Dzień siódmy - 262 km.
sobota/niedziela – 21/22.04.2018r.
Pogoda świetna.
Plan: Opole – Namysłów – Oleśnica - Trzebnica – Opole.
Trasa przez DW454, potem, DW451, DW340, Wg googla ok 115 km, 2 godziny jazdy
Co prawda można szybciej: przez A4, A8, S5. => 135 km 1,5 godz.
Ale nie o to mi chodziło, żeby drogami szybkiego ruchu się bujać.
Odcinek Oleśnica - Trzebnica. O to właśnie. Pamiętam z jazdy samochodem górki, pagórki i zakręty.
Tam już się zaczynają chyba Wzgórza Trzebnickie czy Wał Trzebnicki – coś takiego tam jest. Poniżej: z lewej strony Trzebnica, z prawej Opole
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/1051/574a9a84ec61fd84med.jpg)
No to jazda!.
Opole – Namysłów. Na początek niedawno oddana obwodnica Czarnowąsów pod Opolem. No i jeden z dłuższych zakrętów (jak dla mnie na razie). I pierwsza próba prawie „zejścia na kolanko”. „Prawie kolanko” no jakiś tam przechył był hurrrraaaa. No i ze trzy ronda na tej obwodnicy, ale już na rondach tez ok. Lewo, prawo, lewo czy jak tam potrzeba, daje radę.
Dalej nuda…. Czyli wachlowanie biegami, tak aby nie zgrzytało. Idzie coraz lepiej ale zdarza się to i owo.
A nawet ….. raz udało mi się zmienić bieg bez sprzęgła, i to tak cichutko i łagodnie, bez zgrzytów, że sam się zdziwiłem.
Namysłów-Oleśnica, tez nuda. Jadę swoim standardowym tempem 60 mph, czasami bujne 70, dociągnąłem nawet do 80 mph. Zasadniczo to mnie wyprzedzają niż ja kogoś. A podobno motocykle to się pojawiają w lusterkach i od razu znikają. Ale to nie ja.
Za Oleśnicą, na DW340, pojawiają się dopiero ciekawe zakręty. Spotkałem tam ze czterech jednośladowców, jechali z naprzeciwka. No nawet szybko, a ja spokojnie, dystyngowanie, mijam te zakręty. Spokojnie „kolanko” w lewo, „kolanko” w prawo, dostojnie bul bul bul przez te wioski. No z tym „kolankiem” to przesada wielka ale …….były „o ho ho przechyły i przechyły”.
Ogólnie interesujące dla mnie pierwsze takie wrażenia. Ale najciekawsze było dopiero przede mną. Zjazd z m. Cerekwica w kier. Trzebnicy.
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/1052/14605320b563e3a8med.jpg)
Lokalni „bikerzy” pewnie znają pewnie ten zjazd i mnie obśmieją, ale dla mnie jak dojeżdżałem to, ho ho …….zakręt znika mi za rogiem, bariery ochronne na krawędzi budzą respekt, no kur….a, jak jechać???
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/1051/69a0aec46ff598c9med.jpg)
Ale spoko, spoko, rozglądam się po nawierzchni, szukam piasku plam etc…Czysto.. Podchodzę do zakrętu z szacunkiem (no poważnie, kogoś może to śmieszyć, mnie wtedy – nie). Biegi zredukowane, stała prędkość, kontrola toru jazdy i nawierzchni. Było ok.
Trochę strachu się pojawiło jak na dolnym zakręcie w prawo zauważyłem, wjeżdżający do góry samochód. W głowie tłum myśli, a jak za szybko jadę, a jak za słabo się złożyłem i wjadę na jego pas itd. itp.
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/1052/442033195a4a6908med.jpg)
Ale wszystko poszło OK.
Potem jeszcze parę zakrętów i Trzebnica. Odreagowanie stresu – dwa piwa i dwie x 50 gram i lulu
Powrót do Opola w dniu następnym. Bez przygód. No chyba, żeby zaliczyć do tego pomyłkę w wyjeździe z Oleśnicy i przez jakieś wioski musiałem dojechać do DW451. Ale przynajmniej postraszyłem trochę kur i gęsi w wioskach.
A no i jeszcze jedno istotne zdarzenie. No cóż trzeba się było gdzieś zatrzymać, żeby sobie ulżyć pod jakimś drzewkiem. No i po skończonej „robocie” wsiadam na moto, guzik jeden, guzik drugi – bul bul bul. Miły dźwięk słychać. No to sprzęgło, jedynka i zgasł!!!! Ale teraz to już fachowiec ze mnie, zero stresu, zero nerwu – ZŁOŻYŁEM KOSĘ, ponownie odpaliłem i pojechałem ku zachodowi słońca.
Tak minął dzień siódmy - 262 km
Łącznie: 857 km, czyli 143 do 1000 km
A na liczniku w moto „pękło’ 7 000 mil. Przebieg robi wrażenie. Z tego moje tyle co wyżej.