Na szczęście niewiele tego u mnie czytając kolegów ale może to i lepiej
![;)](./images/smilies/smilie3.gif)
1 moja gleba na moto to ok 24 lat temu i pamiętna WSK trójeczka, należała do mojego wujka, w każde wakacje wyjazd na wieś do babci i udoskonalałem ją (mieszkam w Świdniku i był sklep przyzakładowy z tanimi gratami do WS-ek) bo była w stanie agonalnym, wtedy jakoś udało mi się zrobić światła więc mimo, że było po deszczu to jazda próbna musiała być
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Na plecaka wskoczył brejdak, my oczywiście bez kasków, jakieś trampki, pamiętam jeszcze jaki miałem zielony rozpinany sweterek i jazda - kilka domów dalej publika w postaci wiejskich żulików więc gazu, migamy światłami i lecimy dalej, później nawrotka i wracamy.
Rozpędziłem się po czym migając światełkami zaczynam hamować przodem, pod koniec mijam delikatnie kałużę i pamiętam jak dziś tylko w zwolnionym tempie, że moje przednie koło zaczynam widzieć bokiem prawym czyli nie jest dobrze, ucieka przód a ja podwijam lewy bark i mam karuzelę - asfalt, moto, iskry, niebo, asfalt ...
Generalnie u mnie stłuczone kolano od wewnątrz ale jak się podniosłem to brejdak moczył zdartą dłoń w kałuży - więcej szczęścia niż rozumu, szkody niewielkie. Na krańcach kałuży była jak się okazało chyba ropa (olej napędowy dla miastowych
![;)](./images/smilies/smilie3.gif)
) ale prawdziwa przyczyna siedziała z tyłu, brejdak się przyznał, że pod koniec hamowania sobie wyjrzał mocno w lewo ...
Najfajniejsze było później to, że jak mi babcia opowiedziała o tym zdarzeniu (jak poszło po wsi info i każdy dodał coś od siebie) to cud, że przeżyliśmy bo nas motor po drodze ciągnął kilkaset metrów, kraksa totalna itp i oczywiście na jakiś czas szlaban na WSK-ę
Na Vulcanie chyba 3 czy 4 glebki parkingowe, straty prawie żadne bo mam gmole przód-tył, podesty więc chronią, sytuacji podbramkowych mało, jakoś udaje mi się przewidywać i w porę reagować, ostatnio w niedzielę koleś nad jeziorem wjechał w uliczkę do ośrodka, ja jechałem za nim, zatrzymał się to i ja poczekałem ale jeszcze na szosie, a ten wsteczny i daje po łuku, ruszyłem w prawo i przygazówka, nie było czasu na klakson (fanfarka
![;)](./images/smilies/smilie3.gif)
) - zatrzymał się, odwrócił głowę bo byłem obok jego prawych drzwi i wyraz jego zaskoczonej twarzy bezcenny, przeprosił, pokiwał głową z niedowierzaniem i odjechał, mało brakowało ...
Jeszcze z tamtego sezonu, wypadzik do Chełma do brejdaka, miał wtedy CBR-kę 600, jedziemy spokojnie po mieście, dziury, studzienki, ja z tyłu i mamy lewy łuk więc składam się spokojnie ale dziura to prostuję i już mam łamać a tu piach, kamyczki ... usztywniło mnie, nie mogłem się złożyć, normalnie blokada psychiczna i pakuję na krawężnik, starałem się jakoś zmieścić i już widziałem glebę ale głupi ma szczęście i akurat krawężnik w tym miejscu przestał istnieć, wjechałem z impetem na trawnik i zatrzymałem się już na chodniku, ze wstydu poudawałem, że coś w moto nie teges po czym pojechałem dalej ale w portkach było ciepło
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)