Rumunia w deszczu
- Spider
- Posty: 219
- Rejestracja: pn kwie 26, 2010
- Miejscowość: Podkarpacie
- Motocykl: VN 1600 Nomad
- VROC: 32254
Rumunia w deszczu
Wczoraj wraz z Kolegą Oktogonem i jego żoną zaliczyliśmy kolejny kraj na naszej liście wypraw - Rumunię .
I nie napiszę że od godz. 11 do końca naszej wyprawy cały czas padało , lało i Bóg wie jak to wszystko nazwać co non stop leciało z nieba.
Ale było warto mimo całkowitego przemoczenia , zziębnięcia choć co poniektórzy ogrzewali się rumem i nie wypomnę im tego )
I nie napiszę że od godz. 11 do końca naszej wyprawy cały czas padało , lało i Bóg wie jak to wszystko nazwać co non stop leciało z nieba.
Ale było warto mimo całkowitego przemoczenia , zziębnięcia choć co poniektórzy ogrzewali się rumem i nie wypomnę im tego )
- oktogon
- Posty: 2154
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010
- Miejscowość: Rzeszów
- Motocykl: BMW K1200RT
- VROC: 31527
Ano nie założryliśmy kombinezonów bo "za 20 km miało być słońce" i z tą myslą śmigaliśmy dalej hehehehe, a potem to już się nie opłacało w momencie jak na postojach wylewałem wodę z rękawa
kilometrowo to myslę ze wyszło cos pod 900 km, Spider musiałby dotrzeć do danych z gps-u
Generalnie wyjechaliśmy niewiele po 5 rano, do granicy w Barwinku dobrenliśmy suchą stopą chociaż po drodze było dość zimno, tankowanie na granicy, ciepły żurek i dalej w drogę. Słowacja mineła dość szybko, po drodze przerwa na kawę, palenie i dalej w drogę, granica z Węgrami niezauważalna, przejechaliśmy spokjnie potem dalej w stronę Satu Mare. Na słowacji już zaczeło padać, miejscami nawet dość mocno, ale co to dla vulcanów, dzielnie chociaz ostrożnie do przodu i jakoś poszło. Na granicy rumuńskiej kontrola dokumentów, potem podjechaliśmy kawałek do tablicy widocznej na zdjęciu, tam obowiązkowe fotki i po krótkiej naradzie ( przeważającym głosie żony pomimo ze była w mniejszości ) decyzja o powrocie. Na węgrzech jeszcze odezwały się nasze zółądki domagając się czegoś do trawienia, wiec obserwując tablice informacyjne szukaliśmy jakiejśc gospody przy drodze, i faktycznie , info ze za 2 km coś jest, zwolnieliśmy, rozglądamy się z prawej na lewą rpzejechało się już spory kawałek i miejsca do żarcia ani widu ani słychu, ale w końcu udało się zatrzymać i posilić. Przed Tokajem jeszcze postuj na stacji benzynowej, ciepła kawa, małe zakupy i dalej w drogę. Przed granicą mijała nas grupka moto, wszyscy ładnie odziani w kombinezony a my w skórach ciezszych już chyba od samych vulcanów mineliśmy jednak bez strat granicę, postój na Słowacji w Stropkowie , tam tez miało miejsce zdarzenie wpsomniane przez Spidera o ocieplaniu się rumem żpna jednak stwierdziła po fakcie ze niewiele rozgrzewał, mzoe był za mokry heheheh, na mnie tez nie podziałał, moze dlatego ze pociągnałem tylko łyka , ruszyliśmy dalej, po polskiej stronie tankowanie i dalej do rzeszowa. Mieliśmy okazję przejeżdżac przez rzeczkę płynąca drogą, przelewała się przez jezdnię, policjant ostrzegł nas zebyśmy jechali środkiem i na własne ryzko, ale udało się bez strat minąc przeszkodę i cało wrócić do domu. My zameldowaliśmy się coś koło 22:30, ciepła woda w wannie i spać.
Pomimo pogody ktora dawała się we znaki wrażenia jak najbardziej pozytywne, i na pewno zostaną w pamieci.
Fotki jeszcze schną w aparacie jutro postaram się wrzucić.
Oto obiecane fotki:
kilometrowo to myslę ze wyszło cos pod 900 km, Spider musiałby dotrzeć do danych z gps-u
Generalnie wyjechaliśmy niewiele po 5 rano, do granicy w Barwinku dobrenliśmy suchą stopą chociaż po drodze było dość zimno, tankowanie na granicy, ciepły żurek i dalej w drogę. Słowacja mineła dość szybko, po drodze przerwa na kawę, palenie i dalej w drogę, granica z Węgrami niezauważalna, przejechaliśmy spokjnie potem dalej w stronę Satu Mare. Na słowacji już zaczeło padać, miejscami nawet dość mocno, ale co to dla vulcanów, dzielnie chociaz ostrożnie do przodu i jakoś poszło. Na granicy rumuńskiej kontrola dokumentów, potem podjechaliśmy kawałek do tablicy widocznej na zdjęciu, tam obowiązkowe fotki i po krótkiej naradzie ( przeważającym głosie żony pomimo ze była w mniejszości ) decyzja o powrocie. Na węgrzech jeszcze odezwały się nasze zółądki domagając się czegoś do trawienia, wiec obserwując tablice informacyjne szukaliśmy jakiejśc gospody przy drodze, i faktycznie , info ze za 2 km coś jest, zwolnieliśmy, rozglądamy się z prawej na lewą rpzejechało się już spory kawałek i miejsca do żarcia ani widu ani słychu, ale w końcu udało się zatrzymać i posilić. Przed Tokajem jeszcze postuj na stacji benzynowej, ciepła kawa, małe zakupy i dalej w drogę. Przed granicą mijała nas grupka moto, wszyscy ładnie odziani w kombinezony a my w skórach ciezszych już chyba od samych vulcanów mineliśmy jednak bez strat granicę, postój na Słowacji w Stropkowie , tam tez miało miejsce zdarzenie wpsomniane przez Spidera o ocieplaniu się rumem żpna jednak stwierdziła po fakcie ze niewiele rozgrzewał, mzoe był za mokry heheheh, na mnie tez nie podziałał, moze dlatego ze pociągnałem tylko łyka , ruszyliśmy dalej, po polskiej stronie tankowanie i dalej do rzeszowa. Mieliśmy okazję przejeżdżac przez rzeczkę płynąca drogą, przelewała się przez jezdnię, policjant ostrzegł nas zebyśmy jechali środkiem i na własne ryzko, ale udało się bez strat minąc przeszkodę i cało wrócić do domu. My zameldowaliśmy się coś koło 22:30, ciepła woda w wannie i spać.
Pomimo pogody ktora dawała się we znaki wrażenia jak najbardziej pozytywne, i na pewno zostaną w pamieci.
Fotki jeszcze schną w aparacie jutro postaram się wrzucić.
Oto obiecane fotki:
Ostatnio zmieniony sob cze 05, 2010 przez oktogon, łącznie zmieniany 1 raz.
_____ VROC 31527 _____
- Spider
- Posty: 219
- Rejestracja: pn kwie 26, 2010
- Miejscowość: Podkarpacie
- Motocykl: VN 1600 Nomad
- VROC: 32254
Panowie to nie sztuka mieć kondona i przywieźć go mokrego sztuką jest to że masz kondona jesteś mokry i przywozisz go suchego :P ciuchy też czasem trzeba wyprać .
Co do kilometrów nakręciliśmy 894 km , w tym ok. 650 w deszczu .
Pocieszające jest to że spodnie i kurtka już wyschły (bo wreszcie dziś było słonko) a buty pomału dochodzą do siebie .
Co do kilometrów nakręciliśmy 894 km , w tym ok. 650 w deszczu .
Pocieszające jest to że spodnie i kurtka już wyschły (bo wreszcie dziś było słonko) a buty pomału dochodzą do siebie .
- Ryffka
- Posty: 1398
- Rejestracja: pn kwie 19, 2010
- Miejscowość: Wrocław
- Motocykl: był VN2000 Soul Red, GTR 1400
- VROC: 24863
Bardzo fajna i ciekawa wyprawa Szkoda, że nie udało sie wbić dalej w karpaty bo tam traski i widoki naprawdę super http://pl.wikipedia.org/wiki/Szosa_Transfogaraska
Kto jest online
Jest 57 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 57 gości
Najwięcej użytkowników (383) było online sob wrz 28, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości
Najwięcej użytkowników (383) było online sob wrz 28, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości