
Chciałem obejrzeć swieczkę po wczorajszym porządnym wygrzaniu silnika(350 km na sporych obrotach) wykręciłem patrzę jest OK, wkręcam ledwo poczułem opór na kluczu BACH wyciągam klucz i resztką świeczki normalnie zbladłem, już widziałem pół rozebranego silnika oczyma wyobraźni

Poradziłem sobie przy pomocy obrobionego pod świecę pręta, magnesa w koszulce termokurczliwej i kleju typu kropelka, olera chyba 3 godziny ale się udało...
W międzyczasie zajrzałem do neta na szybko doczytałem że to się zdarza świeczkom NGK(a ich ponoć sporo prawie oryginalnych krąży na rynku).
Uprzedzając pytanie typu " może za mocno dokręciłeś" otóż nie, ani wcześniej ani podczas urwania no nie wiem co mogło być tego przyczyną, drugą świeczkę też odkręciłem i dokręciłem nieco lżej niż zaleca serwisówka.