moto już poddane hibernacji, śpi ślicznie w garażu, i jest w związku z tym, chwila na zadanie pytania, mianowicie dziś podczas ostatniej przejażdżki mało brakowało bym się przeszlifował przez psa, który niespodziewanie wyskoczył z jakiejś wiejskiej zagrody, wiecie jak to jest, brama na całą szerokość i prawie się stało...ja, idiota cholerny, usiłowałem tego psiaka wyminąć, ale basta, powiedziałem sobie koniec, nie ma przepros, zadnej litości i następnym razem nawet mnie powieka nie drgnie...
co sądzi Zakręcona Brać w tym temacie?

