Vulcaneria a reszta swiata
Vulcaneria a reszta swiata
Witam
To prawda nieco zbladzilem gdyz najpierw zainteresowalem sie wlasnie tym klubem a potem znalazlem blizej mojego mijsca zamieszkania klubik. (Łódźi okolice)
Miesiac spedzony w tym klubie dal mi do myslenia, tzn
1. Wszystkie kluby tu boja sie klubu.
Wlasciwie to oco w tym wszystkim chodzi myslalem jeszcze za czasow posiadania skutera i bedac wowczas w klubie skuterowym, ze grupy te raczej zrzeszaja fanow motocykli a nie fanow bijatyk i rzadzenia. Jak jest tu w Vulcaneri czy tu rowniez wszyscy daza do tego samego.... Moze mi ktos wyjasnic na czym to wszystko polega?
Jestem zwyklym gosciem, pracuje, mam rodzine.
pozdrawiam
To prawda nieco zbladzilem gdyz najpierw zainteresowalem sie wlasnie tym klubem a potem znalazlem blizej mojego mijsca zamieszkania klubik. (Łódźi okolice)
Miesiac spedzony w tym klubie dal mi do myslenia, tzn
1. Wszystkie kluby tu boja sie klubu.
Wlasciwie to oco w tym wszystkim chodzi myslalem jeszcze za czasow posiadania skutera i bedac wowczas w klubie skuterowym, ze grupy te raczej zrzeszaja fanow motocykli a nie fanow bijatyk i rzadzenia. Jak jest tu w Vulcaneri czy tu rowniez wszyscy daza do tego samego.... Moze mi ktos wyjasnic na czym to wszystko polega?
Jestem zwyklym gosciem, pracuje, mam rodzine.
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez ravw, łącznie zmieniany 1 raz.
- fitter
- Posty: 3035
- Rejestracja: pn lut 14, 2011
- Miejscowość: Szczecin
- Motocykl: VN900LT '10
- VROC: 33352
Widać narozrabialiravw pisze:Wszystkie kluby tu boja sie klubu
A tak na serio - co to znaczy, że się boją? Z tego co wiem, to jedną z zasad sceny motocyklowej jest zasada wzajemnego szacunku. Jeśli ja szanuję Ciebie i Twoje barwy (Klub) to Ty obdarzasz mnie i mój Klub tym samym. Jednym słowem "jak Kuba bogu tak bóg Fidelowi Castro"...
A o co w tym wszystkim chodzi? Poszukaj w sieci - jest kilka ciekawych artykułów na temat klubów motocyklowych i zasad nimi rządzących - i nie ma to wiele wspólnego z "SoA", może poza braterstwem i honorem.
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez fitter, łącznie zmieniany 1 raz.
Życie nie powinno być podróżą do grobu, której celem jest dowiezienie atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć narąbany w trzy dupy, krzycząc: "ALE TO BYŁA JAZDA!"
powitanie
Witam
Rozumiem aluzje aczkolwiek musze was zadziwic juz bylem w powitalni i nawet fotki zdaje sie ze swojego vn900 umiescilem ta zasade zglebilem juz na samym poczatku
http://www.vulcaneria.pl/viewtopic.php?t=3089
Wiecie troszke sie boje bo jak posluchalem tych co mowia ze ma rozpizyc tez vulcanerie to az mnie zmrozilo ja jestem czlowiekiem pokoju, mialem nadzieje ja fajna jazde z fajnymi ludzmi dla ktorych hobby zwane motocykl to nadal wspaniale hobby a nie pretekst do tego zeby sobie powalczyc.
Mam nadzieje ze tu to znajde.
Rozumiem aluzje aczkolwiek musze was zadziwic juz bylem w powitalni i nawet fotki zdaje sie ze swojego vn900 umiescilem ta zasade zglebilem juz na samym poczatku
http://www.vulcaneria.pl/viewtopic.php?t=3089
Wiecie troszke sie boje bo jak posluchalem tych co mowia ze ma rozpizyc tez vulcanerie to az mnie zmrozilo ja jestem czlowiekiem pokoju, mialem nadzieje ja fajna jazde z fajnymi ludzmi dla ktorych hobby zwane motocykl to nadal wspaniale hobby a nie pretekst do tego zeby sobie powalczyc.
Mam nadzieje ze tu to znajde.
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez ravw, łącznie zmieniany 1 raz.
Po pierwsze co to za kluby? Oficjalne, mające przyznane swoje barwy, zrzeszone w Kongresie lub przez niego uznawane? Czy wolne samozwańcze grupki które naszyły sobie cokolwiek i mienią się klubem? Różnica jest istotna ale o tym niżej.
U postaw istnienia każdego klubu motocyklowego leży przede wszystkim braterstwo, przyjaźń, szacunek, wspólne jeżdżenie, dzielenie pasji jaką są motocykle. Oprócz tego na przestrzeni wielu lat tworzenia się ruchu motocyklowego powstała pewna niepisana ale wyraźnie przestrzegana i kultywowana tradycja, pewne przyjęte obyczaje, zasady postępowania. Pierwszą i naczelną jest wzajemny szacunek i poszanowanie barw. Klubowicze są bardzo przywiązani do swoich barw i darzą je wielkim szacunkiem. Dlaczego? Bo nie jest łatwo je zdobyć (zwłaszcza w Klubach MC). Do klubu motocyklowego nie można od tak wejść jak do sklepu. Klub jest jak rodzina. Żeby uzyskać barwy klubowe trzeba zapracować na zaufanie klubowej braci. Będąc członkiem klubu mam pewność że jeżeli będę potrzebował pomocy to inni klubowicze mi pomogą, i odwrotnie. Możemy na sobie polegać. W relacjach pomiędzy członkami różnych klubów jest zwykle podobnie - darzymy się wzajemnym szacunkiem, jeżeli jest taka potrzeba pomagamy sobie. Spotykając na ulicy członka innego klubu odnoszą się do niego z szacunkiem i wiem ze mogę liczyć na to samo.
Stąd właśnie bierze się to że kluby bardzo krytycznie patrzą na samozwańcze grupki które kupią sobie naszywki i tyle. Nie wiadomo kto to, czy można im zaufać, nie wykazali się koleżeństwem, szacunkiem w stosunku do innych, nie zapracowali na szacunek. Oczywiście nie oznacza to że z automatu dostają wpier. Na początku przedstawiciele oficjalnych Klubów starają się z nimi spotkać, pogadać, wytłumaczyć co i jak. Proponują wprowadzenie do świata klubowego i pomoc. I w 99% przypadków to się sprawdza i skutkuje fajna atmosferą, nowymi znajomościami i dobrą zabawą. Jeżeli zaś w zamian usłyszą spier*** to maja prawo się wkurzyć - w końcu nikt nie lubi być obrażany.
Oczywiście w każdej grupie ludzi, w tym również w klubach, mogą zdarzyć się mniej sympatycznie usposobieni osobnicy, ale z mojego doświadczenia wynika że to sporadyczne wyjątki. W większości przypadkow sa to normalni, otwarci, sympatyczni ludzie czerpiący radość z dzielenia wspólnej pasji.
Nie wiem z czego wynika fakt, że jak to ująłeś inne kluby boja się. Może niepotrzebnie? Bez dokładnego poznania sytuacji nie można oceniać.
A co do rozpirzania to kto tak mówi? Ludzie z klubu (w co trochę wątpię) czy osoby niewtajemniczone? Vulcaneria ma juz prawie 2 lata i nie spotkalismy sie jeszcze z agresją pod naszym adresem, a wręcz przeciwnie
Jeżeli chodzi o nasz Klub to najlepszym sposobem na poznanie nas będzie udzielanie się na forum i spotkania z nami. Zobaczysz że nie gryziemy
Jeśli w przyszłości chciałbyś do nas dołączyć jako członek Klubu pozwól nam Cię poznać. Póki co na forum, a jak zacznie się sezon to również na wspólnych przejażdżkach i imprezach.
Jeśli chodzi o kolejność "stopni wtajemniczenia" to jest tak:
hangaround
prospect
member
Ale nawet jeżeli nie jesteś klubowiczem i tak możesz liczyć na naszą pomoc i dobrą zabawę w naszym towarzystwie
U postaw istnienia każdego klubu motocyklowego leży przede wszystkim braterstwo, przyjaźń, szacunek, wspólne jeżdżenie, dzielenie pasji jaką są motocykle. Oprócz tego na przestrzeni wielu lat tworzenia się ruchu motocyklowego powstała pewna niepisana ale wyraźnie przestrzegana i kultywowana tradycja, pewne przyjęte obyczaje, zasady postępowania. Pierwszą i naczelną jest wzajemny szacunek i poszanowanie barw. Klubowicze są bardzo przywiązani do swoich barw i darzą je wielkim szacunkiem. Dlaczego? Bo nie jest łatwo je zdobyć (zwłaszcza w Klubach MC). Do klubu motocyklowego nie można od tak wejść jak do sklepu. Klub jest jak rodzina. Żeby uzyskać barwy klubowe trzeba zapracować na zaufanie klubowej braci. Będąc członkiem klubu mam pewność że jeżeli będę potrzebował pomocy to inni klubowicze mi pomogą, i odwrotnie. Możemy na sobie polegać. W relacjach pomiędzy członkami różnych klubów jest zwykle podobnie - darzymy się wzajemnym szacunkiem, jeżeli jest taka potrzeba pomagamy sobie. Spotykając na ulicy członka innego klubu odnoszą się do niego z szacunkiem i wiem ze mogę liczyć na to samo.
Stąd właśnie bierze się to że kluby bardzo krytycznie patrzą na samozwańcze grupki które kupią sobie naszywki i tyle. Nie wiadomo kto to, czy można im zaufać, nie wykazali się koleżeństwem, szacunkiem w stosunku do innych, nie zapracowali na szacunek. Oczywiście nie oznacza to że z automatu dostają wpier. Na początku przedstawiciele oficjalnych Klubów starają się z nimi spotkać, pogadać, wytłumaczyć co i jak. Proponują wprowadzenie do świata klubowego i pomoc. I w 99% przypadków to się sprawdza i skutkuje fajna atmosferą, nowymi znajomościami i dobrą zabawą. Jeżeli zaś w zamian usłyszą spier*** to maja prawo się wkurzyć - w końcu nikt nie lubi być obrażany.
Oczywiście w każdej grupie ludzi, w tym również w klubach, mogą zdarzyć się mniej sympatycznie usposobieni osobnicy, ale z mojego doświadczenia wynika że to sporadyczne wyjątki. W większości przypadkow sa to normalni, otwarci, sympatyczni ludzie czerpiący radość z dzielenia wspólnej pasji.
Nie wiem z czego wynika fakt, że jak to ująłeś inne kluby boja się. Może niepotrzebnie? Bez dokładnego poznania sytuacji nie można oceniać.
A co do rozpirzania to kto tak mówi? Ludzie z klubu (w co trochę wątpię) czy osoby niewtajemniczone? Vulcaneria ma juz prawie 2 lata i nie spotkalismy sie jeszcze z agresją pod naszym adresem, a wręcz przeciwnie
Jeżeli chodzi o nasz Klub to najlepszym sposobem na poznanie nas będzie udzielanie się na forum i spotkania z nami. Zobaczysz że nie gryziemy
To tak jak myravw pisze:Jestem zwyklym gosciem, pracuje, mam rodzine.
Jeśli w przyszłości chciałbyś do nas dołączyć jako członek Klubu pozwól nam Cię poznać. Póki co na forum, a jak zacznie się sezon to również na wspólnych przejażdżkach i imprezach.
Jeśli chodzi o kolejność "stopni wtajemniczenia" to jest tak:
hangaround
prospect
member
Ale nawet jeżeli nie jesteś klubowiczem i tak możesz liczyć na naszą pomoc i dobrą zabawę w naszym towarzystwie
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez Rudy, łącznie zmieniany 1 raz.
Mechanika - to takie większe klocki Lego
----------
III
----------
III
-
- Posty: 401
- Rejestracja: ndz lip 25, 2010
- Miejscowość: Słupca
- Motocykl: Kawasaki VN800 Classic 97r
- VROC: 0
Popieram wcześniejsze wypowiedzi. Najpierw trzeba poznać ludzi dopiero o nich mówić. W mojej okolicy jest klub (od ok 2lat) i inne kluby z związku czy jak to się nazywa P(od ok 7lat). Jak pojawił się klub dużo ludzi twierdziło że oni szukają tylko zaczepki żeby wszczynać awantury itp. Znam większość ludzi z lokalnego oddziału i uważam że są bardzo spoko. I nie zauważyłem tez zaczepek czy innych zdarzeń tego rodzaju. Po prostu trzeba poznać ludzi a nie od razu o nich źle mówić. Ravw na tym forum panuje super atmosfera, możesz liczyć na pomoc pod każdym względem Sam często potrzebuję pomocy i zawsze mogę liczyć na pomysły forumowiczów. Dzięki
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez Wróbelek, łącznie zmieniany 1 raz.
- fitter
- Posty: 3035
- Rejestracja: pn lut 14, 2011
- Miejscowość: Szczecin
- Motocykl: VN900LT '10
- VROC: 33352
No to jak zamierzasz tu długo zabawić to jedna drobna, choć trochę uszczypliwa, prośba - pisz nazwy klubów z dużej litery. To też wyraz szacunku
Życie nie powinno być podróżą do grobu, której celem jest dowiezienie atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć narąbany w trzy dupy, krzycząc: "ALE TO BYŁA JAZDA!"
... temat mnie zaciekawił, więc zacząłem drążyć i chyba nie jest tak sielankowo jak pisze Rudy, trochę inny obraz rysuje się po przeczytaniu tego wątku: http://www.klubymotocyklowe.pl/index.ph ... &Itemid=27
pzdr.
pzdr.
Kolego, z klubami sprawa nie jest prosta. Mimo "jednolitych" zasad narzuconych przez Kongres każdy klub zachowuje się inaczej. Dlatego najlepiej jest włączyć się w życie forum, zloty, wspólne wypady i dopiero podjąć decyzję czy taki klub Cię interesuje. A jednocześnie klub da Ci info czy Cię akceptuje. Miła atmosfera na forum to nie wszystko. Na ogół ma nie wiele wspólnego z tym co dzieje się w klubie.
Jeżeli lubisz wolność i kochasz motocykle zawsze możesz pozostać "wolnym strzelcem" bez barw na kamizelce. I pamiętaj, że wtedy również możesz liczyć na wsparcie innych motocyklistów. I to większe wsparcie niż w przypadku posiadania "czegokolwiek" na plecach.
Jeżeli lubisz wolność i kochasz motocykle zawsze możesz pozostać "wolnym strzelcem" bez barw na kamizelce. I pamiętaj, że wtedy również możesz liczyć na wsparcie innych motocyklistów. I to większe wsparcie niż w przypadku posiadania "czegokolwiek" na plecach.
A mnie się wydaje , że problem mają ci wszyscy userzy , którzy chcą górować (po co? na co?) nad innymi , a sczególnie jak mają jakieś tam "wyróżniki"(czyt.barwy) , bo uważają , że to co oni reprezentują , jest jedynie właściwe i słuszne , a wszyscy "inni" muszą się podporządkować - bo my tak chcemy!!! , a gdzie tolerancja i poszanowanie wzajemne (nie to nie pisane dla "barw" , ale dla człowieka) dla koloru skóry - miejsca na ziemi skąd się wywodzę - przekonań - wierzeń - kultury - zwyczajów itd. itp.ravw pisze:heh tak naprawde problem maja te kluby-grupy zarejestrowane badz nie ale z P zwiazane.
Moim zdaniem - wszelkie barwy , obszywki z przodu czy z tyłu są ważne i powinny być ważne , ale wewnętrznie , dla tych co je noszą - we własnym gronie i dla nich tylko wiadome co one znaczą i reprezentują - na zewnątrz czyli egzystując w normalnym społeczeństwie - powinni być normalnymi ludzmi , jak reszta motocyklistow i jeżeli czuli by taką potrzebę , podzielenia się z innymi swoimi zapatrywaniami na życie motocyklisty i przybliżenia swojej grupy całej reszcie , to O-key - warunek - ta "reszta" musi chcieć ich wysłuchać i z nimi się utożsamiać , ale bez zobowiązań . A sprowadza się to w realiach do tego , że jeżeli mam inne naszywki , to jestem "BE" , a jeszcze nie daj Boże , pochodzę z tąd czy z tamtąd....to jest chore
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez januszek, łącznie zmieniany 1 raz.
Heh w takimi razie Vulcaneria podoba mi sie ze wzgledu na to iz jest jednolita i korzysta z maszyn o nazwie Vulcan. Zawsze to milej jechac w grupie na maszynach typu cruiser niz w grupie gdzie jada suszarki aczkolwiek ludzie fajni sa i tu i tu i w koncu konczy sie to tak ze wszyscy bez wzgledu na to czym jezdza i jak jezdza spotykaja sie wspolnie zeby naloic sie i pobawic
rozumiem, że masz na myśli Szlifierki :-)ravw pisze:w grupie gdzie jada suszarki
W obecnej formie i obostrzeniach, które nakłada Kongres na kluby, cała ta "zabawa" wydaje się być groteską. Skoro np.
a Vulcaneria jest klubem kongresowym to pojęcie tolerancji jest Jej obce.Na imprezach i zlotach organizowanych przez kluby kongresowe nie mają prawa pojawiać się kluby (w barwach), które są przez Kongres nieakceptowane.
Nikogo nie obrarzając - pewne obostrzenia i warunki stawiane przez Kongres , przypominają mi muzułmański dzihad (czy jak to tam się pisze) czyli świętą wojnę - ze wszystkimi "niewiernymi" (czyt. w innych barwach) i niby głoszą sympatię dla wszystkich motocyklistów , ale - "Allach jest wielki", bo współczesne interpretowanie koranu przez rządzących w świecie muzułmańskim jest wypaczone i bardzo daleko odbiegające od tego co rzeczywiście przekazuje i nakazuje wiernym wyznawcom - tak i tutaj tzn. idea powstania Kongresu była zupełnie inna - miała zcalać - jednoczyć we wspólnej ideii Kluby Motocyklowe , a co się dzieje - podziały na równych - równiejszych - i tych poza marginesem , bo nigdzie nie należą . Kilkadziesiąt lat temu , jak zaczynałem przygodę z motocyklem nie obawiałem się nigdzie pojechać - sam czy z dziewczyną - na MZ czy CZ , WSK czy KOBUZIE - byłem Userem , a dzisiaj naprawdę biorę z żoną pod uwagę bardzo poważnie , potencjalne "towarzystwo" jakie możemy spotkać na tym czy tamtym zlocie motocyklowym i niejednokrotnie zdarzało się , że po kilku - kilkunastu minutach od zawitania na imprezę , siadaliśmy na motor i szukaliśmy jednak ustronnych miejsc i mało uczęszczanych szlaków , aby nie spotykać pseudo klubowiczów.
Na zlotach Vulkanerii byłem trzy razy - 2 Fijałkowa i Chorzów - co prawda w Fijałkowie zabawiłem tylko po kilka godzin , ale nie odczułem nic odstręczającego od spędzania wspólnie ze wszystkimi czasu na imprezie ( a zaznaczę , że nie byłem wtedy nawet na Forum) - jest coś specyficznego w ludziach jeżdzących na Vulkanach , a może to właśnie to , że Vukaneria , ale patrzymy przychylnym okiem na wszystkich moto-zakręconych
I niech tak zostanie
Niedawno Trufel pytał o ewentualne uczestnictwo brata na innym moto w przyszłym zlocie Vulkanerii i dostał odpowiedz - powiedziałbym troszkę "wymijającą" , ale w sumie "zielone światło" - nie obyło się przy okazji , bez małej reprymendy , że to jednak powinny być Vulkany i żeby nie było zbyt dużo nadużyć w tej kwestii , ale wszystko w miarę rozzsądnie
i bez drastycznych i nie podlegających dyskusji stwierdzeń.... i o to chodzi Przyjaciele - tak trzymać
Na zlotach Vulkanerii byłem trzy razy - 2 Fijałkowa i Chorzów - co prawda w Fijałkowie zabawiłem tylko po kilka godzin , ale nie odczułem nic odstręczającego od spędzania wspólnie ze wszystkimi czasu na imprezie ( a zaznaczę , że nie byłem wtedy nawet na Forum) - jest coś specyficznego w ludziach jeżdzących na Vulkanach , a może to właśnie to , że Vukaneria , ale patrzymy przychylnym okiem na wszystkich moto-zakręconych
I niech tak zostanie
Niedawno Trufel pytał o ewentualne uczestnictwo brata na innym moto w przyszłym zlocie Vulkanerii i dostał odpowiedz - powiedziałbym troszkę "wymijającą" , ale w sumie "zielone światło" - nie obyło się przy okazji , bez małej reprymendy , że to jednak powinny być Vulkany i żeby nie było zbyt dużo nadużyć w tej kwestii , ale wszystko w miarę rozzsądnie
i bez drastycznych i nie podlegających dyskusji stwierdzeń.... i o to chodzi Przyjaciele - tak trzymać
Z P sytuacja jest faktycznie skomplikowana.Żeby ją rozjasnić na początek trzeba troche historii.
Ruch motocyklowy na ziemiach polskich rozwijał sie odkąd pojawiły się pierwsze motocykle. Po odzyskaniu niepodległości zaczął nabierać kształtu. Jak grzyby po deszczy zaczęły wyrastać samozwańcze kluby, koła, zrzeszenia itp. Powstała potrzeba ogarnięcia tego, nadania pewnych ram i tak narodził się protoplasta dzisiejszego PRMu. Był on jednak nastawiony wyłącznie na sport. Wszystkie kluby i koła związane z ówczesnym PRMem były to organizacje sportowe (tak jak kluby piłkarskie itp). Zaczęło się to rozwijać, przybywać działaczy, powstały struktury organizacji ze statutem władzami, wyborami itp. Sporty motocyklowe pod egidą ówczesnego PRMu miały się dobrze - to były te dobre czasy PRMu. Równolegle powstawały pewne małe grupki fanów "turystyki" motocyklowej ale nie miały większej szansy zaistnienia i przebicia do szerszej publiczności.
Potem przyszła wojna i ruch motocyklowy praktycznie umarł.
Odrodził się w PRLu, ale P jako organizacja typu związek sportowy (jak PZPN i inne związki) został zdominowany przez jedynie słusznych ludzi z jedynie słusznej partii. Różne były jego koleje (przez jakis czas był nawet wcielony do PZMotu), ale czasy świetności przeminęły. Różni "dobrzy" działacze próbowali robić coś pozytywnego w ramach jego struktur ale wszystko za ryj trzymała partia i upartyjnieni działacze na kierowicznych stołkach.
I w tamtych czasach za głebokiej komuny dla kontrastu zaczął rodzić się na nowo niezależny od władzy ruch motocyklowy. Zaczęły powstawać pierwsze "wolne" kluby nastawione bardziej na dzielenie pasji i turystystykę motocyklową (współne jeżdżenie). Ze względu na warunki jakie wówczas panowały (permanentna inwigilacja każdej grupy ludzi) nadrzędną wartością stało się dla nich wzajemne zaufanie, braterstwo, szacunek, na które każdy "nowy" musiał zapracować (i się nimi wykazać). Później już w wolnej Polsce te kluby zaczęły sie dynamicznie rozwijać i powstała potrzeba ogarnięcia tematu. Wówczas największe i najbardziej liczące się kluby postanowiły usiąść razem, pogadać i wypracować pewne wspólne zasady. I tak w skrócie powstał Kongres - jako porozumienie niezależnych i wolnych klubów motocyklowych.
A P, cóż, po zmianie ustroju mocno ucierpiał gdy dopadła go gospodarka wolnorynkowa. Skończyły sie państwowe pieniądze i zaczęło funkcjonowanie ze składek członkowskich.
I tu uwidacznia się pierwszy kontrast i różnica między Kongresem i P:
- Kluby Kongresowe działaja jako "wolne", często niesformalizowane grupy ludzi, połączonych braterstwem i zaufaniem, posiadające swoje tradycje, zasady, reguły postepowania, pewne "rytuały", gdzie aby się dostać trzeba zasłużyć.
"Kluby" P funkcjonuja w wększości jako sformalizowane (stowarzyszenia, kluby i koła sportowe etc) organizacje gdzie wystarczy się zapisać, opłacic składki i już się jest "klubowiczem".
Stąd własnie biora się tarcia mięzy Kongresem i P, ponieważ są to dwie kompletnie różne wizje motocyklizmu.
Kongres podejmował juz próby porozumienia się z P i wypracowania zasad wzajemnego szacunku ale niestety pomimo wspólnych spotkań i ustaleń nie działa to jak powinno.
P jako związek z cała skostniałą strukturą działaczy (jak PZPN) demonizuje kluby Kongresowe i traktuje jak szukającą awantury bandę wandali - bo nie jesteśmy tak sformalizowani jak oni, i nie uznaje naszych zasad przydzielania barw (że trzeba na nie zasłuzyć).
Kluby kongresowe z kolei nie akceptują zachowania P w zakresie swobodnego przyjmowania członków (płacisz-jesteś) i tym bardziej szafowania barwami (płacisz-masz).
Po jednej i po drugiej stronie mozna znaleźć osoby radykalne w swoich poglądach, przez co czasem dochodzilo do konfliktów. Zwykle jednak kończyło sie na słowach, a sporadyczne przypadki uzycia przemocy były raczej wynikiem nadmiernego spozycia alkoholu podczas jakiejś imprezy - co zresztą częsciej zdarza się wśród niezrzeszonych motocyklistów.
Niemniej jednak to Kongres był inicjatorem "pokojowych negocjacji".
Osobnym tematem jest W
W zostało załozone przez kilka klubów które w dupie miały P, wypięły się na Kongres, olały ciepłym moczem całą tradycję ruchu motocyklowego "bo nikt nie będzie im niczego narzucał". Nie rozumieli o co chodzi w kwestii klubów, ale też nie chcieli zrozumieć. Ale barwy oczywiście zrobili sobie takie jak w klubach kongresowych (logo + górny i dolny rocker) lub P (kształt tarczy), przez co na własne życzenie się narazili. Kongres próbował tłumaczyć, ale nie skutkowało - i w końcu doszło do paru nieprzyjemnych sytuacji, kiedy komus z W zdjęto barwy. Oczywiście W się obraził, ogłosił akcje stop przemocy i jeszcze bardziej odżegnał się od Kongresu.
A powinno się raczej powiedzieć STOP ZŁODZIEJSTWU. Bo z barwami i zasadami współzycia przyjętymi w ruchu motocyklowym (zarówno w Kongresie jaki i P) jest trochę jak z prawem autorskim. Nikt kto długo nad czymś pracował i z wielkim trudem stworzył nie lubi jak ktoś inny to bezczelnie kradnie i wykorzystuje jako własne mając jednocześnie w dupie autora.
Jazzi,
Krótko jesteś na naszym forum więc pewnie nie miałes jeszcze okazji przekonac się jak tu dokładnie jest. Zapewniam Cie że w naszym towarzystwie jest równie fajnie jak na forum. Zapraszam na nasze wypady, zloty, imprezy a sie przekonasz
Co do bycia wolnym strzelcem - co kto lubi. Nie wiem natomiast co masz na mysli mówić że mająć puste plecy możesz liczyc na większe wsparcie? Sugerujesz że wolny strzelec pomoże tylko wolnemu strzelcowi a jak zobaczy klubowicza w potrzebie to mu nie pomoze bo to jakis klubowicz? Dla mnie spotkany na ulicy motocyklista jest najpierw motocyklistą a dopiero potem klubowiczem lub wolnym strzelcem.
Ruch motocyklowy na ziemiach polskich rozwijał sie odkąd pojawiły się pierwsze motocykle. Po odzyskaniu niepodległości zaczął nabierać kształtu. Jak grzyby po deszczy zaczęły wyrastać samozwańcze kluby, koła, zrzeszenia itp. Powstała potrzeba ogarnięcia tego, nadania pewnych ram i tak narodził się protoplasta dzisiejszego PRMu. Był on jednak nastawiony wyłącznie na sport. Wszystkie kluby i koła związane z ówczesnym PRMem były to organizacje sportowe (tak jak kluby piłkarskie itp). Zaczęło się to rozwijać, przybywać działaczy, powstały struktury organizacji ze statutem władzami, wyborami itp. Sporty motocyklowe pod egidą ówczesnego PRMu miały się dobrze - to były te dobre czasy PRMu. Równolegle powstawały pewne małe grupki fanów "turystyki" motocyklowej ale nie miały większej szansy zaistnienia i przebicia do szerszej publiczności.
Potem przyszła wojna i ruch motocyklowy praktycznie umarł.
Odrodził się w PRLu, ale P jako organizacja typu związek sportowy (jak PZPN i inne związki) został zdominowany przez jedynie słusznych ludzi z jedynie słusznej partii. Różne były jego koleje (przez jakis czas był nawet wcielony do PZMotu), ale czasy świetności przeminęły. Różni "dobrzy" działacze próbowali robić coś pozytywnego w ramach jego struktur ale wszystko za ryj trzymała partia i upartyjnieni działacze na kierowicznych stołkach.
I w tamtych czasach za głebokiej komuny dla kontrastu zaczął rodzić się na nowo niezależny od władzy ruch motocyklowy. Zaczęły powstawać pierwsze "wolne" kluby nastawione bardziej na dzielenie pasji i turystystykę motocyklową (współne jeżdżenie). Ze względu na warunki jakie wówczas panowały (permanentna inwigilacja każdej grupy ludzi) nadrzędną wartością stało się dla nich wzajemne zaufanie, braterstwo, szacunek, na które każdy "nowy" musiał zapracować (i się nimi wykazać). Później już w wolnej Polsce te kluby zaczęły sie dynamicznie rozwijać i powstała potrzeba ogarnięcia tematu. Wówczas największe i najbardziej liczące się kluby postanowiły usiąść razem, pogadać i wypracować pewne wspólne zasady. I tak w skrócie powstał Kongres - jako porozumienie niezależnych i wolnych klubów motocyklowych.
A P, cóż, po zmianie ustroju mocno ucierpiał gdy dopadła go gospodarka wolnorynkowa. Skończyły sie państwowe pieniądze i zaczęło funkcjonowanie ze składek członkowskich.
I tu uwidacznia się pierwszy kontrast i różnica między Kongresem i P:
- Kluby Kongresowe działaja jako "wolne", często niesformalizowane grupy ludzi, połączonych braterstwem i zaufaniem, posiadające swoje tradycje, zasady, reguły postepowania, pewne "rytuały", gdzie aby się dostać trzeba zasłużyć.
"Kluby" P funkcjonuja w wększości jako sformalizowane (stowarzyszenia, kluby i koła sportowe etc) organizacje gdzie wystarczy się zapisać, opłacic składki i już się jest "klubowiczem".
Stąd własnie biora się tarcia mięzy Kongresem i P, ponieważ są to dwie kompletnie różne wizje motocyklizmu.
Kongres podejmował juz próby porozumienia się z P i wypracowania zasad wzajemnego szacunku ale niestety pomimo wspólnych spotkań i ustaleń nie działa to jak powinno.
P jako związek z cała skostniałą strukturą działaczy (jak PZPN) demonizuje kluby Kongresowe i traktuje jak szukającą awantury bandę wandali - bo nie jesteśmy tak sformalizowani jak oni, i nie uznaje naszych zasad przydzielania barw (że trzeba na nie zasłuzyć).
Kluby kongresowe z kolei nie akceptują zachowania P w zakresie swobodnego przyjmowania członków (płacisz-jesteś) i tym bardziej szafowania barwami (płacisz-masz).
Po jednej i po drugiej stronie mozna znaleźć osoby radykalne w swoich poglądach, przez co czasem dochodzilo do konfliktów. Zwykle jednak kończyło sie na słowach, a sporadyczne przypadki uzycia przemocy były raczej wynikiem nadmiernego spozycia alkoholu podczas jakiejś imprezy - co zresztą częsciej zdarza się wśród niezrzeszonych motocyklistów.
Niemniej jednak to Kongres był inicjatorem "pokojowych negocjacji".
Osobnym tematem jest W
W zostało załozone przez kilka klubów które w dupie miały P, wypięły się na Kongres, olały ciepłym moczem całą tradycję ruchu motocyklowego "bo nikt nie będzie im niczego narzucał". Nie rozumieli o co chodzi w kwestii klubów, ale też nie chcieli zrozumieć. Ale barwy oczywiście zrobili sobie takie jak w klubach kongresowych (logo + górny i dolny rocker) lub P (kształt tarczy), przez co na własne życzenie się narazili. Kongres próbował tłumaczyć, ale nie skutkowało - i w końcu doszło do paru nieprzyjemnych sytuacji, kiedy komus z W zdjęto barwy. Oczywiście W się obraził, ogłosił akcje stop przemocy i jeszcze bardziej odżegnał się od Kongresu.
A powinno się raczej powiedzieć STOP ZŁODZIEJSTWU. Bo z barwami i zasadami współzycia przyjętymi w ruchu motocyklowym (zarówno w Kongresie jaki i P) jest trochę jak z prawem autorskim. Nikt kto długo nad czymś pracował i z wielkim trudem stworzył nie lubi jak ktoś inny to bezczelnie kradnie i wykorzystuje jako własne mając jednocześnie w dupie autora.
Jazzi,
Krótko jesteś na naszym forum więc pewnie nie miałes jeszcze okazji przekonac się jak tu dokładnie jest. Zapewniam Cie że w naszym towarzystwie jest równie fajnie jak na forum. Zapraszam na nasze wypady, zloty, imprezy a sie przekonasz
Co do bycia wolnym strzelcem - co kto lubi. Nie wiem natomiast co masz na mysli mówić że mająć puste plecy możesz liczyc na większe wsparcie? Sugerujesz że wolny strzelec pomoże tylko wolnemu strzelcowi a jak zobaczy klubowicza w potrzebie to mu nie pomoze bo to jakis klubowicz? Dla mnie spotkany na ulicy motocyklista jest najpierw motocyklistą a dopiero potem klubowiczem lub wolnym strzelcem.
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez Rudy, łącznie zmieniany 1 raz.
Mechanika - to takie większe klocki Lego
----------
III
----------
III
- fitter
- Posty: 3035
- Rejestracja: pn lut 14, 2011
- Miejscowość: Szczecin
- Motocykl: VN900LT '10
- VROC: 33352
Może warto dodać jeszcze jedna rzecz - kluby zrzeszone w Kongresie są z zasady "monogamiczne" - męskie albo żeńskie, P dopuszcza "mieszankę płci". Zasada ta ma dość długą tradycję, narodziła się gdy pierwsze powstałe na świecie kluby walczyły o strefy wpływów - ale to długa historia i na inna bajkę. Zresztą jak samo powstanie klubów...
A dla zainteresowanych historią seria artykułów o narodzinach polskiego motocyklizmu napisana z pozycji PRM:
cz. 1
cz. 2
cz. 3
cz. 4
A tutaj znalazłem ciekawą pracę magisterska dotyczącą ruchu motocyklowego. Szczególnie polecam rozdział Geneza motocyklizmu jako zjawiska społecznego– opis chronologiczny - wiele wyjaśnia na temat powstania 1% (zlot w Hollister), terminu "Outlaws" itp.
Proponuję poczytać przed dalszą dyskusją.
A dla zainteresowanych historią seria artykułów o narodzinach polskiego motocyklizmu napisana z pozycji PRM:
cz. 1
cz. 2
cz. 3
cz. 4
A tutaj znalazłem ciekawą pracę magisterska dotyczącą ruchu motocyklowego. Szczególnie polecam rozdział Geneza motocyklizmu jako zjawiska społecznego– opis chronologiczny - wiele wyjaśnia na temat powstania 1% (zlot w Hollister), terminu "Outlaws" itp.
Proponuję poczytać przed dalszą dyskusją.
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2012 przez fitter, łącznie zmieniany 3 razy.
Życie nie powinno być podróżą do grobu, której celem jest dowiezienie atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć narąbany w trzy dupy, krzycząc: "ALE TO BYŁA JAZDA!"
- Zombie
- Posty: 2574
- Rejestracja: pn sty 03, 2011
- Miejscowość: M-a
- Motocykl: VN 1700 Vaquero , Indian Scout
- VROC: 34250
WYLUZUJ chłopie okJAZZI pisze:rozumiem, że masz na myśli Szlifierki :-)ravw pisze:w grupie gdzie jada suszarki
W obecnej formie i obostrzeniach, które nakłada Kongres na kluby, cała ta "zabawa" wydaje się być groteską. Skoro np.a Vulcaneria jest klubem kongresowym to pojęcie tolerancji jest Jej obce.Na imprezach i zlotach organizowanych przez kluby kongresowe nie mają prawa pojawiać się kluby (w barwach), które są przez Kongres nieakceptowane.
Mniejsza o perfekcje, badz po prostu dobry.
www.steelrosesmcsouthside.pl
www.steelrosesmcsouthside.pl
Kto jest online
Jest 64 użytkowników online :: 1 zarejestrowany, 0 ukrytych i 63 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 63 gości
Najwięcej użytkowników (637) było online pt lis 22, 2024
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 63 gości
Dzisiaj urodziny obchodzą
- Amess (53)
- Broda4 (46)
- GregSar (55)
- SzyldziarzCom (51)