000 PLN brutto. Jedno z kół zębatych na wałku przekazującym moc skrzyni biegów (input shaft)- z resztą największe, jest ustalane za pomocą dwóch podkładek sprężynujących. Jedna z podkładek się wytarła, co powodowało odgłos wycia w czasie jazdy.
2 lata później doszło w czasie jazdy do zablokowania i rozwalenia skrzyni biegów, cp nieomal kosztowało mnie życie. Stało się to akurat w pobliżu zaufanego warsztatu kolegi, który od zawsze serwisuje mi samochody i motocykle. No i cóż- druga rozbiórka silnika. Okazało się, że ASO (nie powiem które) założyło zabezpieczenie (seger) odwrotnie na wałku. Pierścień Segera wyskoczył z rowka, wskoczyły dwa biegi naraz i doszło do zniszczenia podwójnego koła zębatego na wałku wejściowym skrzyni biegów. Koło zębate kosztowało 512 PLN z tego co pamiętam i to na szczęście jedynie zniszczenia. Kolega stwierdził, że gdybym zamiast 60 km/h jechał np. 160 doszłoby do rozerwania w środku karterów silnika. Zamówiłem nowe koło zębate, uszczelki itd. itp. i wspólnymi siłami w 4 dni rozłożyliśmy i złożyliśmy z powrotem silnik po uprzednim sprawdzeniu i pomierzeniu wszystkich elementów.
Muszę oddać sprawiedliwość ASO, że jeśli chodzi o dostępność części do Triumpha to wszystko jest dostępne nieomal od ręki- nawet pojedyncze śrubki.
W następnych odcinku wrzucę jeszcze zdjęcie z opisem drugiej przyczyny dlaczego pozbyłem się Rocketa.
Chwilowo nie mam czasu, żeby wrzucić kolejne zdjęcia, ale niebawem to zrobię. Jak obiecałem napiszę Wam dlaczego w końcu miałem dość i sprzedałem Rocketa III.
Otóż 2 razy musiałem naprawiać skrzynię biegów. Za I razem skrzynia była rozpruta, bo skrzynia biegów na V biegu zaczęła niemiłosiernie wyć. Stało się to w dużym mieście- żeby nie targać motocykla do kolegi zdecydowałem się, że oddam go do ASO. Zapłaciłem za montaż/demontaż prawie całego silnika 4000 PLN brutto. Jedno z kół zębatych na wałku przekazującym moc skrzyni biegów (input shaft)- z resztą największe, jest ustalane za pomocą dwóch podkładek sprężynujących. Jedna z podkładek się wytarła, co powodowało odgłos wycia w czasie jazdy.
2 lata później doszło w czasie jazdy do zablokowania i rozwalenia skrzyni biegów, cp nieomal kosztowało mnie życie. Stało się to akurat w pobliżu zaufanego warsztatu kolegi, który od zawsze serwisuje mi samochody i motocykle. No i cóż- druga rozbiórka silnika. Okazało się, że ASO (nie powiem które) założyło zabezpieczenie (seger) odwrotnie na wałku. Pierścień Segera wyskoczył z rowka, wskoczyły dwa biegi naraz i doszło do zniszczenia podwójnego koła zębatego na wałku wejściowym skrzyni biegów. Koło zębate kosztowało 512 PLN z tego co pamiętam i to na szczęście jedynie zniszczenia. Kolega stwierdził, że gdybym zamiast 60 km/h jechał np. 160 doszłoby do rozerwania w środku karterów silnika. Zamówiłem nowe koło zębate, uszczelki itd. itp. i wspólnymi siłami w 4 dni rozłożyliśmy i złożyliśmy z powrotem silnik po uprzednim sprawdzeniu i pomierzeniu wszystkich elementów.
Muszę oddać sprawiedliwość ASO, że jeśli chodzi o dostępność części do Triumpha to wszystko jest dostępne nieomal od ręki- nawet pojedyncze śrubki.
W następnych odcinku wrzucę jeszcze zdjęcie z opisem drugiej przyczyny dlaczego pozbyłem się Rocketa.
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
-
- Posty: 140
- Rejestracja: śr kwie 29, 2015
- Miejscowość: Pińczów/Kraków
- Motocykl: 05' VN2000A1
- VROC: 0
Hyhy, jeździłem niby jeden sezon, ale już teraz mogę dużo o nim napisać- szczególnie z uwagi, że parę rzeczy trzeba było już w nim zrobić. Gdy będę miał tylko trochę wolnego czasu (może niedługo, może za 2 dni, może za tydzień- ch.... wie) mogę zrobić coś w stylu podobnego reportażu odnośnie Dwójki. Na razie dokończę temat Rocketa- wrzucę foty z opisem naprawy skrzyni biegów i opiszę jeszcze parę innych nieciekawych rozwiązań w Rockecie.
W skrócie mówiąc- częściowe rozbiórki silnika Dwójki (wymiana łańcucha przeniesienia pierwotnego napędu oraz usunięcie durnych sitek z osiek dźwigienek zaworowych) uświadomiły mnie i koledze, że Dwója jest motocyklem przyjemnym do pracy przy nim (mimo, że czasem trzeba dużo elementów demontować) i co najważniejsze jest pojazdem przemyślanym, który prawidłowo eksploatowany powinien bez problemu robić duże przebiegi- w Stanach np. ludzie piszą, że przy przebiegu 70- 80 000 mil czasem trzeba wymieniać kasowacze luzów. Dużo do tego mają oczywiście siteczka często uniemożliwiające prawidłową pracę kasowaczy luzów. Reszta rzeczy w Dwójce to rzeczy eksploatacyjne- co 3-4 lata łożyska kół i zabieraka, opony, klocki, olej, czasem może i pas napędowy itd.
Ogólnie można powiedzieć, że w porównaniu do Rocketa kupując Vulcana otrzymujemy za DUŻO mniejszą kasę więcej motocykla w motocyklu. W Dwójce czasem trzeba coś dłubnąć i pogrzebać, żeby móc potem długo i bezproblemowo jeździć. W Rockecie (przynajmniej moim) można zapomnieć o tym, że motocykl raz naprawiony będzie jeździł długo i szczęśliwe- w jego przypadku jest to po prostu niemożliwe- nie jest to motocykl do codziennej jazdy i bezproblemowego użytkowania. Wystarczy wejść na forum motocyklistów i sobie poczytać- mój przypadek nie jest odosobniony.
Najlepsze jest podejście fanatyków Rocketa- "Jestem z mojego motocykla BARDZO zadowolony, nie ma nic lepszego i w ogóle się nie psuje. W O G Ó L E!!!!!!! No oprócz tego, że wypadają biegi pod obciążeniem, silnik czasem sam z siebie wchodzi na wysokje obroty, przedni hamulec czasem robi się nie wiadomo czemu miękki, złazi zewsząd chrom, a do tego czasem coś strzela w dyfrze z tyłu- czasem też grzechota łańcuch rozrządu i śmieszny mikrołańcuszek napędu obu pomp oleju i pompy wody. Ale to są tylko nic nie znaczące pierdółki- więc mogę powiedzieć, że jest bezawaryjny"
W skrócie mówiąc- częściowe rozbiórki silnika Dwójki (wymiana łańcucha przeniesienia pierwotnego napędu oraz usunięcie durnych sitek z osiek dźwigienek zaworowych) uświadomiły mnie i koledze, że Dwója jest motocyklem przyjemnym do pracy przy nim (mimo, że czasem trzeba dużo elementów demontować) i co najważniejsze jest pojazdem przemyślanym, który prawidłowo eksploatowany powinien bez problemu robić duże przebiegi- w Stanach np. ludzie piszą, że przy przebiegu 70- 80 000 mil czasem trzeba wymieniać kasowacze luzów. Dużo do tego mają oczywiście siteczka często uniemożliwiające prawidłową pracę kasowaczy luzów. Reszta rzeczy w Dwójce to rzeczy eksploatacyjne- co 3-4 lata łożyska kół i zabieraka, opony, klocki, olej, czasem może i pas napędowy itd.
Ogólnie można powiedzieć, że w porównaniu do Rocketa kupując Vulcana otrzymujemy za DUŻO mniejszą kasę więcej motocykla w motocyklu. W Dwójce czasem trzeba coś dłubnąć i pogrzebać, żeby móc potem długo i bezproblemowo jeździć. W Rockecie (przynajmniej moim) można zapomnieć o tym, że motocykl raz naprawiony będzie jeździł długo i szczęśliwe- w jego przypadku jest to po prostu niemożliwe- nie jest to motocykl do codziennej jazdy i bezproblemowego użytkowania. Wystarczy wejść na forum motocyklistów i sobie poczytać- mój przypadek nie jest odosobniony.
Najlepsze jest podejście fanatyków Rocketa- "Jestem z mojego motocykla BARDZO zadowolony, nie ma nic lepszego i w ogóle się nie psuje. W O G Ó L E!!!!!!! No oprócz tego, że wypadają biegi pod obciążeniem, silnik czasem sam z siebie wchodzi na wysokje obroty, przedni hamulec czasem robi się nie wiadomo czemu miękki, złazi zewsząd chrom, a do tego czasem coś strzela w dyfrze z tyłu- czasem też grzechota łańcuch rozrządu i śmieszny mikrołańcuszek napędu obu pomp oleju i pompy wody. Ale to są tylko nic nie znaczące pierdółki- więc mogę powiedzieć, że jest bezawaryjny"
No replacement for displacement
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Pozdrawiam Cię Iron75
"One who stands tall never stands alone"
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Kto jest online
Jest 30 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 30 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości